Recenzja filmu

Wielkie gwiazdy i wielkie rozczarowanie

2015-09-07 13:53

ocenia film na: 4/10

Kiedyś Robert De Niro i Diane Keaton występowali razem w „Ojcu chrzestnym II”, dziś grają w szmirowatym „Wielkim weselu”… Z Susan Sarandon i Robinem Williamsem (tutaj jako rubaszny księżulo) też ostatnimi czasy nie było lepiej… Kiedyś kiepski film stanowił wpadkę w ich repertuarach, teraz dobry film stanowi w ich aktorskim CV wyjątek. Była aktorska elita rozmienia się na drobne, czego obraz Justina Zackhama jest, niestety, dobrym przykładem. Oczywiście (przebrzmiałe) gwiazdy robią co mogą: szarżują, stroją miny i czepiają się swoich „sprawdzonych” zachowań, ale – jak to mówi przysłowie – z próżnego i Salomon nie naleje i po prostu trzeba mieć Co zagrać, by martwic się o to JAK zagrać. Tymczasem „Wielkie wesele” to film z gagami typu wzwód w miejscu publicznym i przyciężkimi dialogami, film, w którym stereotyp goni stereotyp, a śmiech co pewien czas zamienia się w uczucie zażenowania. Nic nas tutaj nie zaskoczy, podobne rzeczy oglądaliśmy już w co drugim hollywoodzkim obrazie o imprezie weselnej (prawiczek chcący stracić cnotę, seksowna ciotunia, niewyżyci staruszkowie, konserwatyści i liberałowie). Oglądając ten żałosnawy film w pewnej chwili łapałam się na prorokowaniu jaki jeszcze wyświechtany motyw się tam pojawi… i oczywiście nie musiałam długo czekać. Aż trudno uwierzyć, że jest to przeróbka lekkiej, pełnej finezji skromnej francuskiej komedyjki „Mój brat się żeni”…

Ocena społeczności: 5.5 Głosów: 110

Wielkie wesele w telewizji

ZwińRozwiń

Logowanie

Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się.

×