Zero bezwzględne

David Koch (Jeff Fahey) jest znanym klimatologiem. Próbuje udowodnić swoją teorię, że ostatnia epoka lodowcowa została spowodowana nagłym przesunięciem bieguna Ziemi. David zostaje wysłany na Antarktydę, aby zbadać źródło dziwnych zjawisk, jakie zachodzą w przyrodzie; w Miami nigdy nie było tak zimno, a ptaki odlatują na północ kilka miesięcy wcześniej. Na Antarktydzie David odkrywa zamarzniętych ludzi sprzed ponad dziesięciu tysięcy lat. Ich ciała wyglądają tak, jak gdyby śmierć przez zamarznięcie nastąpiła znienacka. Odnajduje również groty z rysunkami, z których wynika, że słońce zniknęło nagle. Niespodziewana, wyjątkowo silna zamieć niszczy bazę naukową, w której pracuje Dick. Kilku członków ekspedycji ginie. Po powrocie do Miami naukowiec przedstawia wyniki swoich odkryć współpracownikom i szefowi. Twierdzi, że następne przesunięcie bieguna może nastąpić w każdej chwili. Jednak nikt mu nie wierzy. Według obowiązujących teorii bieguny przesuwają się bardzo powoli i przyroda ma czas, aby przystosować się do zmian klimatycznych. Jego dawna miłość Bryn (Erika Eleniak) pomaga mu, wynajdując liczne legendy i podania o nagłym zniknięciu słońca i następujących po nim wielkich mrozach. Kiedy pogoda w Miami staje się coraz zimniejsza, mieszkańcy ewakuują się z miasta i okolic. David, Bryn i grupa kilku innych osób zostają na miejscu. Ich jedynym ratunkiem jest specjalne pomieszczenie w Instytucie, w którym będą mogli przetrwać wielki mróz. W ciągu kilku godzin temperatura osiąga zero bezwzględne, czyli -273°C.