Życie po scjentologii

Nie ma chyba bardziej kontrowersyjnej współcześnie wyznawanej religii niż scjentologia. Otoczona aurą skandalu, krytykowana ze wszystkich stron, wciąż przyciąga nowych wyznawców, skutecznie ogałacając ich z pieniędzy. "To obóz dla niewolników, ludzie są tam zwyczajnie prześladowani!" - mówi niegdysiejszy scjentolog o pobycie w miejscu, które według rzeczników samego kościoła ma być religijną pustelnią. Pod adresem kościoła scjentologicznego pada wiele zarzutów. Mówi się o malwersacjach finansowych, fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad członkami wspólnoty czy też zmuszaniu wyznawczyń do poddawania się aborcji (ponieważ wychowywanie dzieci przeszkadzałoby im w pracy na rzecz kościoła). Australijski senator Nick Xenophon wezwał nawet miejscowy rząd do oficjalnego śledztwa w sprawie nadużyć popełnianych przez scjentologów. "Scjentolodzy nie tworzą organizacji religijnej, lecz organizację przestępczą, zasłaniającą się jedynie prawami wspólnoty wyznaniowej"- argumentował. Skąd w ogóle wzięli się scjentolodzy? Podstawy ich kultu ukuł we wczesnych latach 50. pisarz science-fiction L. Ron Hubbard. Chociaż wykreowana przez niego "stosowana filozofia religijna" wydawać mogła się wymysłem rodem z kolejnej fantastycznonaukowej książki, za Hubbardem podążyło całkiem liczne grono wyznawców. Powiększa się ono zresztą nadal i według szacunków samego kościoła liczyć ma już kilka milionów ludzi. O bezpłatną reklamę dla kontrowersyjnej religii dbają zaś najsłynniejsi jej wierni - gwiazdy Hollywood takie, jak Tom Cruise czy John Travolta. W świecie showbiznesu scjentologia stała się niemalże modą. Dokument "Życie po scjentologii" jest swoistym śledztwem, obnażającym mechanizmy działania osobliwej wspólnoty wyznaniowej. Twórcom filmu udało się m.in. dotrzeć do byłych członków Kościoła, opowiadających o niepokojących zdarzeniach, jakie mają miejsce za kulisami zyskującego coraz szersze wpływy kultu.