„Gang zielonej rękawiczki”. Marcin i Rafał Mroczkowie o pracy nad serialem Netflix. Gra w „M jak miłość” szufladkuje aktorów? [WYWIAD]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Marcin i Rafał Mroczkowie to osoby, których przedstawiać nie trzeba. Braci Mroczek zna cała Polska, a wszystko za sprawą serialu „M jak miłość”, w którym grają już od 22 lat! Teraz jednak bliźniacy zaskoczyli wielu widzów i pojawili się w serialu Netflix pt. „Gang zielonej rękawiczki”. Jak wspominają pracę nad tą produkcją? Jakie mają plany na przyszłość? Gra w „M jak miłość” szufladkuje aktorów? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej rozmowy!

Marcin i Rafał Mroczkowie o pracy nad serialem Netflix. Gra w „M jak miłość” szufladkuje aktorów?

Marcin Mroczek i Rafał Mroczek to ikony serialu „M jak miłość”, w którym grają od początku. Od ponad 22 lat wcielają się w braci Zduńskich, a widzowie po prostu ich pokochali. Chyba nikt dzisiaj nie wyobraża sobie popularnej „Emki” bez Marcina i Rafała Mroczków.

Chociaż wielu może się wydawać, że bracia Mroczek na stale utknęli w telenoweli Telewizji Polskiej, to prawda jednak jest inna. Panowie od kilku lat z coraz lepszym skutkiem wychodzą z szufladki, do której wsadzili ich widzowie, i próbują swoich sił w innych rolach oraz produkcjach. Niedawno na platformie Netflix zadebiutował komediowy serial „Gang zielonej rękawiczki”, gdzie w charakterystycznej roli bliźniaków grabarzy pojawili się Marcin Mroczek i Rafał Mroczek! Panowie sprawdzili się w tych kreacjach perfekcyjnie, tworząc na ekranie charyzmatycznych i zapadających w pamięć bohaterów, którzy przy okazji potrafią rozśmieszyć widzów. Jak pracowało im się nad serialem Netflix? Gra w „M jak miłość” szufladkuje aktorów? O tym wszystkim porozmawialiśmy z Marcinem i Rafałem Mroczkami!

MARCIN MROCZEK I RAFAŁ MROCZEK O SERIALU „GANG ZIELONEJ RĘKAWICZKI” - WYWIAD

Spotykamy się przy okazji premiery serialu „Gang zielonej rękawiczki”. Jak wspominacie pracę na planie w charakterze synów właściciela zakładu pogrzebowego? Jak odnaleźliście się w nowych wcieleniach?

Marcin: Sprostujmy; nie synów. Nie wiemy, jaka jest dokładnie historia naszych bohaterów, wiemy tylko, że Andrzej Rawski jest naszym ojczymem. Nie jesteśmy jego synami, nie wiemy, co się z tymi chłopakami działo wcześniej. No chyba, że ty wiesz, Rafał?

Rafał: Kompletnie nie. To jest taka zagadka dla widzów.

Marcin: Wydaje mi się, że to trochę zagubieni faceci, którzy często są wykorzystywani do pewnych niecnych planów swojego ojczyma, ale w gruncie rzeczy to dwóch dobrych chłopaków.

Rafał: Oni też odgrywają jakąś rolę. Myślę, że robią to zarówno przed swoim ojczymem, jak i przed całym światem, żeby udźwignąć historię, którą mają za sobą. Nie znamy jej, ale czuć, że tam w głębi ciągnie się za nimi jakiś ciężar. Tak właściwie to są role drugoplanowe, ale są bardzo interesujące i mam nadzieję, że widzowie polubią naszych bohaterów. Fajnie, jakby kiedyś się jeszcze nadarzyła szansa, aby zajrzeć głębiej w historię tych dwóch grabarzy bliźniaków, którzy mają do zaoferowania więcej niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

Zdecydowanie! Zresztą już sam pomysł grabarzy bliźniaków brzmi tak abstrakcyjnie i jednocześnie cudownie, że chce się tę historię chłonąć. Jak wy zareagowaliście, gdy po raz pierwszy przeczytaliście scenariusz?

Rafał: Od początku chcieliśmy wejść w tej projekt. Wiedzieliśmy, że to jest ciekawy pomysł, który pozwoli nam pokazać inne oblicze niż to, do którego przyzwyczailiśmy widzów.

Marcin: Tak! Jak w „M jak miłość” uciekamy od tego, żeby być do siebie podobni, tak w tym przypadku stwierdziliśmy, że chcemy być nie do odróżnienia. Dlatego jesteśmy tak samo ubrani, mamy podobne fryzury i ci, co nas nie znają, będą mieć problem z rozróżnieniem, który jest który.

Rafał: Tak, ale jednak nasi bohaterowie mają różne charaktery i mimo podobnego wyglądu da się zauważyć ich różny temperament.

Właśnie, pogadajmy o serialu. Jak wy na niego patrzycie, bo mam wrażenie, że „Gang zielonej rękawiczki” wpisuje się w pewną lukę na serialowym rynku w Polsce. Raz, że mamy tutaj w głównych rolach starsze pokolenie aktorek i aktorów, którzy po latach w końcu mogą na nowo zaistnieć na ekranie, a po drugie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to też serial kierowany do młodszej publiczności, która doskonale odnajdzie się w tej abstrakcyjnej rzeczywistości, którą stworzyliście.

Rafał: No ja właśnie nie wiem. To jest to pytanie...

Marcin: To jest to pytanie, na które chyba nawet producenci nie znają odpowiedzi. Dzisiaj ogólnie ciężko jest cokolwiek przewidzieć. Wszystko zmienia się dość dynamicznie i to nie tylko w technologii, ale też w oczekiwaniach i upodobaniach widzów.

Rafał: Tak, a ten serial zwalnia.

Marcin: Serial zwalnia tempo i pokazuje, że można żyć na trochę innych zasadach, w spokojniejszym otoczeniu. Jednocześnie swoją fabułą potrafi wciągnąć widza, który z ciekawością podąża za opowieściami głównych bohaterek.

Starsi widzowie mogą polubić się z tym serialem z jeszcze jedno powodu - znajomości części aktorów. Patrzysz na ekran i mówisz: O, te dwie znam, grały w „Matkach, żonach i kochankach”.

Marcin: Zdecydowanie. W obsadzie są świetni aktorzy, których miałem okazję oglądać na małym i dużym ekranie jeszcze jako dziecko. Możliwość przebywania z nimi na planie, rozmowy i sama praca były niezwykłą radością i doświadczeniem.

Spodziewaliście się, że branża pogrzebowa może być aż tak bezwzględna? Swoją drogą dość zabawne, bo wasz serial w jakiś sposób koreluje z serialem „Minuta ciszy”, który opowiada o wojnie domów pogrzebowych, więc to temat, z którego polskość aż się wylewa.

Rafał: W serialu jest dużo abstrakcyjnych sytuacji. Być może niektóre opierają się na prawdziwych wydarzeniach czy historiach, które gdzieś kiedyś zostały zasłyszane. Nie zdziwię się, jeżeli branża funeralna ma też coś za uszami (śmiech). Jednak my obracamy się w sferze komedii, czarnego humoru, niedopowiedzianych sytuacji i przede wszystkim – jest to rozrywka.

Jak pracowało wam się z Tadeuszem Śliwą? To reżyser, który swoimi poprzednimi produkcjami pokazał, że drzemie w nim ogromny komediowy potencjał.

Rafał: Z Tadkiem pracowało nam się rewelacyjnie. Był bardzo przygotowany, wiedział czego chce, ale też zostawiał nam przestrzeń do tego, żebyśmy mogli sami tych bohaterów ukształtować.

Marcin: Dodać im cech i subtelnie ich poróżnić, tak żeby widzom wydawało się, że mimo podobieństwa, różnią się, tylko jeszcze nie wiedzą czym.

Rafał: To też pozwoliło w pierwszych dniach wprowadzić szereg zmian, nawet na poziomie scenariusza, żeby jeszcze bardziej wykorzystać te postaci. Tadek coś dopisał, przez co ci bohaterowie mieli szansę na jeszcze większą ekspozycję.

Trudno was nie zauważyć! (śmiech)

Rafał: Ci bohaterowie są ciekawi również dlatego, że nie do końca wiadomo, co ich determinuje. Są manipulowani przez innych, także przez własnego ojczyma.

Marcin: Za tym wszystkim kryje się drugie dno. Być może oni dają sobą manipulować, bo po prostu mają jakiś swój plan…

Rafał: Albo muszą przeżyć.

Opowiedzcie, jak znaleźliście się w projekcie pt. „Gang zielonej rękawiczki”. Wielu widzów Netfliksa mogło się mocno zdziwić, widząc braci Mroczek w produkcji sygnowanej logo „N”.

Marcin: Z tego, co mi wiadomo był pomysł Tadka (Tadeusz Śliwa, reżyser, przyp. red.), że będzie dwóch grabarzy, a nie jeden i że będą braćmi. Marta Kownacka, z którą mieliśmy przyjemność pracować przy „Mowie ptaków”, a jest w tej produkcji reżyserką obsady, w tej roli od razu zobaczyła nas.

Rafał: W ogóle tych bohaterów tworzyliśmy podczas pierwszych dni zdjęciowych.

Marcin: W pierwszej wersji scenariusza nie było wielu scen, które finalnie pojawiły się w serialu.

No właśnie chciałem zapytać was jeszcze o tę kwestię castingowej odwagi. Moim zdaniem to był świetny ruch. Widziałem was w „Mowie ptaków”, gdzie wręcz was było tam za mało. To było tak genialne w swojej prostocie, że żałowałem, że to było tylko kilka scen.

Rafał: Co ciekawe, Xawery Żuławski chciał nas ukryć do samego końca, aż do premiery, gdy widzowie zobaczyliby nas na ekranie. Celowo nie zostaliśmy uwzględnieni w notce prasowej, nie było nas też na plakacie, bo taki był zamysł Xawerego. I rzeczywiście udało mu się osiągnąć swój cel, bo chociaż nie było mnie na premierze filmu na festiwalu Nowe Horyzonty, to słyszałem jakie były reakcje sali (śmiech). Wszyscy zrobili wielkie: OOOO!

Marcin: Już o tym kiedyś myślałem, i to nie tylko w naszym kontekście. Generalnie chodzi o odwagę i przełamanie pewnych schematów, a nie każdy producent czy reżyser chce iść tą drogą. W większości wolą bezpieczne i sprawdzone ścieżki, dlatego też często ci sami aktorzy przewijają się w kolejnych produkcjach; oczywiście, oni są świetni i producenci bez problemów im ufają. Nie dziwię się, bo jak się widzi niektórych aktorów, to oni w każdej roli są znakomici.

Czasem jednak warto zaryzykować.

Marcin: Zdecydowanie. „Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”.

Ja was szalenie szanuję za to, jak bawicie się swoim wizerunkiem i że udanie wychodzicie z szufladki pt. „M jak miłość”. Cały czas poszukujecie. Ot, chociażby „Raz, jeszcze raz”, gdzie także zaskoczyliście swoim wizerunkiem.

Rafał: Tak, mogliśmy tam naprawdę poszaleć i żałujemy, że wiele scen z naszym udziałem nie znalazło się finalnie w filmie. Tam było tyle fajnych scen nagranych.
Marcin: No właśnie! W montażu trochę tego wypadło.

Rafał: Gdybyśmy mieli wpływ na montaż, to ten film wyglądałby inaczej i nasze postacie byłyby dużo ciekawsze (śmiech).

Macie wrażenie, że gra w „M jak miłość” w ogóle szufladkuje wszystkich aktorów z obsady? To krzywdzące. Często rozmawiam z młodymi aktorami i wprost słyszę, że na planie „Emki” nauczyli się więcej niż w szkole.

Marcin: Myślę, że dla młodych to naprawdę dobra szkoła. Z resztą nie tylko ci młodzi, dzięki „Emce” dali się poznać szerokiej publiczności.

Rafał: Ludzie lubią szufladkować. Dzieje się tak nie tylko w przestrzeni filmowej. Spójrzmy na życie. Dobry - zły, mądry - głupi, ładny - brzydki. Okazuje się jednak, że ludzie mają do zaoferowania znacznie więcej.

Opowiedzcie, co teraz dzieje się u was zawodowo. Co się szykuje?

Marcin: Premierę miał właśnie spektakl „Ślub doskonały” teatru Tu i Teraz, w którym gramy. Do tego oczywiście, niezmiennie, z wielką przyjemnością jeździmy na plan „M jak Miłość”.

Rafał: W teatrze dublujemy się. Co ciekawe, nie mieliśmy jeszcze sztuki, w której byśmy grali razem na scenie, równolegle (śmiech).

Marcin: Jest to dla nas dobre wyjście, ale dla producentów to też idealna sytuacja, bo nie muszą zmieniać plakatów. Wiedzą, że zawsze na scenie będzie Mroczek (śmiech). Może kiedyś zagramy spektakl, w którym będziemy we dwóch.

No właśnie. Może nawet sami byście go wyreżyserowali? Przecież macie tak duże doświadczenie, że to nie powinno być problemem.

Rafał: Był taki moment w serialu, po tych wszystkich latach, że faktycznie złapałem trochę chęci do reżyserowania. Zacząłem wszystko ustawiać w swoich scenach. To był taki przebłysk. Później zobaczyłem, jak drugi reżyser wszedł na plan za pierwszego reżysera i wtedy się przekonałem, jakie to jest trudne. Nie dość, że musisz mieć wizję na cały odcinek, to przede wszystkim musisz być managerem na planie. Musisz pokierować całym zespołem, aby on zrealizował daną wizję i każdy wiedział, co ma robić. To jest niesamowite. Dlatego jeżeli nie masz autorytetu reżysera, to ogarnięcie tych wszystkich ludzi, którzy są na planie i którzy są świetnymi fachowcami w swoich dziedzinach i zrobienie z nich zespołu nie jest prostym zadaniem.

Co czeka widzów w nadchodzących odcinkach „M jak miłość”?

Rafał: To jest ciekawe, bo scenariusze otrzymujemy z niedużym wyprzedzeniem. I często jest to spore zaskoczenie. Ostatnio rozmawiałem z nasza główną scenarzystką, Aliną Puchałą, że coś jest w tych skryptach takiego, co w jakiś sposób przeplata życie naszych bohaterów z naszym prawdziwym życiem. Nie wiem, z czego to wynika. Chyba nie tylko z faktu, że scenarzyści obserwują nas, nasze życie mają wręcz na wyciągnięcie ręki w mediach społecznościowych i zapewne często to wykorzystują.

Marcin: Na pewno jest to dla nich jakaś inspiracja. Dzisiaj scenarzyści mają taką możliwość, żeby inspirować się tym, co robimy prywatnie.

Rafał: Tak, ale to są tylko inspiracje tym, co lubisz lub w czym jesteś dobry. Jeżeli ktoś ma zajawkę na wspinanie się, to rozpiszą mu kilka scen w górach, gdzie zacznie się wspinać, bo wiedzą, że to zrobi. Nie będzie miał lęku. Ja jednak mówiłem o takich rzeczach, których nie widać. O tę sferę najbardziej prywatną, której nigdzie się nie pokazuje. I nagle bierzesz do ręki scenariusz i się okazuje, że... życie! Ostatnio zadzwoniłem do jednego z naszych scenarzystów, żeby mu powiedzieć: nie no, przepraszam cię bardzo, ale musisz to napisać inaczej, musi być happy end (śmiech). I wtedy usłyszałem: nie jesteś pierwszą osobą, która do mnie w tej sprawie dzwoni. Już kilku aktorów mówiło mu, że jest to dla nich nieprawdopodobne, że historie serialowe tak mocno też przeplatają się z ich życiem prywatnym.

Marcin: Moja żona, gdy dowiedziała się, że w serialu będę miał bliźniaki, powiedziała, że nie ma mowy i nie zaryzykuje, dwóch synów nam wystarczy (śmiech). A tak poza tym, to dzieje się w serialu. Te historie są fajne i myślę, że scenarzyści wykonują kawał dobrej roboty i potrafią cały czas przenieść na papier takie pomysły, że widzowie wciąż chcą nas oglądać. Co ciekawe, również młodzi ludzie, chociaż mogłoby się wydawać, że korzystają dzisiaj głównie z tego, co oferują im platformy streamingowe.

Rafał: Na pewno oglądali serial, gdy byli dziećmi (śmiech).

Marcin: Nie tylko, bo często pytają nas też o aktualne wątki. Sporo młodych ludzi ogląda „M jak miłość”. I chociaż oczywiście większość korzysta z platform VOD, to jednak istnieje jeszcze duża grupa, która co poniedziałek i wtorek chce zasiąść przed telewizorem.

Rozmawiał Krzysztof Połaski

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn