"Wyspa tajemnic". Martin Scorsese nawiązujący do Hitchcocka [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Wyspa tajemnic" (fot. AplusC)
"Wyspa tajemnic" (fot. AplusC) AplusC
Dwaj detektywi prowadzą śledztwo w sprawie zniknięcia jednej z pacjentek zakładu psychiatrycznego dla kryminalistów mieszczącego się na wyspie. Wkrótce nadciąga huragan, a w więzieniu wybucha bunt.

NASZA OCENA: 6/10

Rok 1954. Na wyspę Shutter, gdzie znajduje się odizolowany szpital dla obłąkanych morderców, przybywają dwaj detektywi: Teddy Daniels (Leonardo DiCaprio) i Chuck Aule (Mark Ruffalo). Ich zadaniem jest wyjaśnić sprawę tajemniczego zniknięcia jednej z pacjentek szpitala (Emily Mortimer), groźnej morderczyni, która – choć zamknięta w celi z zakratowanymi oknami – rozpłynęła się w powietrzu. Początkowo wydaje się, że kobieta przebywa gdzieś w pobliżu, ale z czasem sprawa robi się coraz bardziej dziwna i zagmatwana. Detektywi szybko orientują się też, że prowadzący zakład dr Cawley (Ben Kingsley) nie jest zwyczajnym lekarzem. Tymczasem nadciąga tropikalny huragan, który całkowicie odcina wyspę od świata, a w samym zakładzie wybucha bunt…

Powiem wprost i bez ogródek: nie jest to mój ulubiony film. I nie jest to także wybitne dzieło Martina Scorsese. „Wyspa tajemnic” to ekranizacja powieści Denise’a Lehane’a, autora m.in. „Rzeki tajemnic” znakomicie przeniesionej na ekran przez Clinta Eastwooda oraz „Gdzie jesteś Amando”, udanego debiutu reżyserskiego Bena Afflecka. Materiał wyjściowy był więc wysokiej jakości. Również aktorzy sprawili się dobrze, szczególnie Leonardo DiCaprio, który z idola nastolatek i rozkapryszonego cudownego młodzieńca zamienił się w rasowego aktora świadomego swoich możliwości. Mark Ruffalo także nie sprawia zawodu, podobnie jak Ben Kingley i dawno nie widziany Max von Sydow.

Więc co nie gra w tym filmie?

Przede wszystkim tempo, które w środkowej części wyraźnie siada. A ponieważ mistrz Scorsese ma ciągotki do przesadzania, nadmiernego rozbudowywania scen i sekwencji, niektórzy widzowie mogą się po prostu nudzić. Innych z kolei zachwyci stylizacja na czarne kino lat 40., nawiązania do Hitchcocka i tysiące innych tropów, które reżyser erudyta rozsypał w całym filmie. Ale nie zmienia to faktu, że traci na tym spójność filmu, który w pewnym momencie zaczyna się po prostu rozjeżdżać. Siłą rozpędu dojeżdża do końca, ale jest on niestety rozczarowujący. Gdyż nadmiar – środków, emocji, pomysłów, aluzji – w tym przypadku okazuje się zabójczy.

Piotr Radecki

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn