Apokalipsa bez granic

Polska 2005

Mała prowincja Aceh w północnej części Sumatry, w Indonezji, jest od 30 lat miejscem krwawej wojny domowej. Walka między partyzantami a regularną armią indonezyjską pochłonęła 15 tys. ofiar.

Reżyseria:Krystian Matysek

Czas trwania:55 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Apokalipsa bez granic w telewizji

Galeria

Apokalipsa bez granic (2005) - Film
Apokalipsa bez granic (2005) - Film
Apokalipsa bez granic (2005) - Film
  • Apokalipsa bez granic (2005) - Film
  • Apokalipsa bez granic (2005) - Film
  • Apokalipsa bez granic (2005) - Film
  • Krystian Matysek

    Zdjęcia

  • Krystian Matysek

    Scenariusz

  • Krystian Matysek

    Reżyseria

  • Krystian Matysek

    Autor

Opis programu

Film dokumentalny, 55 min, Polska 2005Scenariusz, zdjęcia i reżyseria: Krystian Matysek Mała prowincja Aceh w północnej części Sumatry, w Indonezji, jest od 30 lat scenerią krwawej wojny domowej. Walka między partyzantami Ruchu Wolnego Aceh (GAM) a regularną armią indonezyjską pochłonęła już 15 tys. ofiar. Ale o wojnie tej niewiele mówi się na świecie. Tsunami, które 26 grudnia 2004 r. uderzyło z potężną siłą w wybrzeża południowo - wschodniej Azji, nagle ujawniło podwójną tragedię tego regionu. Przybycie ekip niosących pomoc humanitarną i dziennikarzy pozwoliło zdjąć zasłonę milczenia z trwającego od lat dramatu mieszkańców Aceh. To tam bowiem wielka fala pochłonęła najwięcej ofiar - zginęło 130 tys, osób, 38 tys. uznano za zaginione, a aż 700 tys. osób musiano przesiedlić na tereny w głębi lądu. Codzienne życie na wyspie od lat naznaczone jest piętnem przemocy i strachu. Rebelianci ukrywają się przed wojskiem. Tylko czasami pojawiają się w wioskach, prosząc o pomoc lub żywność. Regularne "wizyty" w wioskach składają też żołnierze: biorą, co chcą, nie płacąc. Opór na nic się nie zda, nikt zresztą nie ośmiela się sprzeciwić zbrojnym oddziałom, nikt też nie ma odwagi przyznać się, że popiera rebeliantów, bo za to grożą rozmaite represje. Ale też nikt otwarcie nie sprzeciwia się secesji prowincji w obawie przed odwetem ze strony partyzantów. Partyzanci kupują broń za pieniądze uzyskane ze sprzedaży marihuany, która tam rośnie praktycznie wszędzie i wyjątkowo obficie. Uprawiają ją także chłopi, traktujący poletka marihuany jako główne lub dodatkowe źródło utrzymania. Wielu członków GAM wyemigrowało, a ci, którzy zostali na miejscu, są porywani, mordowani. W strachu żyją jednak wszyscy - taka jest wojenna rzeczywistość. Ale to, co nastąpiło 26 grudnia ub. r. , przerosło ich dotychczasowe wyobrażenia o nieszczęściach, jakie mogły ich dotknąć. Świadkowie tamtych wydarzeń wspominają, że nadciągnęły kolejno trzy ogromne, 20 - metrowej wysokości fale wzburzonej, błotnistej i bardzo gorącej wody, której towarzyszył przerażający huk. Woda niosła fragmenty roztrzaskanych domów, wyrwane z korzeniami drzewa, samochody, łodzie, a nawet całe statki, ludzkie ciała. Po 10 minutach woda się uspokoiła, pozostawiającjednak ogromne zniszczenia. W prowincji Aceh, tak mocno dotkniętej uderzeniem żywiołu, armia była wtedy jedyną w miarę sprawnie działającą instytucją. Na miejsce przysłano jeszcze dodatkowe wsparcie, przybyły ekipy organizacji humanitarnych, dziennikarze. Ci, którzy przeżyli, ale stracili cały dobytek, chcą wrócić na dawne miejsca, odbudować domy. Żyją z morza, z tego, co złowią, nie wyobrażają sobie pozostania w górach, bo tam umrą z głodu. Pomocy jest wciąż za mało i trzeba ciągle uważać, komu się pomaga, by nie narazić się żadnej ze stron konfliktu. Bo mimo przeżytej katastrofy wojna domowa w Aceh nadal trwa.