Orły 2016. Fatalna gala i przewidywalne wyniki [KOMENTARZ+ZDJĘCIA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. East News / materiały prasowe
fot. East News / materiały prasowe
Polskie Nagrody Filmowe Orły 2016 zostały wręczone i przeszły do historii. Na szczęście. Obyło się bez zaskakujących wyników, a sama gala zostanie zapamiętana z fatalnego prowadzenia, żenujących przerywników muzycznych i przydługiego wystąpienia ministra kultury i dziedzictwa narodowego, Piotra Glińskiego.

Najsłabszym elementem Orłów 2016 okazał się Michał Sufin, który kompletnie nie sprawdził się w roli prowadzącego. Serwowane przez niego żarty zamiast śmieszyć, powodowały zażenowanie i uśmiech politowania. Do tego nieudane i nietrafione popisy wokalne jego kolegów i koleżanek z „Komediowej Sceny Dwójki”, które naturalnie również miały być zabawne, po których aż się chciało złożyć na ręce wicepremiera Glińskiego petycję dotyczą delegalizacji polskich kabaretów. O tym, jak słaby w roli prowadzącego był Michał Sufin niech świadczy krótkie wystąpienie Macieja Stuhra, który właściwie jednym zdaniem zgasił konferansjera, bezskutecznie szukającego dobrej riposty.

Wyniki „polskich Oscarów” okazały się bardzo przewidywalne. W kategoriach technicznych zasłużenie triumfowali Dorota Roqueplo i Andrzej Szenajch za film "Hiszpanka" (najlepsze kostiumy), Jagna Janicka za film "Hiszpanka" (najlepsza scenografia), Agnieszka Glińska za film "11 minut" (najlepszy montaż) i Krzysztof Jastrząb oraz Mateusz Irisik za film "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" (najlepszy dźwięk).

Najbardziej emocjonujące się kategorie aktorskie, które zostały zdominowane przez aktorów mających już poważne osiągnięcia na swoim koncie. W pełni zasłużonego Orła za drugoplanowe role zgarnęła ekipa „Excentryków”, czyli wspaniała Anna Dymna oraz doskonały Wojciech Pszoniak, natomiast w pierwszoplanowych aktorskich kategoriach triumfowała ekipa „Body/Ciało”, czyli Janusz Gajos oraz Maja Ostaszewska. W zasadzie wygrana aktorki Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego to jedno z największych zaskoczeń tej gali, gdyż zdecydowaną faworytką była Agata Kulesza za kreację w filmie „Moje córki krowy”.

Jednak „Moje córki krowy” także zostały zauważone. To był zdecydowanie dzień Kingi Dębskiej, która najpierw otrzymała Orła za najlepszy film dokumentalny (produkcja pt. „Aktorka”), a niedługo później odebrała kolejne statuetki: za najlepszy scenariusz filmu „Moje córki krowy” oraz nagrodę publiczności. Brawo!

W związku z tym „Moje córki krowy” były również typowe do głównych nagród filmowych, ale tam Dębska musiała uznać wyższość swojej koleżanki po fachu, Małgorzaty Szumowskiej. Nagrodzona już wcześniej m.in. na festiwalu w Berlinie artystka do listy nagród za „Body/Ciało” dodała wczoraj Orła za najlepszą reżyserię oraz najlepszy film. I bardzo dobrze, bo bez wątpienia „Body/Ciało” to jeden z najlepszych ubiegłorocznych filmów.

Szkoda tylko, że Polska Akademia Filmowa niemal pominęła reżyserów młodego kina, gdzie, trochę jakby na pocieszenie, odkryciem roku za świetne „Córki dancingu” ogłoszono Agnieszkę Smoczyńską. Ale prawda jest taka, że ten film – zresztą podobnie jak prawie niezauważony „Demon” Marcina Wrony – powinien walczyć o laury w głównych kategoriach.

Dość dziwną kategorią jest najlepszy filmowy serial fabularny, do którego są nominowane seriale oparte wyłącznie na autorskim scenariuszu (m.in. dlatego „Pakt” telewizji HBO czy „Skazane” Polsatu nie miały szans na nominację). W tym roku o Orła w tej kategorii walczyły „Dziewczyny ze Lwowa” Wojciecha Adamczyka, „Prokurator” Jacka Filipiaka i Macieja Pieprzycy oraz „Służby specjalne” Patryka Vegi. Swoją drogą to dość zabawne, że rok temu – mimo doskonałych kreacji aktorskich – całkowicie pominięto wersję filmową tej produkcji, a teraz, jakby na pocieszenie lub z braku innych kandydatów, trzeba było ją nominować w innej kategorii. Tak naprawdę na Orła miały szansę wyłącznie „Prokurator” oraz „Służby specjalne”, gdyż „Dziewczyny ze Lwowa” to przedsięwzięcie zbyt komercyjne i skierowane do zbyt szerokiego grona odbiorców, mocno kontrastujące z innymi nominowanymi. Zasłużona nagroda przypadła „Prokuratorowi” i chyba dobrze się stało, gdyż serial oparty na scenariuszu braci Miłoszewskich był – pod względem technicznym – lepiej zrealizowany niż na szybko sklejony serial Patryka Vegi.

Orły 2016 za nami. Czas oglądać polskie filmy i czekać na kolejną galę. Oby w przyszłym roku była prowadzona na odpowiednim poziomie, a nie traktowana jako reklama bądź zapowiedź jakiegoś marnej jakości kabaretowego programu. W końcu to Polskie Nagrody Filmowe, a to zobowiązuje.

Krzysztof Połaski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn