Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej odwołali Radę Nadzorczą

Zanim do tego doszło, drzwi do świetlicy strzegło dwóch ochroniarzy. Mieszkańcy Chojnic o mały włos nie wdarli się do pomieszczenia szturmem.

- To nie jest miejsce, w którym mogłoby się zmieścić tyle osób - tłumaczył zebranym Wiesław Odya, prezes SM w Chojnicach. - Obok jest pomieszczenie z nagłośnieniem. To zebranie jest tylko dla przedstawicieli, których spółdzielcy wybrali spośród siebie.

- Zgodnie ze statutem, na takim zebraniu może być każdy członek spółdzielni - ripostował Henryk Mollin, prezes chojnickiego oddziału Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców, po czym wezwał policję.

Po negocjacjach spółdzielcy w końcu zostali wpuszczeni. Jednak salę w asyście ochrony opuścił zarząd z prezesem na czele. - Zgodnie z nową ustawą nie ma już takiego tworu, jak zgromadzenie przedstawicieli - tłumaczył Mollin.

W miejsce tego zebrania odbyło się walne, na którym nie tylko została odwołana Rada Nadzorcza i wybrana nowa, o połowę mniejsza, ale także podjęto uchwały. Jedna z najważniejszych to obciążenie prezesa Odyi kosztami wynajęcia ochrony oraz przeznaczenia zysku za 2007 rok na refundację wymiany okien. Spółdzielcy zażądali także powołania biegłego księgowego oraz budowlanego, którzy mają sprawdzić poczynania zarządu od 2002 do 2007 roku.

Spółdzielcy od blisko roku mają zastrzeżenia do pracy zarządu spółdzielni. Wówczas weszła w życie nowa ustawa, zgodnie z którą każdy może się stać właścicielem mieszkania za przysłowiową złotówkę. Tyle tylko, że decyzją zarządu w Chojnicach, bez piwnicy i balkonu. Czarę goryczy przelał fakt ujawnienia afery finansowej. Kasjerka została zatrzymana pod zarzutem przywłaszczenia prawie pół miliona zł.

- Pracujemy dalej. To nie było formalne zebranie. Rada nie została wybrana zgodnie z prawem - skwitował wczoraj Krzysztof Sząszor, wiceprezes spółdzielni. Prezes Odya wziął urlop.