- Postępowanie dobiegło końca. Elżbieta S. przyznała się do winy i zgodziła się dobrowolnie poddać karze - mówi prokurator Tomasz Pietreczek. Oszustwa wyszły na jaw w grudniu 2007 r. - Nowa dyrektorka zwróciła uwagę, że jadłospis szkolnych posiłków znacznie różni się od tego, co widnieje na zamówieniach i fakturach przedstawianych jej przez intendentkę - dodaje prokurator.
Mirosława Ćwięczek, dyrektorka gimnazjum, o całej aferze mówi bardzo niechętnie. - Dla nas to bardzo bolesna sprawa, bo wolałabym, żeby o szkole było głośno w kontekście naszych sukcesów.
W toku śledztwa prokuratorzy ustalili, w jaki sposób Elżbiecie S. udawało się przez kilka lat okradać szkołę.
- Kobieta wyrobiła sobie pieczątkę z danymi sklepu spożywczego, który w rzeczywistości nie istniał i przedstawiała do rozliczenia faktury za produkty, które nigdy nie trafiały do szkoły. Sama drukowała te rachunki na domowym sprzęcie komputerowym - wyjaśnia prokurator.
S. przyznała, że oszukiwała szkołę od września do grudnia 2007 r. Śledczy ustalili jednak, że ten "biznes" prowadziła od marca 2003 r. W tym czasie wystawiła 210 faktur. Była intendentka zadeklarowała, że zwróci wszystkie skradzione pieniądze. - Do tej pory zdołała oddać 10 tysięcy. Na spłacenie reszty ma trzy lata - podkreśla prokurator.
Kobiecie grozi do ośmiu lat więzienia. - Ponieważ jednak dobrowolnie chce poddać się karze, w grę wchodzi nawet warunkowe zawieszenie kary, bo to ułatwi jej spłatę długu - mówi prokurator Pietreczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?