Chory na niestabilną cukrzycę Artur Matczak doczekał się upragnionej pompy insulinowej, dzięki której nie będzie musiał być kłuty kilka razy dziennie, w celu sprawdzenia poziomu cukru we krwi. Zdoła również wrócić do szkoły, bo choroba uniemożliwiła mu normalne funkcjonowanie. Wczoraj w Zgierzu miało się odbyć uroczyste przekazanie urządzenia, ale Artur na spotkanie nie przyszedł. Nie mógł.
- Musiał położyć się w szpitalu - powiedziała Katarzyna Matczak, mama Artura. - Dlatego pompę insulinową dostał trochę wcześniej. Obecnie lekarze ją dla niego testują.
Zbiórkę pieniędzy na zakup urządzenia dla 11-letniego zgierzanina zorganizowało Stowarzyszenie Zgierskich Inicjatyw Społecznych "Iskra". Jego członkowie nieco przypadkiem dowiedzieli się o problemach Artura.
- Mieliśmy świadomość, że stawką było życie dziecka, które z powodu cukrzycy przeżyło nawet zatrzymanie akcji serca - powiedziała Wioletta Mróz, prezes zarządu "Iskry".
Cukrzycę wykryto u Artura w lutym ubiegłego roku. Choroba postępowała w zastraszającym tempie. Stał się częstym bywalcem szpitali. Spadek poziomu cukru powodował u niego ataki drgawek. Musiał porzucić szkołę. Nauczyciele przychodzili do jego domu, aby nie stracił roku szkolnego. Aż pojawiła się nadzieja, że "Iskra" uzbiera pieniądze na pompę.
Od początku tej zbiórki towarzyszyła jej nasza redakcja. Informowaliśmy o wszystkich działaniach, zmierzających do zdobycia odpowiedniej kwoty na pompę insulinową.
W kwietniu publiczna kwesta odbywała się w szkołach. Podczas majowego weekendu pieniądze były wrzucane do puszek w parku miejskim, w czasie imprez masowych. W zbiórkę zaangażowały się też władze miasta. Pieniądze zbierało 16 członków "Iskry" i 60 wolontariuszy. Pomogli sponsorzy. Po mieście jeździły autobusy z plakatami informującymi o akcji
Udało się zdobyć 20534 złote. Pompa insulinowa Paradigm 727 kosztowała 16785 złotych. Pozostałą kwotę przeznaczono na zakup sensorów, które alarmują o nagłych zmianach poziomu cukru w organizmie. W ciągu miesiąca zużywa się przynajmniej pięć sensorów. Każdy z nich kosztuje 150 złotych. Bez nich pompa jest bezużyteczna, a rodziny Artura nie stać na tak duże wydatki w skali miesiąca.
- Dlatego nie skończyliśmy jeszcze zbiórki pieniędzy - mówi Wioletta Mróz. - Będziemy nadal pozyskiwać fundusze na sensory dla Artura. Chodzi nam o to, żeby chłopiec bez przeszkód mógł wrócić do szkoły.
Chociaż wczoraj Artur nie mógł spotkać się z wszystkimi osobami, które zbierały pieniądze, przekazał za pośrednictwem mamy informację, że bardzo cieszy się z tego daru.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?