W Polsce przebywali przez dwa tygodnie, kilka dni temu wrócili do swojej ojczyzny. Tu swój czas dzielili między zabiegi lecznicze i zwiedzanie Małopolski.
Jeden z nich, Jamaludidin, po kuracji, której koszty przekroczyły 80 tysięcy złotych, bardzo szybko wrócił do zdrowia i natychmiast zaprzyjaźnił się z polskimi rówieśnikami oraz rodziną Kogutów. I to jego senator Kogut postanowił adoptować.
- Kiedy do nas przyjechał, wyglądał jak Łazarz. Był na skraju życia i śmierci. Teraz już jest z nim lepiej, a decyzję o adopcji podjęliśmy wspólnie z moją żoną, Bogumiłą - mówi sądecki polityk, ojciec trójki dorosłych dzieci, córki i dwóch synów.
Jako praktykujący katolik Kogut chciałby, aby jego przysposobiony syn w przyszłości przyjął chrzest.
- Ale nic na siłę - zastrzega. - Do pewnych rzecz trzeba dojrzeć - dodaje z namysłem.
Skąd pomysł adopcji młodego Afgańczyka?
- Chciałem pokazać wielkie serce Polaków wobec innych nacji i zaprotestować wobec stereotypu,
że jesteśmy terrorystami. Nasi żołnierze pojechali do Afganistanu, by wprowadzać pokój, a nie siać wojnę. Poza tym Jan Paweł II nawoływał do dialogu międzyreligijnego i to jest kolejny powód - nie kryje emocji parlamentarzysta ze Stróż.
Ma nadzieję, że Jamaludidin pokocha Polskę takim samym uczuciem, jakim jego obdarzono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?