Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia pisze się sama

Jerzy Surdykowski
Advocatus diaboli: Tak bardzo się spieszyli, by ustrzelić przywódcę przemian, że nie tylko chybili, ale postrzelali się po nogach i oddali kilka serii do swych politycznych przyjaciół.

Tyle gadano o polityce historycznej i oto mamy efekty: kiedyś historię Polski pisał Gall Anonim, teraz pisze Anonim Ubek. Próbka w książce IPN-u o Lechu Wałęsie.

Wstrzymywałem swoją ocenę, aż rzecz ukaże się i będzie ją można przeczytać. Teraz już jasne: bestseller ma feler. Na pozór wszystko w porządku, są poszlaki wskazujące, że świeżo przybyły
ze wsi stoczniowiec dał się w początkach lat siedemdziesiątych zastraszyć i uwikłać we współpracę
z bezpieką. Więcej, inne poszlaki wskazują, że ten sam Lech Wałęsa już jako prezydent hulał ile wlezie po tajnych w tym czasie teczkach, nie tylko własnej.

To wystarczy na tendencyjną publicystykę, ale nie na badania historyczne. Poszlaki są dobre dla prokuratora, ale nie dla sądu, także osądu historii. Nie wyobrażam sobie trybunału respektującego zasady cywilizowanego prawa, który by na podstawie takich poszlak wydal wyrok skazujący.
Ale młodzi autorzy - uważający się za historyków na państwowych posadach - każdą wątpliwość skwapliwie tłumaczą na niekorzyść oskarżonego.

Tak bardzo się śpieszyli, by ustrzelić przywódcę polskich przemian, że nie tylko chybili, ale postrzelali się po nogach i oddali kilka serii do swych politycznych przyjaciół.

Po pierwsze, walnęli w samą ideę lustracji, podobnie jak uczynił to już w 1992 roku niezapomniany
i zawsze nadgorliwy minister Macierewicz. Jestem za lustracją, bo wciąż pałęta się wśród nas trochę byłych kapusiów, szczególnie obrzydliwych, gdy wykładają z uniwersyteckich katedr albo usiłują pouczać publikę w mediach. Ale ponad piętnaście lat po pierwszym wyczynie ministra i wobec obecnego wyczynu jego uczniów jestem przekonany, że do lustracji nigdy nie dojdzie, bo zamordowali ją nadgorliwi zwolennicy. Jeśli bowiem lustracja ma polegać na tym, że grupka wybrańców mająca wyłączny dostęp do akt bezpieki, będzie okrzykiwać agentem tego lub tamtego na postawie poszlak, to taka "prawda" nikogo nie wyzwoli, wszystkich skłóci. Mieliśmy niezłą - choć ślimaczo działającą - ustawę lustracyjną i sąd do rozstrzygania takich spraw. Trzeba ją było poprawić, a nie rozpętywać wszechlustrację, którą słusznie obalił Trybunał Konstytucyjny. Dlatego teraz nie mamy nic, tylko szperających po archiwach gorącogłowych młodzieńców o sumieniach czystych, bo nieużywanych. Wszyscy mają jasne poglądy, ale nikt nie ma jasnych dowodów.
Po drugie, strzelili w zatrudniający ich IPN, który został powołany, aby ukazywał nam prawdę
o przeszłości zawartą w ubeckich teczkach, a nie uprawiał tendencyjnej publicystyki historycznej.
Po trzecie, strzelili w swoich politycznych przyjaciół - z panem prezydentem na czele - którzy od razu pośpieszyli z poparciem dla ryzykownych tez i z potępieniem Lecha Wałęsy. Ale najważniejsze, że sami o tym nie wiedząc, napisali jeszcze piękniejszą i bardziej wstrząsającą historię o Lechu i o nas samych.

Bo walka z komunizmem nie była - jak chcą co głupsi historycy i co trywialniejsi kaznodzieje
- zmaganiem czystych i nieprzejednanych bohaterów z bezbożną bestią moskiewską. Była stopniowym dojrzewaniem, wyzwalaniem się z narzuconego przez bezpiekę strachu i mitów fałszywej ideologii, dorastaniem do sprzeciwu i solidarności.

Nie byliśmy aniołami; wyzwalali się ludzie grzeszni, nieraz łatwowierni, pełni lęku, kombinujący jak przeżyć do pierwszego z żoną i dzieciakami. Jak ja, ty, on, my wszyscy, jak Lech Wałęsa, który
- jeśli nawet panowie z IPN-u mają rację - potrafił wywikłać się z gry z bezpieką i zgotować tej bezpiece niesławny kres. Wspólnie ze mną, z tobą, z nim, z nami wszystkimi: pełnymi małości i wad, zrazu stumanionymi, dającymi się zastraszyć i złamać Polakami. Ale przecież powstaliśmy i zgodnie powiedzieliśmy: dość!

Gorliwi młodzieńcy z IPN (Instytut Politycznej Nienawiści) chcieli obrazić Lecha i z nim nas wszystkich. Sami o tym nie wiedząc, napisali wielką, gorzką i wzniosłą historię o swych starszych braciach,
o pokoleniu "Solidarności". Już to tylko świadczy o ich głupocie. Bo historia nie daje się kształtować jak plastelina, choć wierzą w to nawiedzeni ideologowie "polityki historycznej". Ona pisze się sama
i na nich nie zważa, bo dawno ich przerosła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska