Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykoleił się pociąg wiozący siarkę

Robert Domżał
Do wypadku doszło, gdy od pociągu jadącego w kierunku poznańskiego Franowa, odczepiły się wagony i wypadły poza tory
Do wypadku doszło, gdy od pociągu jadącego w kierunku poznańskiego Franowa, odczepiły się wagony i wypadły poza tory A. Szozda
Płomienie pełzające po przewróconej cysternie, z której wyciekała płynna siarka - oto widok, jaki w sobotę zobaczyli ratownicy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Kobylnicy, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce katastrofy. Uszkodzone były tory, trakcja, wagony. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.

Do wypadku doszło, gdy od pociągu jadącego w kierunku poznańskiego Franowa, odczepiły się wagony i wypadły poza tory. W dwie przewrócone cysterny wbiła się kolejna.

Z pierwszych oględzin wynika, że jeden z wózków uszkodzonego wagonu z niebezpieczną substancją wyskoczył z torów prawie cztery kilometry wcześniej, czyli w okolicach Uzarzewa. Maszynista nie zauważył tego. Koła wagonu-cysterny niszczyły podkłady i kolejne przejazdy. Przed samą Kobylnicą cysterny zawadziły osłup trakcji elektrycznej. Zerwały sieć. Wykolejone wagony zatarasowały sąsiedni tor.

Na miejsce katastrofy pierwsi przybyli ratownicy z OSP Kobylnica i Kleszczewo. Przed godziną 10 w odległości niespełna dwóch kilometrów za stacją Kobylnica naliczyć można było trzynaście jednostek straży pożarnej, w tym oczywiście specjalistyczną Jednostkę Ratownictwa Chemicznego z Krzesin.

- Na płonącą cysternę skierowaliśmy strumień piany. Musieliśmy tak działać, by ograniczać skażenie terenu - mówi Artur Siemaszko z OSP Kobylnica. Strażacy z Kleszczewa wyposażeni w aparaty powietrzne gotowi byli utworzyć kurtynę wodną bądź w ostateczności, gdyby ogień się rozprzestrzeniał, skierować na zbiorniki z siarką strumienie wody.

- Zjednej z cystern wyciekła niemal cała siarka. Po przybyciu na miejsce zbadaliśmy zawartość niebezpiecznych substancji w powietrzu. Przeprowadziliśmy wywiad wśród mieszkańców okolicznych domów, co do ich samopoczucia. Okazało się jednak, że płynna siarka przeszła w stan stały i dzięki temu nie przedostała się do powietrza. Również wiatr sprzyjał akcji ratowniczej, bo wiał w rejon niezamieszkały - wyjaśnia brygadier Jerzy Ranecki, zastępca komendanta miejskiego PSP w Poznaniu.

Mieszkańcy Kobylnicy bacznie obserwowali strażaków. Kałuże siarki znajdowały się ledwie kilometr od najbliższych domów.

- Znam zapach siarki, bo mieszkałam w Głogowie. Wiatr wieje w innym kierunku, więc nie jesteśmy zagrożeni. Poza utrudnieniami w dojeździe do sklepu, kłopotów nie mieliśmy - zapewniała Danuta Wittek z Kobylnicy. Jej sąsiedzi byli jednak już spakowani na wypadek ewakuacji.

Po zażegnaniu bezpośredniego niebezpieczeństwa przystapiono do usuwania zniszczonych wagonów.

- To będzie trudne zadanie, ponieważ do wywróconych cystern można dotrzeć tylko torami. Żeby żuraw o udźwigu 250 ton mógł zacząć pracę, trzeba zdjąć sieć trakcyjną - mówił przed akcją Jacek Piątek, kierownik pociągu ratunkowego.

Uszkodzone cysterny udało się zdjąć z torowiska i załadować na podstawione wagony około godz. 5 nad ranem już w niedzielę.

Zdaniem Łukasza Więcka, rzecznika spółki Polskie Linie Kolejowe PKP, straty spowodowane wykolejeniem są bardzo duże. Naprawy wymaga i sieć trakcyjna, i torowisko na odcinku czterech kilometrów.

- Poszukiwania firmy, która naprawi szkody zaczniemy w poniedziałek - mówi rzecznik. Dzisiaj zacznie się szacowanie szkód.

Przyczyny wypadku ustali specjalna komisja. Zdaniem kolejarzy, wysokie temperatury powodują rozgrzewanie się torów do 60 stopni Celsjusza. Sprzyja to ich odkształcaniu i może być przyczyną wykolejenia się pociągu. Z tego powodu ograniczenia prędkości obowiązują na 154 liniach kolejowych w Polsce.

Sobotni wypadek odczuli podróżni, którzy jechali do Poznania. Bez kłopotów dotarli oni do Pobiedzisk. Tam czekały na nich autokary. Dojechali nimi do Kobylnicy, gdzie miał stać szynobus. Po kilkudziesięciominutowym oczekiwaniu kontynuowali podróż autobusami.

- Ten postój był niepotrzebny. To brak właściwego zarządzania - mówi Sebastian Rokosik, jeden z pasażerów.

Szynobusy do Gniezna wyruszyły o godz. 15. Niecierpliwili się też podróżni udający się do Gdańska. Pociagi w tym kierunku jechały do Gniezna przez Wrześnię, co opóźniało ich wyjazd.

- W najbliższych dniach do Pobiedzisk pociągi będą kursowały tylko jednym torem. W Pobiedziskach pasażerowie przesiadą się z szynobusów do składów elektrycznych - wyjaśnia Jan Wojciński, zastępca dyrektora Wielkopolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski