Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudem uratowany od śmierci

Piotr Furtak
Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, żeby czekać - mówi Jarosław Feszak
Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, żeby czekać - mówi Jarosław Feszak Piotr Furtak
Bez specjalistycznego sprzętu lęborscy lekarze otwierali serce 33-letniego mężczyzny, który trafił do miejscowego szpitala z raną zadaną nożem.

Gdyby nie błyskawiczna interwencja, mężczyzna najprawdopodobniej nie przeżyłby. Nie było bowiem czasu na przewiezienie chorego do specjalistycznego szpitala w Gdańsku, na oddział kardiochirurgii.

Mężczyzna trafił na oddział intensywnej opieki medycznej w niedzielę. Wcześniej, podczas wiejskiej zabawy został ugodzony nożem. Miał poważne rany serca i brzucha. Nie było czasu do namysłu, liczyła się każda minuta. Operację na otwartym sercu przeprowadził doktor med. Jarosław Feszak, zastępca ordynatora oddziału chirurgii. Asystowali mu lekarze Aleksander Szyłko oraz Dariusz Karliński.

- W naszym szpitalu takie operacje wykonywane są incydentalnie - przyznaje Przemysław Krefta, lekarz naczelny SP ZOZ w Lęborku. - Decydujemy się na nie tylko wówczas, gdy nie można ich odłożyć na później. W szpitalu jest to zawsze spore wydarzenie. Być może nie jest ono komentowane tak jak zwycięstwo Hiszpanii nad Niemcami, ale sporo się mówi na ten temat.

Doktor Feszak pracuje w lęborskim szpitalu od 19 lat. W tym czasie tylko dwukrotnie przeprowadzano tu podobne operacje. On sam podjął się ich wcześniej dwa razy w życiu. Raz w jednej z polskich klinik, drugi raz - pracując w szpitalu w Skandynawii. Warunki, w których wówczas przyszło mu operować, były zdecydowanie lepsze od tych panujących w Lęborku.

- Mimo braku wysoce specjalistycznego sprzętu do ot-warcia klatki piersiowej udało się - cieszy się Jarosław Feszak. - Stan pacjenta jest stabilny. Prawdopodobnie we wtorek będzie wybudzany. Operacja trwała około trzech godzin i przebiegała sprawnie.

Od czerwca lęborski szpital ma możliwość teleradiolo-gicznego opisu badań, co w niedzielę znacznie ułatwiło pracę lekarzom. Wyniki przesyła się siecią do Warszawy, a po chwili stamtąd przychodzi opis. Z podobnego rozwiązania korzystają nieliczne powiatowe szpitale w Polsce.

- To dla nas spore ułatwienie, chociaż w sytuacji, którą mieliśmy w niedzielę, i tak podjęlibyśmy się tej operacji. Od tego zależało życie pacjenta - dodaje Jarosław Feszak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki