Ostatnio byłam jednak służbowo na dwóch bankietach i upewniłam się, że nie warto. Mam też smutną refleksję, że jakoś łódzcy bankietowicze (ale pewnie nie tylko łódzcy) nie dostają do wysokości... stołu.
Przykłady? Proszę bardzo. Bankiet pierwszy - otwarcie oddziału Muzeum Sztuki w łódzkiej Manufakturze. Pracownicy zagranicznych muzeów, samorządowcy, oficjele, sympatycy muzeum i przypadkowo zgromadzeni w trakcie uroczystości goście. A jednak rzucają się na stoły. Chcę skubnąć coś szybciutko i pójść na konferencję prasową.
- Nie wpuszczaj tej dziewuchy - mówi scenicznym szeptem jedna Pani Starsza do drugiej Pani Starszej, zacieśniając kordon wokół stołu.
Bankiet drugi. Klub Wytwórnia, jubileusz 80-lecia popularnego aktora Jana Machulskiego. Akt pierwszy: szturm na stół. Akt drugi: kiedy zabrakło talerzy, do rzadkości nie należał widok bankietowiczów, wynoszących kawały mięsa na kromce chleba. Akt trzeci: kończą się sztućce. Dwoje ludzi w wieku 40-50 lat z metalowej tacki wsuwa danie, chyba mięsne. Pani do Pana: - Jak przyjdzie Ktoś Tam (tu padło imię) z łyżką, to też się naje.
Wydaje mi się, że widziałam też jedzenie wynoszone w foliowych reklamówkach...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
