Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stateczna i dojrzała

Stefan Drajewski
Występ Pippo Delbono był największym wydarzeniem Malty
Występ Pippo Delbono był największym wydarzeniem Malty W. Wylegalski
Z bogatej oferty Malty wybierałem przedstawienia trochę na zasadzie randki w ciemno, pilnując jedynie, aby po drodze zobaczyć coś z "nowego tańca", coś z "nowych sytuacji", coś w plenerze i, co oczywiste - spektakl Pippo Delbono (o czym pisałem wczoraj). Z tego "błądzenia" uformowały mi się dwa intrygujące szlaki : "media w teatrze" i "pod mostem i pręgierzem".

Pierwszy szlak miał raczej charakter kameralny, drugi - widowiskowy, obliczony na masowego odbiorcę. Pierwszy stawiał na teatralność dzieła, drugi na zaspokojenie potrzeb odbiorcy masowego i częściowo odkrywanie nowych przestrzeni teatralnych.

Wydawać by się mogło, że w dobie internetu on właśnie zainspiruje twórców. Tymczasem inspirowało, a momentami wręcz było bohaterem - radio. Kto widział "Margot" Teatru Dromesco, ten mógł się przekonać, że radio w domowej krzątaninie odgrywa bardzo ważną rolę: jest źródłem informacji, zaspokaja potrzeby kulturalne, wreszcie jest partnerem do rozmów, a kiedy zawodzi, można je wyłączyć. W "Radioaktywnych" Teatru Usta Usta Republika, Wojciech Wiński potraktował radio instrumentalnie, dokładnie tak, jak traktuje się radio w samochodzie: jest ono źródłem informacji bądź tłem, wypełniaczem naszych myśli. Niestety, nie dotarłem na spektakl Prefabrykatów, które również włączyły w sceniczne dzianie się radio i wideo. Ale już te dwa przykłady dowodzą, że najstarsze medium elektroniczne odgrywa ciągle w życiu człowieka ważną rolę. Lubimy, kiedy ktoś do nas mówi. Francuzi próbowali nawet rozmawiać, polemizować z tym, co usłyszeli. Zaskakujące, że aktorom nie przeszkadzało to, że głos spikera mówi do nich po polsku.
Kosaara Group natomiast odwołała się do internetu, ale był to zabieg czysto formalny. Nie miał żadnego przesłania ideowego, poza jednym, że pozwala natychmiast niemal dotrzeć do informacji. Ale to akurat wszyscy wiemy, nawet ci, którzy nie korzystają z internetu.

Największym wydarzeniem multimedialnym festiwalu był projekt Izabelli Gustowskiej "She - Ona. Media story" łączący różne technologie medialne. Kim jest tytułowa Ona? Skrzypaczką z Poznańskiej Filharmonii? Producentką filmową, którą spotykam dość często w Klubie Blue Note? Nieznajomą z Piątej Avenue w Nowym Jorku czy mieszkanką dalekiej Azji? Gustowska filmowała "one" bynajmniej nie ukrytą kamerą. Ale "one" nie wiedziały, czemu te filmy posłużą, w jakiej roli wystąpią. Kobiety "filmowe" należy skonfrontować z kobietami realnymi: dziewczynami przechadzającymi się z pieskiem po sali, śledzącymi na laptopach reklamy, zamkniętymi w czerwonym pokoju… i tą, która siedzi w portierni, gdzie niczym wielki brat śledzi na monitorach to, co dzieje się w poszczególnych salach. Czym się różnią? Kolorem skóry co najwyżej. Gustowska nie narzuca interpretacji, nie dookreśla swoich bohaterek. Z tego nieuporządkowania, z chaosu, nie wyłania się obraz jednej tylko kobiety. Tych obrazów jest tyle, ilu widzów. Każdy bowiem może stworzyć swoją własną bohaterkę, swoją własną historię. Gustowska nie epatuje technologią, która jest podstawą jej działania. Tworzy prawdziwy teatr, nie używając tradycyjnych form i chwytów gatunku. Wędrując z sali do sali, śledząc kolejne fragmenty, nie przeszkadzało mi, że oglądam strzępy filmów na dodatek przetworzone. W tej medialnej rzeczywistość dostrzegłem szansę dla siebie. Jestem tak samo ważny, jak ważne są sfilmowane wcześniej przez Gustowską bohaterki. Jestem ich scenicznym partnerem w tej "media story", mogę z nimi prowadzić dialog, mogę się z nimi pokłócić, kontemplować w jednej z "kapliczek" lub po prostu wyjść z przestrzeni tej gigantycznej wideoinstalacji.

O ile w projekcie Izabelli Gustowskiej nie przeszkadzała mi technika i technologia, o tyle w produkcji Compagnie Off wręcz męczyła. Widać technologie i zdobycze techniki trzeba umieć użyć. Nadać im teatralny wymiar. Trudno o taki, kiedy ogląda się siedem talerzy przypominających anteny satelitarne. Jedyny pożytek z tego akurat plenerowego widowiska jest taki, że zwróciłem uwagę na most Chrobrego, a właściwie na zmianę panoramy tej części miasta poprzez zabudowę terenów nadwarciańskich na przeciw katedry.

Mosty to przestrzeń którą - podobnie jak parki - odkryły w tym roku teatry. Niedaleko mostu Chrobrego, na moście Jordana, zaprogramował jeden przystanek swojej historii Wojciech Wiński w "Radioaktywnych" i na moment zatrzymali się tu uczestnicy Eko-Malty. Pod mostem Przemysła Teatr Biuro Podróży rozegrał opowieść zatytułowaną "H of D". Po raz pierwszy obiekty inżynieryjno-budowlane stały się tak ważną przestrzenią teatralną. W przypadku "H of D" - nawet nowym światem, ale nie utopią, do której tęsknimy, tylko światem, którego się boimy.
Drugim obiektem już nie inżynieryjnym, ale użyteczności publicznej, który przyciągnął uwagę artystów, był renesansowy pręgierz na Starym Rynku. Nikogo do niego co prawda nie przywiązano, ale to tu w sielsko-anielską podróż podniebną zaprosiły publiczność "białe anioły" z Grupy "Puja", i to tu ziały ogniem "szatany" ze szwedzkiej grupy Burnt out Punks. Oba zespoły mogły zaimponować odwagą i techniką, ale za tym nie krył się żaden teatr. Były to widowiska, które budzą respekt, a momentami wręcz zachwyt. Równocześnie - jak Burnt out Punks - mogły budzić niesmak, ponieważ odwołały się do najniższych pokładów kultury gargantuicznej czy wręcz obscenicznej. Mnie to nie bawi.

Wędrując w pamięci po moich maltańskich ścieżkach, dochodzę do wniosku, że nie był to festiwal olśnień i zaskoczeń. Był jak na osiemnastolatkę przystało nad wyraz dojrzały i stateczny, a za mało zbuntowany. Na tle poznańskich prezentacji, goście ze świata wypadli - wyjąwszy spektakl Pippo Delbono - estetycznie i intelektualnie blado. Odnoszę wrażenie, że gości pochłonęła za bardzo zabawa, perfekcja i technika. Etos teatru alternatywnego (cokolwiek pod tym określeniem się kryje) oprócz wspomnianej już kompanii Pippo Delbono, ratował francuski Teatr Dromesko i bułgarski performer i tancerz Ivo Dimchev.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski