Jest on oskarżony o łamanie praw pracowników. Podstawowy zarzut dotyczy zatrudniania ludzi na dwóch umowach w dwóch bliźniaczych firmach. Mieli dostawać przez to mniejsze wynagrodzenie za nadgodziny. Jacek S. został za to skazany wcześniej wyrokiem nakazowym na 8 tysięcy złotych grzywny, ale się odwołał.
Wczoraj, na pierwszej rozprawie odmówił składania zeznań, twierdząc, że jest niewinny. Za to świadkowie w większości potwierdzali zdanie Państwowej Inspekcji Pracy, która skontrolowała firmę po tym, jak do Prokuratury Rejonowej w Bytowie trafiło anonimowe doniesienie.
Chodziło o to, że część załogi Druteksu była zatrudniana w firmie Awans Plus, która należy do córki prezesa Leszka Gierszewskiego. Drutex taką praktykę nazywa outsourcingiem, czyli po prostu podwykonawstwem. Inspekcja pracy ma inne zdanie.
- Ten proceder trwa od 1 marca 2007 roku. Ja kontrolowałem Drutex w kwietniu 2007. Wykryłem, że firma outsourcingowa Awans Plus zatrudniała tych samych ludzi co Drutex. Nie dostawali oni nawet innej odzieży roboczej, a niepodpisanie drugiej umowy skutkowało zwolnieniem z Druteksu. Ponadto ludzie byli zatrudniani na 0,2 etatu w systemie weekendowym, czyli pracowali od piątku do niedzieli. Jako inspektor nie byłem w stanie rozgraniczyć jaki pracownik, z jakiej firmy, pracuje w weekend w Druteksie albo w firmie Awans Plus, która działała jako pośrednik, nie mając stosownych certyfikatów od marszałka województwa pomorskiego - opowiadał w sądzie Mirosław Birula, inspektor PIP ze Słupska. - Ponadto zauważyłem, że po 1 marca 2007 r. w dwóch terminach przeszkolono z zakresu BHP ponad 700 osób. To technicznie niemożliwe. Mogło dojść tu jeszcze do poświadczenia nieprawdy.
Ten drugi wątek nie jest rozpatrywany w rozpoczętym wczoraj procesie. Do sądu w tej sprawie trafił już oddzielny akt oskarżenia. Oskarżonym jest również Jacek S. Wczoraj na sądowej ławie wysłuchiwał zeznań byłych pracowników Druteksu i firmy Awans Plus.
- Gdy wezwano mnie do biura na podpisanie umowy z firmą Awans Plus, zapytałem, co by było, gdybym jej nie podpisał. Pani w biurze podsunęła mi kartkę A4 i powiedziała, że mogę pisać podanie o zwolnienie z pracy - zeznawał jeden ze świadków (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Inspektor pracy podawał szczegółowe wyliczenia.
- Pracownicy tracili przez to od 50 do ponad 200 zł miesięcznie - mówił Birula.
Tak też na policji zeznawali pozostali pracownicy, ale już w sądzie jeden z nich się wycofał.
- Przeliczyłem to wszystko z kolegami i wyszło mi, że zarabiałem tyle samo - zapewniał świadek.
Prowadząca sprawę sędzia Katarzyna Rożyńska-Terman zapytała, czy ktoś nie wpłynął na zmianę jego zeznań.
- Nie. Po prostu wszystko przeliczyłem dokładnie jeszcze raz - upierał się pracownik.
Większość świadków twierdziła, że nie wiedzieli nawet, gdzie tak naprawdę pracują.
- Było to jedynie widać przy wypłacie, gdyż na konto wpływały zarobki z dwóch różnych firm - zeznała kobieta pracująca w firmach Drutex i Awans Plus do sierpnia 2007 roku.
Kolejna rozprawa już dzisiaj, bo do przesłuchania zostało jeszcze kilkanaście osób. Następna ma być w sierpniu, ale już wiadomo, że nie wszyscy świadkowie pojawią się w terminie. Może też paść wniosek o przesłuchanie wszystkich, ponad 700 pracowników Druteksu, co oznaczałoby znaczne wydłużenie oczekiwania na werdykt dotyczący tego potentata w produkcji okien i drzwi z PCV, aluminium i drewna. - Dowiedziemy swojej niewinności - zapowiada Rafał Dobranowski, pełnomocnik zarządu firmy Drutex.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?