Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport narodowy jako wezwanie do masakry?

Biskup Tadeusz Pieronek
Propagandowe zabiegi przy Euro 2008 nie pochodziły od ludzi miłujących ojczyznę, ale od graczy o duże pieniądze

Potężna porcja emocji, głównie wśród męskiej części społeczeństwa, jaka pojawiła się w związku z Euro 2008 została dostrzeżona przez media, które postanowiły ją wykorzystać dla własnych celów, dla zgromadzenia przed ekranami większej ilości odbiorców, widzów i słuchaczy, co w konsekwencji powinno przynieść większe zyski.

Zapewne nie można wykluczyć, że niejednego szczerego patriotę ucieszyła perspektywa zwycięstw i wielokrotnego wysłuchania na stadionach hymnu narodowego. Optymiści oczekiwali gromkich oklasków dla dzielnej drużyny narodowej, a w dalszej perspektywie wzrostu prestiżu, popularności i sympatii świata dla ich kraju.

Chwała tym, którzy tak myśleli, jeszcze większa tym, którzy się w swoich marzeniach nie zawiedli. Niemniej jednak, zarówno szczerzy patrioci, jak i inni kibice powinni sobie zdawać sprawę, że mistrzostwa sportowe organizowane na taką skalę, z tak ogromnym nakładem kosztów, choć mają na celu walkę sportową, to jednak głównie nastawiają się na zysk. Nie chodzi o zwrot kosztów, ale o wielkie pieniądze dla tych, którzy potrafią na tych mistrzostwach zarobić.

Kto jest w stanie zaspokoić potrzeby rywalizujących sportowców, posiada stadiony, parkingi, drogi dojazdowe, hotele, kto potrafi sprawnie i grzecznie obsłużyć setki tysięcy fanów, zapewnić im bezpieczeństwo, sprawić im przyjemność przygotowanymi atrakcjami, ten wchodzi do grona państw zasobnych, uporządkowanych, właściwie rządzonych, gospodarnych, sprawnych, a więc także godnych szacunku i zaufania. Które państwo nie chciałoby być poważane i nie chciałoby cieszyć się zaufaniem? Dlatego też przyznanie Polsce i Ukrainie organizacji Euro 2012, jest dla tych państw szansą, ale i wyzwaniem, któremu trzeba sprostać, bo to te państwa nobilituje i powinno im przynieść duże korzyści materialne.

Jeżeli tak jest, to jak to się dzieje, że szlachetne idee sportu i dumy narodowej nagle tworzą niebezpieczną mieszankę wybuchową, stają się okazją do walki nie tylko między pseudokibicami, ale powodują czasem także starcia na tle narodowościowym, pozwalają odżyć niechęci, a nawet nienawiści, karmionej nacjonalizmem?

Wydaje się, że przy okazji tak wielkich emocji, wzmocnionych alkoholem, ulegają rozregulowaniu moralne hamulce, co prowadzi do nierozumnych i nieodpowiedzialnych zachowań, sprzecznych z prawem, uwłaczających ich sprawcom, ale też dających złe świadectwo własnemu krajowi, którego honoru swoim zachowaniem chcieli rzekomo bronić.

Winnych takich sytuacji jest wielu. Odwoływanie się do historycznych zwycięstw nad państwem niegdyś wrogim, zachęty do ich powtórzenia na boisku, czy wzywanie do pomszczenia poniesionych klęsk, są dla ludzi o pewnym poziomie kultury niczym innym, jak tylko żartem, ale dla stadionowych bandziorów są wezwaniem do masakry, w imię honoru ojczyzny.

Nie wydaje się też właściwe kreowanie przed czasem graczy drużyn narodowych na bohaterów. Po co stawiać im pomnik, z którego po porażce będą musieli szybko zeskakiwać? Te propagandowe zabiegi nie pochodzą od ludzi miłujących ojczyznę, ale od zręcznych graczy o duże pieniądze, którzy są gotowi poświęcić na ołtarzu zysku każdą osobistą i narodową świętość. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej 2008 dobiegły końca. Nie doszło do poważniejszych bójek motywowanych przynależnością narodową. To dobry znak, ale do końca nie wiadomo, czy stało się tak dlatego, że kibice zmądrzeli, czy może policja sprawniej działała? A może miało miejsce i jedno, i drugie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!