Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trujący chlor wyciekł z poznańskiego Aquanetu

Agnieszka Smogulecka
Gdyby nie błyskawiczna interwencja, mogłoby się zatruć wiele osób
Gdyby nie błyskawiczna interwencja, mogłoby się zatruć wiele osób J. Romaniszyn
Trujący i żrący chlor wyciekł w piątek wcześnie rano z 500-kilogramowej beczki w zakładzie Aquanet na poznańskiej Wildzie. Natychmiast ewakuowano pracowników. Podczas akcji ratowniczej poddtruciu uległo 2 strażaków i 3 członków załogi zakładu.

- Około godziny 5 pracownicy zakładu wody poczuli zapach chloru - mówi Dorota Wiśniewska, rzecznik Aquanetu. - Okazało się, że rozszczelniona jest półtonowa beczka, nie ma natomiast żadnego wycieku z instalacji. Natychmiast podjęliśmy działania. Beczka została wrzucona do zbiornika z wodą, która neutralizuje chlor. Wszyscy pracownicy zostali ewakuowani.
Wezwano też pogotowie ratunkowe, straż pożarną. Policja zamknęła wszystkie drogi dojazdowe do Dolnej Wildy. Ponieważ był to poranny szczyt komunikacyjny, zaczęły się tworzyć ogromne korki. Autobusy linii numer 71 i 76 musiały jeździć objazdami, tkwiąc w zatorach. Ludzie klęli, bo nie mogli dojechać do pracy, szybko jednak uspokoili się, gdy dowiedzieli się, co się stało.
- Usłyszałem w radiu, więc od razu ominąłem ten rejon - mówi Henryk Zawisło, kierowca, którego spotkaliśmy przy ulicy Hetmańskiej. - Wolę stać w korku, niż się zatruć. A rano - jak twierdzą strażacy - zagrożenie było naprawdę spore.
- Chlor jest substancją żrącą i toksyczną - tłumaczy Jerzy Ranecki, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Poznaniu. - Gdyby nie szybka interwencja, mogłoby się zatruć wielu ludzi. Rozważaliśmy nawet ewakuację mieszkańców z pobliskich domów, ale okazało się, że nie ma takiej potrzeby - podkreślił, przyznając jednak, że do strażaków docierały sygnały od mieszkańców, którzy w pobliżu swoich domów wyczuli chlor. - W te miejsca zostały wysłane ekipy z urządzeniami pomiarowymi. Zagrożenia nie stwierdzono - uspokaja Jerzy Ranecki.
Strażacy i pracownicy Aquanetu nie wiedzą, ile dokładnie chloru przedostało się do atmosfery. Przypuszczają, że mogło to być około 150-200 litrów. Aby go zneutralizować, wokół zakładu rozstawiono specjalne kurtyny wodne. Woda izolowała zakład tak, żeby gaz nie przedostawał się poza nią.
Mieszkańcom pobliskich budynków zabroniono jednak wychodzić z domów. W znajdującej się nieopodal szkole podstawowej odwołano lekcje.
- Rodzice zostali powiadomieni o sytuacji i odebrali dzieci - powiedziała nam woźna.
Nie zwolniono do domów młodzieży z gimnazjum, oddalonego o kilka ulic od Aquanetu. Efekt był taki, że trzydziestu uczniów zaczęło skarżyć się na ból głowy i drapanie w gardle. Zapadła decyzja o przewiezieniu ich na obserwację do szpitali, jednak nie było pewności, czy nie symulowali.
Dobra wiadomość nadeszła po godzinie 8. O godzinie 8.25 wznowiono ruch samochodowy, na stałe trasy wróciły też autobusy. Korki powoli zaczynały się rozładowywać.
- Sytuacja jest opanowana. Nie ma już żadnego zagrożenia - poinformował o godzinie 8.45 Jerzy Ranecki. - Do szpitala trafiło po akcji ratunkowej pięć osób: dwóch strażaków i trzech pracowników. Lekarze zapewniają, że ich życiu nic nie zagraża.
- Stan osób, które zostały przywiezione z objawami zatrucia chlorem jest dobry - potwierdza Wojciech Mańkowski, zastępca ordynatora oddziału toksykologii w Szpitalu im. Franciszka Raszei w Poznaniu. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W szpitalu pozostają na obserwacji.
Biura Aquanetu przy ulicy Dolna Wilda pozostały nieczynne. - Rano pracownicy zostali odesłani do domów, więc utrudnieniem dla wielu z nich byłby powrót do pracy - tłumaczy Dorota Wiśniewska.
Specjalna komisja będzie teraz badała dlaczego doszło do rozszczelnienia beczki. Ekspertyza powinna być gotowa za kilkanaście dni. Dziś wiadomo jedynie, że beczka posiadała ważną legalizację.
- Legalizacja jest wystawiana na 5 lat. Ta beczka służyła nam od 2006 roku i powinna wytrzymać do 2011 roku - mówi Agnieszka Arabska, zastępca kierownika wydziału produkcji wody Aquanetu. - Ten wypadek zmusza nas do zastanowienia się, czy nie należałoby wymieniać pojemników częściej, na przykład co 3 lata.
Aquanet nie jest jedyną spółką, która wykorzystuje substancje chemiczne, które mogą być niebezpieczne. Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania dysponuje bazą zakładów dużego i zwiększonego ryzyka, które posiadają groźne dla otoczenia substancje. Ta baza jest co pół roku aktualizowana, a co rok swoje dane przekazuje miastu także straż pożarna. Na liście wydziału są różne poznańskie przedsiębiorstwa, między innymi: Dalkia, Wyborowa, Kampania Piwowarska, Zakłady Chemiczne w Luboniu czy firma Adob. Wszystkie one są zobowiązane informować, ile i jakich niebezpiecznych środków chemicznych mają. W tych przypadkach chodzi bowiem o dziesiątki ton.
Aquanet nie został zakwalifikowany do grupy zwiększonego ryzyka, ponieważ przechowuje mniejsze ilości groźnych substancji. Natomiast, jako jedyna spółka w Poznaniu używa dużych ilości chloru. Znajduje się on w trzech punktach: przy ulicy Wiśniowej na Dębcu (tam, gdzie w piątek doszło do wycieku) - 2,5 tony chloru, w Gruszczynie - 0,4 tony oraz w Mosinie - 6 ton.
- Obecnie przeważnie używa się amoniaku, którego siła oddziaływania jest czterokrotnie mniejsza niż chloru - tłumaczy Andrzej Malinowski, inspektor do spraw zarządzania kryzysowego w poznańskim magistracie. - Gdy rozszczelni się taka butla chloru, jak w piątek, strefa zagrożona obejmuje teren o promieniu 240 metrów. Natomiast w przypadku amoniaku byłoby to jedynie 60 metrów.
- Chlor służy nam do dezynfekcji wody - tłumaczy natomiast Dorota Wiśniewska. - Jest to najbardziej skuteczna substancja w tak rozległej sieci, jak nasza. Zaopatrujemy w wodę 755 tysięcy mieszkań - przypomina i dodaje: - Ani przez chwilę nie było zagrożenia, że dostawa wody zostanie przerwana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski