Żyła w domu z prawie pięćdziesięcioma psami

O tragicznych warunkach w jakich przetrzymywane są zwierzęta, wielkopolską organizację zaalarmowali mieszkańcy wsi, którzy na co dzień widzieli, co dzieje się w domu Marii B. To nie była zresztą pierwsza interwencja z ich strony. Sprawą psów niejednokrotnie próbowały zająć się organizacje do tego uprawnione. Kobieta nigdy nie pozwalała, aby ktokolwiek wszedł na jej posesję.
Podobnie było i tym razem, inspektorzy trzcianeckiego Pogotowia dla Zwierząt zjawili się jednak w towarzystwie policji, która siłą usunęła kobietę z mieszkania i umożliwiła interwencję. W środku zalegała gruba warstwa odchodów zwierząt. Pomieszczenia nie posiadały ogrzewania, prądu i wody. W środku nie było też mebli. W każdym z pomieszczeń przebywało po kilka psów. Niektóre z nich były pozamykane na skoble w szafach i skrytkach. Właścicielka stwierdziła, że zamykała je w skrytkach, bo zwierzęta pogryzły ją. Psy nie miały też dostępu do światła, gdyż okna domu były szczelnie zasłonięte. Zamknięte drzwi uniemożliwiały zwierzętom wyjście na zewnątrz. Sytuacja taka trwała od kilku lat. Zwierzęta były wychudzone i poranione, kilka z nich wymagało specjalistycznego leczenia.
Wszystkie 45 psów zostało przy asyście policji odebrane właścicielce.
- Przeciwko Marii B. toczy się już postępowanie karne, wszczęte na podstawie Ustawy o Ochronie Zwierząt - mówi Irmina Małek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grójcu.
Kobiecie grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności oraz grzywna.
Teraz psy szukają nowych domów. Zwierzęta trafiły do tymczasowych rodzin na terenie Wielkopolski. Są zdrowe. Wszelkich informacji na temat samych psów, jak i sposobu ich adopcji udziela Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance. Organizacja potrzebuje teraz dodatkowych środków na utrzymanie kilkudziesięciu zwierząt.