Łódzka firma Czerwiński Biuro Detektywistyczne Agencja Ochrony Osób i Mienia znalazła się nad przepaścią. W tym tygodniu straciła ostatnich kontrahentów, szanse na pozyskanie kolejnych są nikłe. Część pracowników przeszła do konkurencji. Właściciele firmy nie wiedzą jeszcze, jaka przyszłość ich czeka.
O kłopotach agencji pisaliśmy w czerwcu. Byli i obecni pracownicy skarżyli się na kilkumiesięczne opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń. Szacowali, że firma jest winna łącznie nawet 60 tys. zł. W ubiegły piątek podpisali się pod pozwem zbiorowym do sądu pracy. Ci, którzy nie przeszli do konkurencji - formalnie nadal zatrudnieni - szukają pracy.
Ze współpracy z przedsiębiorstwem należącym do Konrada Czerwińskiego zrezygnowali właśnie szefowie łódzkich przedsiębiorstw Unidro i Boro-Max Enterprise. - Problemy dotyczyły koncesji i niskiej jakości usług - tłumaczy Andrzej Jóźwiak, prezes Unidro.
Andrzej Miazek, współwłaściciel Boro-Maksu narzeka, że pracownicy firmy Czerwiński nie zawsze byli przygotowani do dyżurów.
- Był u mnie prezes tej firmy, by odebrać pieniądze, ale na prośbę ochroniarzy nie zgodziłem się, a nasza księgowa sama zrealizowała dla nich wypłaty - informuje Miazek.
Jerzy Iwaszkiewicz, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi, w tej sytuacji widzi dwa wyjścia: albo pracownicy otrzymają oficjalne wypowiedzenia, za które należy im się wynagrodzenie wraz z ekwiwalentem za urlop, albo umowa zostanie rozwiązana za porozumieniem stron.
Do windykacji blisko 130 tys. zł zadłużenia przygotowuje się Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Konrad Czerwiński i jego żona Natalia nie chcą składać wyjaśnień w sprawie informacji zawartych w dwóch poprzednich artykułach w "Polsce Dzienniku Łódzkim". Podkreślają, że obecna sytuacja jest spowodowana nieetycznymi działaniami konkurencji.
- Poprzez medialną nagonkę straciliśmy kontrahentów - uważają. - Na temat sytuacji naszych pracowników będziemy rozmawiać tylko z nimi. Kwota zaległości wobec nich jest dużo niższa niż sugerują. Posiadamy aktualną koncesję, a kłopoty spowodowane były m.in. niskimi stawkami na ochranianych obiektach oraz niewłaściwym zachowaniem pracowników, w tym piciem alkoholu w pracy. Poza tym różne firmy są nam winne ok. 120 tys. zł, trwa egzekucja tych należności.
Podkreślają, że zarobione pieniądze były w pierwszej kolejności przeznaczane na wypłaty. Przypominają, że gdy Konrad Czerwiński w 2003 r. odkupił firmę od swojego ojca, Waldemara, (ale tylko usługi ochroniarskie) biuro już borykało się z kłopotami finansowymi.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?