MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak przenieść Gdynię do Łodzi

Dariusz Pawłowski
Czy można sobie wyobrazić tak mocny festiwal, jak gdyński Open'er, w Łodzi? Większość Czytelników już w tym momencie spada ze śmiechu z krzeseł, ale ja ciągle naiwnie wierzę, że tak. Tak, tak, wiem - teraz już tarzacie się po podłodze.

Tymczasem uważam, że punkt wyjścia jest zawsze bardzo prosty: skoro się udało w Gdyni, dlaczego by się nie miało udać w Łodzi? Niestety, nie mamy morza. Ważny, ale niejedyny, problem to oczywiście brak odpowiednich miejsc: od hali koncertowej po plenery. Przeszkodą jest też niewytworzenie tradycji sukcesów tego rodzaju imprez, a co za tym idzie opinia o złym mieście, w którym mieszka niezainteresowana sztuką publiczność. Każdy z tych elementów to składnik prawdy o Łodzi - koncertowej pustyni.

Myślę jednak sobie, że być może najważniejszym nieszczęściem naszego miasta jest brak ogólnej chęci, by coś się działo. Jakby wszyscy, którzy o czymkolwiek decydują, byli zadowoleni, że się nic nie dzieje, bo wtedy nie ma kłopotów. Nie widzę chęci zmian zarówno u urzędników władających miastem, jak i właścicieli firm, prezesów przedsiębiorstw i instytucji, biznesmenów. Każdy robi to, co bezpieczne, czyli bez ryzyka i rozmachu. Efekt: coraz więcej polskich miast Łodzi "ucieka". Prezydent Kropiwnicki nie musi jechać do USA - wystarczy, że pojechałby do Gdyni, by przekonał się, na jakiej festiwalowej prowincji żyjemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki