Euzebiusz Smolarek: Zawsze daję z siebie wszystko

Dwa lata temu, podczas mundialu, w reprezentacji biało-czerwonych nie było takiego optymizmu, jaki widzimy obecnie.

To mistrzostwa Europy, nie wracajmy do tego, co było wtedy. Jednak, faktycznie, atmosfera jest bardzo dobra.

A przecież w zespole jest spora grupa, która pamięta występy w Niemczech.

Nazwiska mogą się powtarzać, lecz to są ludzie o dwa lata starsi, bardziej doświadczeni, dojrzalsi. Tego nie da się przecenić.

Pan też ma więcej doświadczeń. Czy to oznacza, że jest Pan lepszym piłkarzem niż wtedy?

Nie, ja jestem dokładnie taki sam (śmiech).

A kadra jako całość?

Nie wiem, czy jest lepsza, na pewno jest inna. Mamy innego szkoleniowca, to zawsze zmienia obraz drużyny. Inaczej też gramy. Jednak porównywać trenera Janasa i Beenhakkera nie mam zamiaru, bo od tego są dziennikarze, a nie zawodnicy.

Mecz z Niemcami traktuje Pan jako rewanż za spotkanie MŚ w Dortmundzie?

Pamiętam tamto rozczarowanie, ale przez te dwa lata rozegrałem wiele innych bardzo ważnych meczów. Zresztą zawsze gram na maksa, obojętnie, czy towarzysko, czy w mistrzostwach świata lub Europy.

W niedzielę powalczy Pan jako napastnik, skrzydłowy czy może rozgrywający. Na której pozycji czuje się Pan najlepiej?

To decyzja trenera, ale wygląda na to, że jestem przygotowywany do rozgrywania. I nie mam nic przeciwko temu.

Kto z Was strzeli decydującą o zwycięstwie bramkę?

Może wygramy 2:0 i każdy z nas strzeli po jednej (śmiech). A tak na poważnie, to czeka nas ciężki mecz, musimy być bardzo skoncentrowani i grać tak samo uważnie z tyłu, jak i z przodu.

Zdajecie sobie sprawę z wojny psychologicznej, która już trwa wokół tego spotkania?

Nie interesuje nas to, bo wszystko okaże się na boisku. Długo już gram w piłkę, więc wiem, że media i kibice lubią trochę podkręcić atmosferę, ale to nie ma wpływu na piłkarzy. I tak jesteśmy mocno zmobilizowani, to przecież pierwsze mistrzostwa Europy z udziałem reprezentacji Polski.