Szwajcarzy pokazali, że jeśli chodzi o organizację, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Ledwo piłkarze skończyli rozgrzewkę, a w ciągu kilkunastu sekund całą murawę przykryto zielonym materiałem. Wszystko po to, by biorący udział w otwarciu - blisko tysiąc tancerzy - nie zniszczyli trawy na St. Jakob Park. W ciągu 13 min publiczności zaprezentowano elementy, które symbolizują Szwajcarię i Austrię.
Francuski artysta Martin Arnaud, który był odpowiedzialny za uroczystość otwarcia nie tylko podczas Euro 2008, ale także dziesięć lat temu podczas mistrzostw świata we Francji, zaplanował pokazanie m.in. alpejskich szczytów, narciarzy, łaciatych krów i walca wiedeńskiego. Na sam koniec był pokaz sztucznych ogni, a do nieba poleciały tysiące balonów. W tym czasie urocze hostessy wymachiwały flagami uczestników Euro. Czy to przypadek, że najładniejsza dziewczyna trzymała polską flagę?
Wprawdzie szwajcarscy piłkarze przegrali otwarcie z Czechami, ale trzeba im przyznać, że w organizacji Helweci nie mają sobie równych. Każdy, nawet najmniejszy szczegół jest tu zapięty na ostatni guzik. Organizacji Euro powinni przyglądać się Polacy, którzy za cztery lata będą musieli sprostać podobnym problemom. - Jesteśmy mistrzami Europy - reklamują się szwajcarskie koleje i trudno temu nie przyznać racji. W pobliżu wszystkich czterech stadionów, na których w Szwajcarii walczy osiem drużyn, są stacje kolejowe, dzięki czemu kibice natychmiast po meczu mogą rozjechać się w każdym kierunku. Dziesiątki odchodzących co minutę specjalnych pociągów czekają po każdym meczu na głównych miejskich dworcach. Doskonale poradzono sobie także z problemem ograniczonej liczby miejsc w hotelach. W pobliżu każdego z miast gospodarzy Euro, oczywiście także tuż obok stacji kolejowych, wybudowano kempingi dla kibiców. Nie mają problemów także ci, którzy nie zdołali kupić biletów na mecze. W każdym mieście jest kilka stref, gdzie na olbrzymich telebimach można śledzić przebieg meczów. W oddalonym o kilkanaście kilometrów od Bazylei Liestal wybudowano nawet dziewiąty stadion na Euro. Na mieszczących prawie 7 tys. ludzi zadaszonych trybunach kibice na ekranach oglądają mecze. Na tym Szwajcarzy także zarabiają. Wstęp do strefy kibiców kosztuje od 10 do 70 franków.
Zresztą Helweci pokazują, że potrafią zarabiać na wszystkim. Kibic każdej z drużyn grających w Euro może w Szwajcarii ubrać się w barwy narodowe każdego z krajów i nie zajmie mu to więcej niż 10 min. Ceny są drakońsko wysokie, bo np. oryginalna koszulka reprezentacji Polski kosztuje około stu franków. Za pokój w hotelu w czasie Euro trzeba zapłacić ponad dwa razy więcej niż w innym terminie, podobnie drożej jest w restauracjach i barach.
Ale kibice radzą sobie i z tym, bo nie przyjeżdżają z pustymi rękami. W sobotę w Bazylei najpopularniejszym piwem był... czeski Velkopopovický Kozel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?