- Kiedy wyszedłem do kuchni, spojrzałem w okno, zobaczyłem płomienie na poddaszu sąsiedniej kamienicy. W jednym z okien stała kobieta i wzywała pomocy. Od razu złapałem za telefon i zadzwoniłem po straż pożarną - mówi Piotr Kulawiak.
Zanim strażacy przyjechali na miejsce pożar już był tak duży, że jedna z rodzin, która mieszkała na poddaszu, gdzie wybuchł pożar zaczęła się ratować sama.
- Pod drzwi mieszkania, w którym się paliło nie dało się już podejść. Pójście tam bez specjalistycznego sprzętu byłoby samobójstwem - opowiada Krzysztof Milewski. - Na podwórku zbierali się już inni lokatorzy. Wtedy zobaczyliśmy, że z jednego z okien ktoś zrzuca prowizoryczną linę zrobioną z prześcieradeł. Zeszła po niej córka sąsiada. On sam już spanikował i skoczył na daszek drugiego piętra. Złamał sobie przy tym nogę.
Pierwsze zastępy straży pożarnej przyjechały na miejsce o godz. 3.10. W sumie w akcji brało udział 40 strażaków z 13 zastępów.
- Obudziły mnie odgłosy na klatce schodowej. Chwilę później ktoś zaczął głośno dobijać się do drzwi. To byli strażacy - mówi lokatorka mieszkająca pod palącym się poddaszem.
Drugą rodzinę, matkę i dwójkę dzieci strażacy ewakuowali przez klatkę schodową. Kobieta w stanie ciężkim została przewieziona do sosnowieckiego Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego, a dzieci do Centrum Pediatrii w Klimontowie. Wczoraj przed południem odzyskała przytomność.
- Stan zdrowia dzieci jest stabilny - mówi ordynator Daniel Miklasiński z Centrum Pediatrii.
- Pożar został szybko opanowany. Nie rozprzestrzeniał się od godziny czwartej. Dogaszanie trwało do rana - mówi kpt. Jacek Szczypiorski z sosnowieckiej Państwowej Straży Pożarnej.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. To samo podejrzewa właściciel kamienicy.
- Zgłaszałem w zakładzie energetycznym, że w jednym z mieszkań energia elektryczna może być pobierana poza licznikiem. Lokator z poddasza, gdzie wybuchł pożar od lat nie płaci czynszu, a kilka miesięcy temu otrzymał nakaz eksmisji - mówi Piotr Świeboda, właściciel kamienicy. - Teraz musimy zabezpieczyć poddasze, a kiedy zostanie ono wyremontowane, nie wiem.
Lokatorzy, którzy pozostali w swoich mieszkaniach jeszcze przez kilka dni będą pozbawieni prądu. Nie można go włączyć dopóki nie zostanie sprawdzona instalacja elektryczna i nie wyschną ściany zalane wodą.
Gmina zaproponowała pięciu rodzinom tymczasowe lokale zastępcze. Trzy w Centrum Usług Socjalnych i Wsparcia i dwa w Miejskim Ośrodku Wspierania Rodziny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?