Emerycie, wyrwij swoje pieniądze!

Piotr Kanikowski
Emeryt pomaga innym załatwić większe pieniądze z ZUS.

Antoni Dwojak uczył matematyki, fizyki i chemii w szkole w Mierzowicach w powiecie legnickim. Po przejściu na emeryturę jeszcze cztery lata pracował jako nauczyciel. Długo nie wiedział, że za ten okres należą mu się z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dodatkowe pieniądze. O ustawie z 20 kwietnia 2004 roku usłyszał przypadkiem od znajomych. Powołując się na nią, poprosił ZUS o skorygowanie naliczonych wcześniej świadczeń i odtąd dostaje co miesiąc o 120 zł więcej.

Wtedy wymyślił akcję - robiąc zakupy i załatwiając swoje sprawy w Legnicy, rozgląda się za starszymi ludźmi. Podchodzi do nieznajomych, przeprasza grzecznie i opowiada im o przepisach, dzięki którym niektórzy emeryci i renciści mogą dostać nawet o kilkaset złotych więcej. Zachęca, by złożyli wniosek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ten sposób oświecił już ponad tysiąc osób. Tylko trzy razy został ofuknięty. Większość zagadniętych dziękuje mu. Niektórzy ze łzami w oczach, bo gdy brakuje pieniędzy na leki czy chleb, nawet 20 złotych ratuje życie.

- Fantastycznie, że chcecie o tym napisać - ucieszyła się w piątek Iwona Kowalska, rzeczniczka wrocławskiego ZUS-u. - Może w ten sposób więcej ludzi dowie się o pieniądzach, które się im należą.
Zgodnie z ustawą, ZUS-owi wolno przeliczyć na nowo emeryturę lub rentę wyłącznie na wniosek zainteresowanego. Antoni Dwojak proponuje, by urzędnicy wysłali do uprawnionych osób informacje w tej sprawie.

- To niemożliwe z dwóch powodów - wyjaśnia Iwona Kowalska. - Po pierwsze, w naszej bazie danych nie mamy dokładnych informacji, kto po przejściu na emeryturę nadal pracował. Poza tym, rozesłanie listów do tysięcy naszych klientów wiąże się z ogromnymi kosztami. Ktoś mógłby uznać to za niegospodarność. Ale cieszę się bardzo, że media chcą o tym informować. Jeśli ludziom coś się należy, to niech z tego korzystają.

Zgodnie z ustawą, ZUS nie nalicza wyższych świadczeń automatycznie. Emeryci muszą sami o to poprosić. Im mniej osób wie o nowych przepisach, tym więcej pieniędzy pozostaje na kontach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - To dlatego ZUS-owi nie zależy na szerokiej kampanii informacyjnej - rozumuje pan Antoni.

Dwojak nie prowadzi rachunków, ale - jak twierdzi - w ciągu tych czterech lat poinformował o nowych przepisach ponad tysiąc osób. Wciąż spotyka takich, którzy na emeryturze przepracowali nawet 8-10 lat, a o korzystnej dla nich ustawie nic dotąd nie wiedzieli. I tylko trzech mężczyzn go ofuknęło, że uważa ich za "barany nieczytające gazet". Często ludzie pytają: "A co pan z tego ma?" - Nic - odpowiada spokojnie. - Tylko satysfakcję, że komuś pomogłem.

Rozmówców znajduje w centrach handlowych albo na legnickich ulicach. Niektórzy ze łzami w oczach mówią, że nawet dodatkowe 20 złotych to dla nich bardzo dużo. Była nauczycielka, wdzięczna za wyższą emeryturę, odszukała pana Antoniego w jego Mierzowicach. Przyjechała z daleka z dobrym trunkiem i bombonierką. Mężczyzna wzbraniał się, był zażenowany, bo przecież on zagadnął ją zwyczajnie, z ludzkiej życzliwości, nie dla prezentów...

Po czterech latach swojej akcji pan Antoni wciąż spotyka ludzi, którzy nie znają swoich praw. Uznał, że trzeba zmienić metodę działania. Napisał więc list otwarty do dyrektora ZUS-u w Legnicy z prośbą, by urzędnicy sprawdzili, komu dodatkowe świadczenie się należy, i wezwali do złożenia wniosku. "Emeryci i renciści byliby Panu za to bardzo wdzięczni, a Pan miałby satysfakcję z dobrze spełnionego obowiązku" - argumentuje były nauczyciel.

- To byłoby bardzo kosztowne, bo takich osób są tysiące - mówi Iwona Kowalska z wrocławskiego ZUS-u. - Nie mamy też w bazie danych dokładnych informacji, kto po przejściu na emeryturę nadal pracował i spełnia warunki niezbędne do przeliczenia świadczenia.

Elżbieta Kurek, rzeczniczka prasowa oddziału ZUS-u w Legnicy, dodaje, że po wejściu nowych przepisów w życie Zakład szeroko informował o nich za pośrednictwem prasy i radia. I wyjaśnia, że przyznane świadczenie może zostać obliczone z zastosowaniem nowych zasad. By tak się stało, emeryt musi udowodnić, że po przyznaniu wcześniejszej emerytury jeszcze co najmniej przez 30 miesięcy pracował, a zakład odprowadzał w jego imieniu składki na ubezpieczenie społeczne i rentowe lub emerytalne.

- To proste, bo ZUS ma potrzebne dokumenty - zachęca Antoni Dwojak. - W moim przypadku wystarczyły dwa proste zdania i podpis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl