152 lata nowożeńców

Anita Czupryn
"I wiek nie gra tu żadnej roli".

Jeśli jest miłość, musi być ślub. I wiek nie gra tu żadnej roli - mówią Czesława i Konstanty Ochelscy, którzy wzięli ślub w wieku 72 (ona) i 80 (on). Co prawda panna młoda nie miała welonu, ale za to świadkiem na ślubie była jej własna wnuczka.

Państwo Ochelscy są wierzący, więc nie wyobrażali sobie bycia razem bez ślubu. W końcu przysięga małżeńska przypieczętowuje to, co najpiękniejsze w miłości. A ona przychodzi, kiedy chce, i może się zdarzyć w każdym wieku. Rządzi się zawsze, niezależnie od liczby przeżytych lat, tymi samymi emocjami: jest oczarowanie, zachwyt, pragnienie bliskości i wielka namiętność podsycona odrobiną zazdrości.

Pani Czesława ma dziś 79 lat, a jej mąż Konstanty - 87. Są małżeństwem już od siedmiu lat i mieszkają w Domu Kombatanta w Olsztynie. Tam też, w miejscowej kaplicy, odbyła się uroczystość ich zaślubin. Skromna i cicha, bo też i po co prowokować ludzkie gadanie, że starym się ślubów zachciewa. Ale poznali się wcześniej i było to, jak mówią, prawdziwe zrządzenie losu.

- Nasza znajomość zaczęła się od palca - śmieje się pan Konstanty. Wysoki, postawny, ubrany elegancko w koszulę i krawat, robi mi miejsce na wersalce udekorowanej kolorowymi poduszkami. Pani Czesława, niewysoka, okrągła, z misternie upiętym koczkiem na głowie, z pomalowanymi na czerwono ustami, podsuwa miseczkę pełną winogron.

Ich pokój w Domu Kombatanta jest podzielony regałem na dwie części. W pierwszej duży tapczan i wielki obraz Jezusa, w drugiej - całą ścianę pokrywa meblościanka. Naprzeciwko ustawili wersalkę, fotele i niewielki stolik. Czyściutko tu jak w pudełeczku. I widok z balkonu ładny, na zielone korony drzew pobliskiego lasu.

Pani Czesława wyciąga grube albumy ze zdjęciami ze ślubu: oto ona, w jasnej garsonce, z bukietem lilii, a przy niej małżonek, w jasnym garniturze i zaparowanych ze wzruszenia okularach. Obok stoją świadkowie - jej wnuczka Agnieszka z narzeczonym Sebastianem.

Będę na panią czekał

Pani Czesia niczym młoda dziewczyna chichocze na wzmiankę o palcu, od którego ich znajomość, a potem miłość się zaczęła. - Tak się właśnie poznaliśmy. Ścisnęłam Kostka za palec, a on wtedy pomyślał: "Ta kobieta musi być moja".

Zdarzyło się to w siedzibie Związku Emerytów i Rencistów w Olsztynie w 1999 roku. Ona przyszła wymienić legitymację, on zapytać o darmowe leki przysługujące inwalidom wojennym. On siedział już na krześle, gdy ona weszła. Ruszyła prosto do urzędniczego biurka, przy którym zobaczyła wolne krzesło. Zatrzymało ją jego wołanie: - Ja pierwszy jestem w kolejce! - Cofnęła się, usiadła przy nim i wtedy właśnie uspokajającym gestem uścisnęła mu palec, mówiąc:

- Dobrze, dobrze, pan pierwszy. A on, obudzony tym niespodziewanym dotknięciem, spojrzał uważnie w jej oczy i postanowił kuć żelazo, póki gorące: - A może byśmy się dogadali? - zapytał niejednoznacznie, na co ona odparła zalotnie: - Może…

- To ja będę na panią czekał - obiecał, załatwił swoje sprawy i wyszedł z pokoju.

Pani Czesławie wymiana legitymacji zajęła z półtorej godziny. Była pewna, że ten mężczyzna, który i jej wpadł w oko, już nie czeka. Ale kiedy wyszła z biura, Konstanty tkwił na posterunku, na półpiętrze, oparty o parapet okienny. Zaraz też zaproponował spacer. Bo przecież kiedy się jest na emeryturze i mieszka samemu, człowiek nie ma się dokąd spieszyć.

Poszli na pobliski skwerek, usiedli na ławeczce i opowiedzieli sobie najważniejsze rzeczy: ona wdowa od pięciu lat, on wdowiec od dwóch. Ona ma dwie córki, on ośmioro dzieci, ale oboje mieszkają samotnie. On miał kiedyś gospodarstwo rolne pod Szczytnem, a ona przez 19 lat prowadziła ośrodek wypoczynkowy pod Lidzbarkiem Warmińskim.

Wymienili się telefonami, adresami. - W tygodniu zadzwonię - obiecał. Na drugi dzień rano Czesława szykowała się na śniadanie do córki, która mieszkała w pobliżu, a tu pukanie do drzwi.

- Otwieram: Konstanty! Nie zadzwonił, nie uprzedził, tak się pospieszył - kręci głową pani Czesława. - A na co miałem czekać? - zaczepnie odpowiada pan Konstanty. - Po pierwsze, chciałem sprawdzić, czy nie ma tam jakiego absztyfikanta, który mnie wyprzedził. A po drugie, jeśli się spotyka taką kobietę, to nie wolno jej z rąk wypuścić. No i po trzecie, w końcu cierpliwość w wieku 80 lat ma swoje granice.

- Od razu chciał zostać na noc - spłoniona przyznaje pani Czesława. - Ale nie pozwoliłam. Co to, to nie. Nie za pierwszym razem. A potem było tak, jak u każdej pary zakochanej w sobie do szaleństwa.

Babcia wychodzi za mąż

Okres cudownego narzeczeństwa trwał dwa lata. On jej przynosił śliwki w czekoladzie, wyjeżdżali na spacery do lasu. Ona nie mogła zmusić się do tego, by mówić mu po imieniu, wciąż zwracała się do niego oficjalnie "panie Konstanty", a później "panie Kostku". I nawet nie myślała, że ta znajomość zamieni się w trwały związek. Ale w 2000 roku miało miejsce następujące wydarzenie: Pani Czesia, jeszcze sama, wybrała się na ślub swojego wnuka Marcina. Gdy jego nowo poślubiona żona Ela zgodnie z tradycją rzuciła ślubną wiązankę za siebie, traf chciał, że kwiaty spadły prosto na kolana pani Czesi.

- Babciu, za mąż pójdziesz! - zaczęła wołać rodzina, choć młodsza córka kręciła wtedy z dezaprobatą głową, no bo jak: w tym wieku?

A oni chcieli mieszkać i żyć razem, bo szkoda im było każdego dnia bez siebie. To pani Czesława namówiła pana Konstantego na zamieszkanie w Domu Kombatanta.

- Tam będziemy mieli opiekę lekarską, posiłki i wszystko, co potrzeba - przekonywała, kompletując dokumenty. Ślub 12 września 2001 roku był naturalną konsekwencją ich znajomości. Żadnych wcześniej specjalnych oświadczyn nie było. - Po prostu dogadaliśmy się - mówi zwyczajnie pan Konstanty.

A potem, jak to w małżeństwie, zdarzały się różne momenty, nie samą sielanką człowiek żyje. Jeszcze rok temu pani Czesia biegała po lesie, zbierała grzyby, razem z mężem je marynowali, ale przyszła choroba kręgosłupa i teraz więcej czasu spędza, leżąc na tapczanie. Trzeba też było wersalkę dokupić i zacząć spać oddzielnie.

Ale na szczęście pan Konstanty pitrasi we wspólnej kuchni, a to placuszki usmaży, a to kurczaka upiecze, żonie dogadza. I wciąż jest jak diabli o nią zazdrosny. Na licznych w Domu Kombatanta wieczorkach tanecznych na krok jej od siebie nie puści ani z inną nie zatańczy, tak jest wpatrzony w swoją żonę.

- Na pewno dobremu samopoczuciu starszych osób sprzyja to, że mają kogoś bliskiego: przyjaciółkę, sympatię - mówi Barbara Krajuszkin, opiekunka społeczna domu. - Ale jak się pobiorą, jest różnie. Mieliśmy tu ślub, gdzie pan młody miał 94 lata i małżeństwo z pewnością przedłużyło mu życie, bo zmarł, skończywszy 101 lat. Czasem zdarza się, że dopiero po ślubie wychodzą różnice charakterów. Nierzadko pojawiają się też problemy finansowe: mąż chce pomagać swojej rodzinie, żona swojej. Albo nie radzą sobie z chorobą współmałżonka.

Inaczej znosi się chorobę męża czy żony, kiedy przeżyło się razem wiele lat, miało się dzieci, a inaczej, gdy poznają się w tak późnym wieku. - Nasze pierwsze małżeństwa były udane - mówi na to pani Czesia. - Nauczyliśmy się już rozmową rozwiązywać problemy, szukać kompromisów. Jakkolwiek by było, piękniej jest ostatnie lata przeżywać we dwoje. Bo dopóki jest miłość - życie trwa. A po ślubie jest jeszcze pełniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl