Ring Rodzinny

Sonia Ross
Jerzy i Anna Bończakowie - aktor i studentka psychologii.

Jerzy Bończak
Aktor teatralny i filmowy. Teraz gra w serialu "Tylko miłość". Miłośnik samochodów terenowych i Mazur. Zbudował tam letni dom i spędza w nim każdą wolną chwilę. Czyta, uczy się roli i gra z córką w karty.

Ania jest ambitna i oddana temu, co robi. Studiuje, nie zawala egzaminów, wszystko zdaje na czas. A robi to jakby mimochodem, bo mimo że nauki ma dużo, to nie rezygnuje ze spotkań z przyjaciółmi, z koleżankami, chodzi do klubów. A efekty jej pracy są dobre, co doceniam i czasem chciałbym jej to wynagrodzić, np. zagranicznym wyjazdem. Nie jest to jednak prezent motywujący dziecko do nauki. Moja córka jest dorosła, a ja jako ojciec niekiedy chcę jej zrobić niespodziankę, uhonorować czymś miłym.

Ania ma charakterek! Podobno po mnie. Sam nie wiem… Możliwe. Obydwoje jesteśmy bardzo impulsywni, niecierpliwi, często się kłócimy. Najczęściej o głupstwa. Na przykład ostatnio prosiłem ją, żeby przetłumaczyła mi jakąś instrukcję z angielskiego. Słabo posługuję się tym językiem, ona zaś perfekcyjnie. Westchnęła, powiedziała: "No dobrze", a potem zaczęła mi tłumaczyć, ale jakoś tak szybko, że nie mogłem się nawet zastanowić, o co dokładnie chodzi.

Proszę ją: "Poczekaj, bo ja muszę coś sprawdzić, zobaczyć, czy to rzeczywiście tak działa". A ona zniecierpliwiona mówi, że już nie ma czasu, ma zajęcia, naukę, a w ogóle to już musi lecieć. Jak mnie to zdenerwowało! Bo przecież powinna znaleźć dla mnie trochę czasu. Ale może ja bym zrobił tak samo? Sam nie wiem.

Jeszcze niedawno to ja prosiłem ją o pomoc przy rozgryzaniu komputera. Teraz to ja ją uczę. I staram się robić to spokojnie, żeby dać jej przykład, że jednak można komuś coś w ten sposób wytłumaczyć. Kiedy była młodsza, fatalnie przechodziłem fazę jej wchodzenia w dojrzałość. Nie mogłem się pogodzić z tym, że moja księżniczka, przylepka, największy skarb, przestała mnie zauważać, pytać o zdanie i w dodatku wszystko było na "nie". Mówiłem: "Czytaj książki, lektury, nie tylko ściągi, jakieś bryki".

A ona, żeby zrobić mi na złość, nie czytała. Wiem, że teraz tego żałuje. Kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i przyznała, że głupio robiła. Mówiła: "Mogłam przeczytać tyle mądrych, wartościowych książek. Zaprzepaściłam ten czas". Chciała iść nawet na filologię polską, ale w końcu lektury nadrobiła indywidualnie.

Czas jej dojrzewnia wspominam jak zły sen. Bywałem na nią wściekły, zły. Ale przeszło, minęło. Teraz znów jesteśmy przyjaciółmi. Mamy na siebie większą tolerancję. Mimo że wciąż mieszkamy pod jednym dachem, nie kłócimy się tak jak kiedyś. Wygłupiamy się. Bez przerwy w coś mnie wkręca.

A ja się daję jak głupi. Bo ona to robi po mistrzowsku. Teraz też. Przed chwilą pani z nią rozmawiała i po waszej rozmowie odłożyła słuchawkę i oznajmiła: "Ty już nie musisz udzielać wywiadu, bo ja powiedziałam wszystko". Chwilę myślałem: "Aha. No dobrze, może rzeczywiście wszystko powiedziała". A ona wtedy: "Żartuję".

I co jakiś czas daję się nabierać na ten jej żelazny numer z uczelnią. Przychodzi i mówi smutnym głosem: "No trudno, tato. Stało się. Zawaliłam rok". Zastanawiam się, jak to się mogło stać, skoro z egzaminów dostawała dobre stopnie, już myślę, czy nie można jeszcze tego jakoś naprawić, a ona: "O rany, wygłupiam się!". I podsuwa mi pod nos indeks z kolejną piątką. Ale mi wtedy ciśnienie skacze, mówię pani.

Anna Bończak
Studentka psychologii stosunków międzykulturowych na WSPS w Warszawie. Zamierza jeszcze studiować biznes, ale marzy także o aktorstwie. Kiedyś tata odradził jej szkołę teatralną. Teraz mówi: "Jesteś już na nią za stara".

W tacie cenię najbardziej jego ambicję, pracowitość, pasję. Uwielbiam jego poczucie humoru. Wspólnie żartujemy. Również ze swoich fizycznych wad, bo jestem do niego podobna, choć wolałabym być podobna do mamy. Tata lubi stanąć przed lustrem i powiedzieć z zachwytem: "Ładnemu to we wszystkim ładnie".

A potem rzucamy sobie wzajemne uszczypliwości, zwłaszcza na temat wyglądu naszych uszu i stóp. Często się kłócimy o… komputer. Jak sobie kupił laptopa, to uczył się go obsługiwać od podstaw, bo nigdy nie miał do czynienia z komputerami. Ja umiem tylko napisać tekst, ściągnąć muzykę i pogadać ze znajomymi na Gadu-Gadu.

Ale tata myśli, że jestem informatykiem. I ciągle o coś mnie pytał. Kiedy mówiłam: "Nie wiem, tatuś, nie mam pojęcia", to się wściekał, prychał, że nie chcę mu pomóc. Awantury rodzą się z niczego. Na przykład mówię mu, że widziałam śliczne buty, ale nie są tanie, i gdyby tylko mógł mi dołożyć do nich parę groszy, to byłabym bardzo szczęśliwa.

Oczywiście zawsze mi da. Nigdy nie odmówił. Ale co się wcześniej nasłucham! O szacunku do wartości pieniądza, o tym, że mnie często w domu nie ma i tak dalej. Kończy się to moim płaczem, trzaskaniem drzwiami. A przecież ja chciałam tylko, żeby mi dołożył stówę do butów.

W końcu mnie przytula i mówi: "No już, dobrze, nie płacz, masz tu pieniądze". I daje mi więcej, niż chciałam. Ale mam dosyć tych jego reprymend. I wzięłam go na sposób. Kiedy coś potrzebuję, zostawiam mu na stole kartkę: "Tatusiu, zostaw mi 200 złotych, bardzo cię kocham, twoja córka Ania". Działa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl