Rządzący Londynem od ośmiu lat Ken Livingstone odchodzi, a jego miejsce zajmuje były komik telewizyjny, konserwatysta Boris Johnson.
- O wyniku starcia Livingstone - Johnson zadecydowały przedmieścia Londynu. Czyli te dzielnice, które zostały zaniedbane przez dotychczasowego burmistrza Kena Livingstone?a - mówi Grzegorz Małkiewicz z wydawanego na Wyspach tygodnika "Nowy Czas". Redaktor naczelny pisma dodaje, że to nie Polacy zadecydowali o takim wyniku wyborów. - Choć do udziału w wyborach zarejestrowało się ok. 80 tys. rodaków, to w praktyce bardzo niewielu zdecydowało się na głosowanie.
Rozczarowania wynikiem wyborów nie krył wczoraj premier Gordon Brown. W wywiadzie, którego udzielił brytyjskiej stacji Sky, wziął na siebie całą odpowiedzialność za absolutną klęskę, jaką jego Partia Pracy poniosła w tej batalii.
Laburzyści zajęli trzecie miejsce z 24-procentowym poparciem. Liberalni Demokraci mieli o jeden procent głosów więcej. Bezdyskusyjne zwycięstwo przypadło konserwatystom, których poparło aż 44 proc. głosujących.
- Nie ma na to żadnego wytłumaczenia - powiedział z rozbrajającą szczerością premier Brown. Przyznał, że przy urnach ludzie dali wyraz swojemu niezadowoleniu z dotychczasowej polityki rządu.
- Niezadowolenie społeczeństwa to efekt rosnących kosztów życia na Wyspach - mówił Brown. - Przed nami jest bardzo dużo do zrobienia, by za dwa lata zwyciężyć w wyborach do parlamentu.
Dla Kena Livingsone?a, który od 2000 r. sprawował urząd burmistrza Londynu, te słowa już niewiele znaczą. W wyborach, które z zainteresowaniem śledziła cała Europa, przegrał z Borisem Johnsonem.
Ten potomek tureckiego dziennikarza i były redaktor jeszcze przed wyborami nie ukrywał swojej niechęci do mniejszości seksualnych oraz imigrantów. W Wielkiej Brytanii wciąż powtarza się jego dowcip, że w młodości próbował kokainy, ale kichnął i nic z tego nie wyszło.
Johnson brylował w programach telewizyjnych w czasie kampanii, gdzie potrafił z humorem opowiadać o swoim programie politycznym. W gazetach publikowano jego zdjęcia w nietypowych sytuacjach, na przykład na rowerze, w garniturze i z telefonem komórkowym przytkniętym do ucha.
- Podnoszono, że był telewizyjnym komikiem, ale trzeba przyznać, że okazał się w tej roli całkiem niezły. Tak samo sprawdził się jako redaktor gazety - mówi Małkiewicz.
W jednym z wywiadów ojciec Johnsona wyznał, że w dzieciństwie mały Boris marzył o jednym. - Chciał być królem - powiedział. Na pytanie zaś, czy jego syn ma szanse w przyszłości zostać premierem, Stanley Johnson odparł, że skoro w młodości miał tak wielkie ambicje, a teraz został burmistrzem, to znaczy, że szanse ma bardzo duże.
- Wszyscy, którzy kochają to miasto, odłożyli podziały polityczne na bok i oddali głos na Londyn - dziękował swoim wyborcom Boris Johnson. I zaraz dodał: - Napijmy się dzisiaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?