Wielka Brytania skręciła w prawo

Łukasz Słapek
Zmiana politycznej warty w Wielkiej Brytanii. Wybory lokalne zakończyły się dla rządzącej lewicowej Partii Pracy wynikiem najgorszym od 40 lat. W czwartek pokonali ich Konserwatyści i Liberalni Demokraci.

Rządzący Londynem od ośmiu lat Ken Livingstone odchodzi, a jego miejsce zajmuje były komik telewizyjny, konserwatysta Boris Johnson.

- O wyniku starcia Livingstone - Johnson zadecydowały przedmieścia Londynu. Czyli te dzielnice, które zostały zaniedbane przez dotychczasowego burmistrza Kena Livingstone?a - mówi Grzegorz Małkiewicz z wydawanego na Wyspach tygodnika "Nowy Czas". Redaktor naczelny pisma dodaje, że to nie Polacy zadecydowali o takim wyniku wyborów. - Choć do udziału w wyborach zarejestrowało się ok. 80 tys. rodaków, to w praktyce bardzo niewielu zdecydowało się na głosowanie.

Rozczarowania wynikiem wyborów nie krył wczoraj premier Gordon Brown. W wywiadzie, którego udzielił brytyjskiej stacji Sky, wziął na siebie całą odpowiedzialność za absolutną klęskę, jaką jego Partia Pracy poniosła w tej batalii.

Laburzyści zajęli trzecie miejsce z 24-procentowym poparciem. Liberalni Demokraci mieli o jeden procent głosów więcej. Bezdyskusyjne zwycięstwo przypadło konserwatystom, których poparło aż 44 proc. głosujących.

- Nie ma na to żadnego wytłumaczenia - powiedział z rozbrajającą szczerością premier Brown. Przyznał, że przy urnach ludzie dali wyraz swojemu niezadowoleniu z dotychczasowej polityki rządu.
- Niezadowolenie społeczeństwa to efekt rosnących kosztów życia na Wyspach - mówił Brown. - Przed nami jest bardzo dużo do zrobienia, by za dwa lata zwyciężyć w wyborach do parlamentu.

Dla Kena Livingsone?a, który od 2000 r. sprawował urząd burmistrza Londynu, te słowa już niewiele znaczą. W wyborach, które z zainteresowaniem śledziła cała Europa, przegrał z Borisem Johnsonem.

Ten potomek tureckiego dziennikarza i były redaktor jeszcze przed wyborami nie ukrywał swojej niechęci do mniejszości seksualnych oraz imigrantów. W Wielkiej Brytanii wciąż powtarza się jego dowcip, że w młodości próbował kokainy, ale kichnął i nic z tego nie wyszło.

Johnson brylował w programach telewizyjnych w czasie kampanii, gdzie potrafił z humorem opowiadać o swoim programie politycznym. W gazetach publikowano jego zdjęcia w nietypowych sytuacjach, na przykład na rowerze, w garniturze i z telefonem komórkowym przytkniętym do ucha.
- Podnoszono, że był telewizyjnym komikiem, ale trzeba przyznać, że okazał się w tej roli całkiem niezły. Tak samo sprawdził się jako redaktor gazety - mówi Małkiewicz.

W jednym z wywiadów ojciec Johnsona wyznał, że w dzieciństwie mały Boris marzył o jednym. - Chciał być królem - powiedział. Na pytanie zaś, czy jego syn ma szanse w przyszłości zostać premierem, Stanley Johnson odparł, że skoro w młodości miał tak wielkie ambicje, a teraz został burmistrzem, to znaczy, że szanse ma bardzo duże.

- Wszyscy, którzy kochają to miasto, odłożyli podziały polityczne na bok i oddali głos na Londyn - dziękował swoim wyborcom Boris Johnson. I zaraz dodał: - Napijmy się dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl