Słońce na trzy sposoby

Magda Lipka
O tym, że opalanie się jest szkodliwe, wiemy chyba wszystkie. Ale uwielbienie, jakim darzymy brązowe ciało, i tak w większości z nas zwycięża. Dlatego poprosiłyśmy dermatolog Ewę Chlebus, aby podpowiedziała nam, jak najlepiej chronić skórę podczas upalnego lata.

Bez słońca nie ma życia. To wiadomo. Wiadomo też, że jego nadmiar może szkodzić, i to poważnie. Pisano o tym już pod koniec XIX wieku, ale wówczas te rewelacje właściwie niewiele osób interesowały. Bo przecież opalanie się nie było zajęciem godnym ludzi z towarzystwa.

Opalały się (zresztą z konieczności) chłopki, robotnicy i panny służące. Czyli tak naprawdę nikt godny uwagi. Natomiast blada skóra była oznaką przynależności do wyższej klasy społecznej, która nie musiała pracować, by żyć. Minęło ponad pół wieku i nastąpiła totalna zmiana myślenia. Opalona skóra stała się synonimem urody, bogactwa, luksusu, jednym słowem - życia usłanego różami.

Aktorka Brigitte Bardot w skąpym bikini wylegiwała się na słonecznych plażach francuskiego Saint-Tropez, a Ursula Andress wyłoniła się z wody pięknie opalona w jednym z filmów o Jamesie Bondzie. Grand Hotel w Sopocie przeżywał oblężenie, a na plaży w Pobierowie wręcz bito się o wolne miejsce. Tak, to były cudowne czasy dla wielbicieli hebanowej opalenizny.

Kolejna znacząca zmiana nastąpiła w latach 80. I nic nie wróży, byśmy za kilka lat usłyszeli, że opalenizna jest trendy. Bo choć słońce poprawia nam samopoczucie i umożliwia produkcję witaminy D3, która m.in. buduje kości, jego nadmiar owocuje bardzo niebezpiecznymi konsekwencjami.

Nasza ekspertka, dr Ewa Chlebus, dermatolog, szefowa warszawskiej kliniki dermatologicznej Nova Derm, radzi, jak się do spotkania ze słońcem dobrze przygotować.

Pytanie: Nie znoszę się opalać i nigdy, nawet jako dziecko i nastolatka, nie leżałam plackiem na plaży. Ale latem nie uniknę słońca. Jak powinnam się przed nim chronić?

Z punktu widzenia lekarza taka osoba to ideał. Zastosuje wszystkie jego zalecenia. I naprawdę nie jest ważne, z jakich powodów słońca unika. W naszym klimacie już od początku maja należy stosować kremy ochronne z wysokim filtrem. Osobie, która świadomie unika słońca, polecam krem o filtrze ochronnym SPF 20-30.

To jej wystarczy, bo z pewnością nie będzie wystawiać się na słońce i oprócz kosmetyku będzie nosiła okulary przeciw- słoneczne, nakrycie głowy i odpowiednie - osłaniające ramiona i plecy - ubranie. Oczywiście jeśli chce, może stosować również tzw. bloker, czyli SPF 50.

Bloker jest podstawowym preparatem ochronnym dla osób o jasnej karnacji, ludzi starszych, gdyż ich skóra jest cienka i natychmiast wysycha na wiór, a na dodatek pojawiają się na niej brzydkie brązowe plamy pigmentacyjne. Zagrożone plamami są także kobiety, które niedawno urodziły dziecko.

To z powodu burzy hormonów mogą wystąpić u nich - zwłaszcza na czole i policzkach - brązowe przebarwienia, trudne do późniejszego usunięcia. I dlatego im również polecam blokery.

Na co dzień
Kosmetykiem ochronnym smarujemy się rano - dopiero potem nakładamy krem, który zazwyczaj stosujemy.Robimy makijaż i wychodzimy do pracy. Minimum pół godziny przed wyjściem z pracy nakładamy nową warstwę kremu ochronnego z filtrem. Bo słońce, dopóki nie zajdzie, jest szkodliwe. Nawet o godzinie 18.

To zalecenie ponownego smarowania się ochraniaczem może wydawać się dziwne i uciążliwe, ale to kwestia przyzwyczajenia. Latem nie nakładamy zbyt wiele makijażu, a coraz więcej firm kosmetycznych proponuje ochronne kremy koloryzujące, które mogą zastąpić fluid lub podkłady w puderniczce. Wystarczy je więc stosować zamiast tradycyjnych kosmetyków. Ba, nawet niektóre firmy produkują cienie do powiek i szminki z filtrami UV. Myślę, że warto się nimi zainteresować.

Na urlopie

Trzeba pamiętać, że ochraniamy nie tylko twarz. Zabezpieczamy również płatki uszu, szyję, kark, ręce, ramiona, nogi. Jednym słowem, wszystkie odsłonięte części ciała. A wiele z nas o tym zapomina. I dlatego latem na ulicach widać ludzi w czapkach i okularach, ale z czerwonymi plecami, ogorzałym karkiem bądź ramionami.

Tego typu zaczerwienienie jest typowe dla ludzi pracujących na powietrzu i - jak się okazuje - również dla tych, którzy nie dbają latem o dostateczną ochronę przeciwsłoneczną. Gdy jednak postanowimy spędzić weekend poza miastem, należy zabezpieczyć się dodatkowo. Kremem ochronnym smarujemy się wówczas trzy razy w ciągu dnia.

I niech świeże powietrze, piękna przyroda i chwilowy brak obowiązków nie uśpią naszej czujności. Ochraniaczem należy smarować się częściej, bo on się ściera i spływa razem z potem. Trzeba to robić nawet wówczas, gdy chronimy się przed słońcem w cieniu drzew bądź parasoli - przez liście i materiał przenika aż 50 proc. groźnych dla skóry promieni UVA i UB.

W domu
Ważne jest nie tylko zabezpieczenie skóry przed promieniowaniem, ale także - po powrocie do domu, czy to z pracy, czy z wypadu za miasto - jej nawilżenie. Intensywniejsze niż zwykle. Dlaczego? Latem skóra błyskawicznie traci wilgoć i konieczne jest jej systematyczne uzupełnianie. Kosmetykami, które można nazwać letnim kołem ratunkowym, są np. wody termalne w spreju, którymi warto spryskiwać twarz wielokrotnie w ciągu dnia, maseczki nawilżające stosowane zamiast kremu, a także wszystkie kremy silnie nawilżające.

Pytanie: Lubię się opalać i już nie mogę się doczekać urlopu. Chciałabym jednak dobrze zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem słońca. Jak powinnam to zrobić?

Nie ma bezpiecznej opalenizny. Tyle się od kilku lat mówi i pisze, jakie szkody może wyrządzić słońce, że naprawdę na plaży wylegujemy się wyłącznie na własne ryzyko. Skórę niczym nieochranianą można wystawiać na słońce przez zaledwie 10-15 minut. Po upływie tego czasu następuje oparzenie.

Objawia się to zaczerwienieniem skóry, czyli tzw. rumieniem. Jeśli już się opalać, to nigdy bez przygotowania. Przed wyjściem na plażę nadmiar słońce sprawia, że w skórze wytwarzają się duże ilości wolnych rodników - cząsteczek, które uszkadzają m.in. warstwy kolagenu i elastyny w naskórku i tym samym odpowiadają za szybkie pojawienie się zmarszczek.

Warto więc przed urlopem łykać tabletki z tzw. przeciwutleniaczami, które wyłapują wolne rodniki i osłabiają ich działanie. Do przeciwutleniaczy zaliczamy np. witaminę C, prowitaminę B i E, a także wyciągi roślinne, m.in. z miłorzębu japońskiego.Doskonałym przeciwutleniaczem jest również beta-karoten (zamiast tabletek można pić sok z marchwi: trzy, cztery szklanki dziennie).

Dobrze jest też zadbać o wygląd skóry, bo im jest ona bardziej przesuszona, tym gorzej będzie bronić się przed promieniowaniem. Piling wykonywany dwa, trzy razy w tygodniu pomoże przywrócić jej ładny wygląd. Po pilingu - twarzy oraz ciała - obowiązkowe jest wklepanie balsamu i kremu nawilżającego.

Bezpieczny czas na słońcu
Z dawkowaniem słońca jest jak z jazdą na nartach. Jeśli bez przygotowania od razu postanowimy zjechać z najwyższego stoku, w trakcie jazdy może czekać nas upadek, bo mamy kiepską kondycję. Dlatego też nie wolno pierwszego dnia przeleżeć plackiem na plaży wielu godzin. Radzę w ogóle tego nie robić.

I nie przyjmuję żadnego tłumaczenia, że ktoś ma ciemną karnację. Naprawdę nie ma to znaczenia. Dawkujmy te słoneczne kąpiele rozsądnie. Przez pierwsze dni spędzajmy na słońcu zaledwie 20-25 minut. Potem wydłużmy ten okres do 30-35 minut. I zdecydowanie go nie przekraczajmy.

W tym czasie, w ciągu kilku dni, ciało i tak osiągnie wymarzony brązowy kolor. Dodatkowo polecam smarować nos, policzki, czoło blokerem (np. w sztyfcie), ponieważ te miejsca najszybciej łapią słońce i dlatego pojawia się na nich rumień. Nie wolno opalać się wtedy, gdy słońce ma największą moc, czyli pomiędzy godzinami 11 a 15.

Słońce wówczas nie opala, ale parzy i niszczy skórę! Dobrze jest wyjść na plażę rano lub późnym popołudniem. Promienie słoneczne mniej grzeją, ale nadal opalają! Jeśli pływamy, kolejną warstwę kremu ochronnego nakładamy po wytarciu skóry ręcznikiem. Zróbmy to nawet wtedy, gdy na kosmetyku jest napisane, że to preparat wodoodporny.

On chroni skórę pleców i ramion, gdy pluskamy się w wodzie, ale ściera się po osuszeniu jej ręcznikiem. Gdy minęło pół godziny opalania się, radzę schować się w cieniu, do którego jednak - jak wiadomo - także docierają promienie słoneczne. Warto na ramiona i plecy zarzucić pareo bądź podkoszulek, wówczas te partie ciała nie przypieką się na raka.

Jakie preparaty stosować?

Skórę chrońmy kremem z wysokim filtrem - SPF 30. Pierwszą warstwę kremu nałóżmy pół godziny przed wyjściem na plażę - ten czas jest potrzebny, aby filtry ochronne zaczęły działać. Gdy zamierzamy się opalać, należy kremem ochronnym smarować się nawet trzy, cztery razy dziennie - można to robić co dwie, trzy godziny.

I raczej nie należy zmniejszać numeru faktora ochronnego. Nawet SPF 30 przepuszcza promienie słoneczne. Kosmetyki o SPF mniejszym niż 10 dają słabą ochronę. I moim zdaniem w ogóle nie należy ich kupować.

Po opuszczeniu plaży dobrze wziąć letni prysznic, a potem nasmarować ciało kremem po opalaniu. Zawiera on substancje chłodzące, a także nawilżające i przeciwzmarszczkowe. Czasami dodawane są do tych kosmetyków składniki samoopalające, a to sprawia, że skóra nabiera ładnego koloru i wygląda na opaloną.

Pytanie:
Kocham słońce, uwielbiam się opalać. Na plaży mogę spędzić cały dzień. Po prostu nie znoszę bladego ciała. Dlatego nawet zimą chodzę do solarium. Jak mam chronić skórę, aby nie pojawiły się na niej szybko zmarszczki i przebarwienia?

Cudów nie ma. Leżenie plackiem na słońcu i opalanie się w solarium nigdy nie kończy się dobrze dla skóry. Opalenizna jest reakcją obronną na słońce. Po upływie 15-20 minut od wyjścia na słońce zaczyna wytwarzać się w skórze barwnik o nazwie melanina. Jej zadaniem jest absorbować promienie UV, zarówno UVA i UVB. Zaczerwienienie skóry wywołane jest promieniami UVB. Z kolei promienie UVA wywołują brązowe plamy na skórze. Ale nie wszystkie promienie UV da się wyłapać i zneutralizować.

Efekty opalania
Słońce sprawia, że skóra staje się gruba, sucha, szorstka i zrogowaciała. A jej nadmierne zrogowacenie utrudnia usuwanie wydzieliny z gruczołów łojowych, co jest przyczyną trądziku. Ale chyba najgorszą wadą słońca jest produkcja wolnych rodników, które odpowiadają za pojawienie się zmarszczek i popękanych naczynek krwionośnych. Wystarczy tylko popatrzeć na ofiary hebanowej opalenizny.

To nie tylko sławna Brigitte Bardot, ale też osoby z naszego najbliższego otoczenia: koleżanka z pracy, sąsiadka, siostra. Tylko na pierwszy rzut oka opalenizna dodaje im urody. Na drugi, trzeci i kolejny widać pomarszczoną skórę na rękach i dekolcie, szyję pokrytą zmarszczkami i twarz wyglądającą na minimum pięć lat więcej.

Te panie to moje przyszłe klientki.Tuż przed czterdziestką zorientują się,że wyglądają znacznie starzej od swoich rówieśniczek i w moim gabinecie będą szukać sposobu na odmłodzenie. Niestety szkody wyrządzone przez słońce są trudne do zlikwidowania.

Wystarczy kilka poważnych oparzeń z dzieciństwa i wczesnej młodości, aby być w grupie zagrożonej czerniakiem skóry - jednym z najgroźniejszych nowotworów. Bo wszystkie słoneczne oparzenia się sumują. Stąd nie można ich bagatelizować i machać ręką, tłumacząc sobie: "W dzieciństwie wielokrotnie spiekłam się na raka. Ale od wielu lat już tak nie robię. Chyba mogę od czasu do czasu poleżeć na słońcu?". Nie, nie można!

Jak często się smarować?
Kremy ochronne również powinny mieć wysokie filtry. Z doświadczenia wiem, że wielbicielki słońca nigdy nie używają blokerów, ale krem o SPF 20 to ich obowiązkowe minimum. Powinny nakładać jego nową warstwę co dwie godziny. I, jak wiadomo, co pół godziny należy zrobić przerwę w opalaniu. Warto przejść się w ramach odpoczynku i relaksu brzegiem plaży lub skryć w cieniu. Dobrze jest się ubrać. Zalecam nawet pływanie w podkoszulku.

To wcale nie jest mój wymysł, ale konieczność, bo woda przyciąga promienie słoneczne i pływając, opalamy wystające części ciała. Podczas urlopów obserwuję, jak zachowują się ludzie na plażach greckich, hiszpańskich i włoskich. Kto jest bardziej wyedukowany i wie, jak groźne jest słońce, nigdy się nie smaży.

Zawsze skrywa się w cieniu parasola lub kosza plażowego, pływa w koszuli z rękawami. Białe twarze na wszystkich plażach świata to Anglicy. Ci najbardziej czerwoni, leżący plackiem na kocach, to Niemcy.

Czy da się zaradzić szkodom?
Podczas urlopu nie odczuwamy negatywnego wpływu słońca na skórę. To, że nie jest taka jędrna ani gładka, przybyło nam zmarszczek i brązowych plam, dostrzegamy po dwóch, trzech tygodniach. Utraconą jędrność możemy przywrócić pilingami i zabiegami nawilżającymi, ale - nie oszukujmy się - zmarszczek nie da się tak łatwo zlikwidować. No, chyba że zastosujemy botoks lub jakiś zabieg z dziedziny medycyny estetycznej.

Dobrze jest więc każdego dnia po plaży regenerować skórę, czyli nakładać na twarz grubą warstwę kremu bądź maseczki nawilżającej, a w ciało wcierać silnie nawilżający balsam. Podobna opieka należy się także włosom. Im dłużej będziemy je wystawiać na słońce, tym bardziej będą przypominać tzw. kopę siana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl