Od początku tego roku na Dolny Śląsk trafiło aż 25 tysięcy ton różnych produktów z Chin - wynika ze statystyk wrocławskich celników. Żaden inny kraj spoza Unii Europejskiej nie dostarczył na nasz rynek aż tyle towaru. Celnicy tłumaczą, że chodzi głównie o ubrania i zabawki. Wśród ton tanich i kiepskich produktów zdarzają się też podróbki. Niedawno Izba Celna skonfiskowała na przykład 6 tysięcy koszul. Już wiadomo, że nie będą zniszczone, lecz trafią do potrzebujących.
- Zawsze, gdy znajdziemy podrobione rzeczy, pytamy właściciela danej marki, czy można je komuś ofiarować - mówi Aleksandra Pokora, rzecznik Izby Celnej we Wrocławiu. - W tym przypadku udało się usunąć metki i zdobyć jego zgodę. Odzież trafi m.in. do Caritasu i Monaru - dodaje.
W pierwszej trójce krajów spoza UE, z których towary trafiały na Dolny Śląsk jest też Korea. W tym roku przyjechało do nas stamtąd 15 tys. ton różnych produktów, głównie elektroniki. Z Azji przywozimy także słodycze. Chałwa, czekolada, ale również zupy i buliony przyjeżdżają z kolei z Turcji.
Ze Stanów Zjednoczonych - duże ilości masy celulozowej. Po co? Do produkcji nieodzownego w każdym gospodarstwie domowym papieru toaletowego.
Importujemy też chętnie z bardziej egzotycznych krajów. Z Bahamów - rum i likiery. Z Hondurasu ktoś przywiózł hafty na tiulu. Ta miękka i lekka tkanina z Ameryki Środkowej bez wątpienia jest lepszej jakości niż np. chińskie skarpety. Od początku 2008 roku przyjechało ich na Dolny Śląsk już 11000 par. I choć sąsiad Adama Miauczyńskiego z "Dnia Świra" zapewniał, że Chińczycy chcą nas wykończyć, instalując w nich za ciasne gumki, ten transport był legalny. Legalne były też chińskie truskawki, które w ubiegłym roku zalewały nasz rynek.
Czy jest szansa, żebyśmy uniezależnili się od dostaw z tego kraju?
- Na pewno nie teraz i na pewno nie całkiem - uważa Zbigniew Sebastian, prezes Dolnośląskiej Izby Gospodarczej. - U nas nie ma kto produkować tych wszystkich bluzek, butów i spodni. Ale coraz więcej przedsiębiorców rezygnuje z produkowania w Chinach i sprowadzania stamtąd towarów. Nie jest to już tak opłacalne jak kiedyś - dodaje.
Prezes Sebastian uspokaja też, że znaczna cześć chińskich produktów, które trafiają na Dolny Śląsk jedzie dalej. Część w Polskę, a część do innych krajów Unii Europejskiej. Np. do Niemiec, od których my z kolei sprowadzamy np. artykuły erotyczne.
Celnicy trafiają też na groźne artykuły. Np. na whisky, która w rzeczywistości okazuje się wodą doprawioną spirytusem i zabarwioną... bejcą do drewna. Niebezpieczne są też podrabiane maści, kremy i kosmetyki, a nawet leki i sprzęt medyczny.
Często celnicy znajdują też papierosy. Zazwyczaj podrobione. W magazynach Izby Celnej leży dziś ich aż 10 tysięcy ton. Celnicy już wiedzą, że wkrótce je spalą. Ale nie w biurach przy kawie, lecz w plenerze, na wielkim ognisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?