Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po fuzji

Marcin Rybak, Michał Mazur
Prezydent Rafał Dutkiewicz zgotował trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi niezły pasztet
Prezydent Rafał Dutkiewicz zgotował trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi niezły pasztet Paweł Relikowski
Dutkiewicz tłumaczy się z zerwania fuzji. Drzymała: wypowiedzą się prawnicy.

- To, co się stało, nie mieści się w zasadach postępowania w cywilizowanym świecie - powiedział nam w czwartek prezes Groclinu Grodzisk Wielkopolski Zbigniew Drzymała o rezygnacji prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza z fuzji Śląska i Groclinu. - Całą sprawę ocenią moi prawnicy.
Co ciekawe, właśnie wczoraj prezydent Rafał Dutkiewicz został wybrany człowiekiem roku na Dolnym Śląsku przez biznesowy magazyn Forbes. Głosowali na niego dolnośląscy biznesmeni, samorządowcy i ludzie kultury.

Jeszcze w środę wydawało się, że fuzja jest przesądzona. Urzędnicy z magistratu przekonywali nas, że kontrakt jest wielką szansą dla miasta. Wieczorem zapadła decyzja o rezygnacji z fuzji. Powodem miał być brak jednomyślności w Radzie Miejskiej. Radni Platformy Obywatelskiej - choć popierali dofinansowanie Śląska - mieli wątpliwości.
W czwartek okazało się, że Dutkiewicz też ma wątpliwości. Mówił o nich dziennikarzom. Okazało się, że niejasności budzą wyceny zawodników Groclinu, którzy mieli grać w nowym klubie, a także konieczność przejęcia ośrodka w Grodzisku.

Dutkiewicz twierdzi, że umowa z Drzymałą, to tylko list intencyjny i można było - bez konsekwencji - ją wypowiedzieć. Jego zdaniem trwały negocjacje i właśnie w środę władze miasta doszły do wniosku, że "oferta" z Grodziska jest nieatrakcyjna.
Rzecz w tym, że jeszcze kilka dni temu urzędnicy przekonywali, że wszystko jest już umówione i ostatnia przeszkoda przed fuzją to decyzja Rady Miejskiej. A ta byłaby jednomyślna.
Zdobyliśmy kopię umowy podpisaną 20 maja między Wrocławiem a spółkami Drzymały. Naszym zdaniem, to nie jest list intencyjny, tylko umowa opisująca, na jakich zasadach przeprowadzona zostanie fuzja.

O co tak na prawdę chodzi?
- Myślę, że Rafał Dutkiewicz przestraszył się transakcji i znalazł pretekst, żeby ją zerwać - mówi dolnośląski polityk. - Nie zważając na konsekwencje.
Gdy okazało się, że do fuzji nie dojdzie, przy Oporowskiej wiele osób odetchnęło z ulgą. Jednak tak naprawdę dla klubu to spory problem. Liga rusza za niewiele ponad miesiąc. A Śląsk nie ma zaplanowanych obozów przygotowawczych, sparingów i transferów.
- Jesteśmy spóźnieni o dwa, nawet trzy tygodnie - mówi trener WKS-u Ryszard Tarasiewicz, ale nie narzeka, tylko ostro zabiera się do pracy. Bo to, że Tarasiewicz nadal będzie prowadził zespół w ekstraklasie, jest już przesądzone.
- Ma wizję, do której przekonał niedawno miejskich radnych. I oczywiście nadal ważny kontrakt - mówi Michał Janicki, pilotujący we wrocławskim magistracie sprawy Śląska.

Miejscy urzędnicy planami niedoszłej fuzji znacznie utrudnili jednak pracę trenerowi. Ostatnio klub w zasadzie nie funkcjonował, bo wszyscy spodziewali się, że lada moment przyjdzie Drzymała ze swoimi ludźmi. Teraz na gwałt trzeba robić to, co inne zespoły zrobiły już wiele tygodni temu.
- Dwie rzeczy są pewne. Z zawodnikami spotkam się na pierwszym treningu 18 czerwca. A pięć dni później pojedziemy do Zieleńca na obóz kondycyjny. Co będzie potem, tego jeszcze nie wiem - przyznaje Tarasiewicz.
Przed trenerem i jego współpracownikami stoi naprawdę trudne zadanie znalezienia porządnych sparingpartnerów.
- A granie z trzecią ligą nie ma większego sensu. Co prawda, zaprosili nas właśnie do Francji, ale dopiero w połowie lipca. To dla nas zdecydowanie za późno - wyjaśnia Tarasiewicz.

Kolejny problem to transfery. Trener Śląska od dawna mówił, że jego zespół potrzebuje co najmniej pięciu poważnych wzmocnień, by nie spaść z ekstraklasy w ekspresowym tempie. Na szczęście w tym przypadku trzymano rękę na pulsie - w notesie Tarasiewicza są aż 62 nazwiska piłkarzy, którzy potencjalnie mogliby wzmocnić WKS. Znaleźli się tam m.in. Remigiusz Sobociński i Jakub Grzegorzewski, którymi wrocławianie interesowali się już zimą. Pytanie tylko, czy znajdą się pieniądze na te transfery. Wszak Rada Miejska ma dofinansować budżet klubu dopiero za miesiąc.

Inny kłopot może być z piłkarzami, którzy w poprzednim sezonie stanowili o sile Śląska. Sporej części z nich w tym miesiącu kończą się kontrakty. Zgodnie z przepisami, nowych pracodawców mogli sobie znaleźć już w styczniu. W najgorszym wypadku może więc się okazać, że wrocławski zespół nie będzie miał kim grać.
- Istnieje takie niebezpieczeństwo. Ale jestem przekonany, że chłopcy powiedzieliby mi o takiej sytuacji. Nikt nic nie zgłaszał, dlatego wydaje mi się, że zostaną wszyscy - twierdzi opiekun zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska