Dokładnie 115 lat temu na wrocławskie ulice wyjechały pierwsze tramwaje. MPK ma powód do świętowania, ale, zdaniem wrocławian, stan szyn i tramwajów woła o pomstę do nieba. Potwierdzają to statystyki.
Wiele wagonów wyprodukowano jeszcze na początku lat 70. Najstarsze mają aż 35 lat. Jest ich 27, nieco więcej niż co dziesiąty z jeżdżących po Wrocławiu.
Podróż tramwajem rzadko jest przyjemnością. Po mieście jeżdżą jeszcze wagony, które wyglądają jakby były zrobione dłutem i młotkiem. W środku jest jeszcze gorzej - ohydne krzesełka, zniszczone szyby.
Mieszkańcy przyzwyczaili się, że latem w starych tramwajach jest gorąco, a w zimie panuje przeraźliwy chłód. Dodajmy do tego ogromny hałas i brak amortyzacji.
Nie zanosi się, aby nowe pojazdy szybko zastąpiły stare maszyny. Urzędnicy chcą do końca 2012 roku zakupić 52 nowych tramwajów, ale w tym roku będzie ich tylko 6. W MPK przyznają, że wymiana taboru jest bardzo kosztowna.
- Tramwaj jest kilkakrotnie droższy niż autobus. Jeden kosztuje kilka milionów złotych - tłumaczy Iwona Czarnacka, rzeczniczka MPK.
Wiele złego można też powiedzieć o stanie torowisk.
- Aż 25 procent nadaje się do remontu - przyznaje Krzysztof Kubicki z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
Tylko nieznaczna cześć zostanie wyremontowana w tym roku.
- Kiedyś zniszczyłem sobie na nich zawieszenie. To było nieopodal ulicy Prusa - opowiada Daniel Nogieć, kierowca z Wrocławia.
Nie mamy, niestety, dobrych informacji dla kierowców. Poniemieckie torowiska nie znikną z wrocławskich ulic. Ich wyciąganie jest zbyt kosztowne. Dlatego trzeba czekać na remont całej jezdni, bo tylko wtedy będzie można się pozbyć żelastwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
