Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla nas Nicea piękniejsza od Lizbony

Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki Piotr Krzyżanowski
Decyzja Irlandczyków jest - paradoksalnie! - korzystna dla Polski.

A więc stało się: Irlandia znowu powiedziała "NIE"! Można, oczywiście, gdybać, że gdyby u władzy był poprzednik Briana Cowena, bardzo popularny Berthie Ahern, który rządził Zieloną Wyspą przez ostatnich kilkanaście lat i był jednym z najbardziej "długowiecznych" premierów Europy, to może wynik byłby inny? Ale tak naprawdę nie ma już co gdybać.

Zgodnie z regułami gry traktatu lizbońskiego nie ma, jeśli którykolwiek z krajów z "27" nie ratyfikuje tego dokumentu. Przynajmniej? póki co. Otóż proste sprawy bardzo lubią być komplikowane przez eurobiurokratów. Prawdopodobnie grozić nam może "podobny numer", jaki europejskie elity wykręciły przy okazji konstytucji europejskiej. Odrzucona w referendach we Francji i Holandii, po dwóch latach wróciła tylnymi drzwiami już jako traktat lizboński - który wszak zawierał ok. 90% zapisów traktatu konstytucyjnego.

Czy teraz Bruksela wytnie "podobny numer"? Nie, jeśli premier Irlandii, przewodniczący Komisji Europejskiej i jeszcze kilku innych unijnych liderów nie chcą sobie zrobić z gęby cholewy. Przecież dopiero co obiecywali, że tego referendum powtórzyć nie można - byłoby to nie fair. Tyle że właśnie wracam z Brukseli, a tam w kuluarach już huczy koncepcja "ratunkowa". Eurobiurokraci nie pójdą - czym straszą niektórzy także nas, Polaków, na realizację nieprzygotowanego, ułomnego intelektualnie i kontrowersyjnego politycznie planu "Europy różnych prędkości".

Bardziej realne będzie "poprawienie" traktatu lizbońskiego w wersji dla Irlandii: UE może zobowiązać się, że w trzech obszarach, szczególnie wrażliwych dla Irlandczyków, wyłączy ich niejako z europejskiej polityki i standardów przez nią stanowionych. Te trzy sfery to: 1) zagwarantowanie neutralności Republiki, 2) gwarancje nieobjęcia Irlandii harmonizacją podatkową (unifikacja podatków dla firm), 3) wreszcie gwarancje braku nacisków na zmianę ustawodawstwa antyaborcyjnego.

Co do pierwszej kwestii: neutralności - jest ona "oczkiem w głowie" tego państwa, należącego do UE od 35 lat, ale ani jednego dnia niebędącego w NATO. Co do kwestii drugiej - to jest to najbardziej chyba czuły gospodarczo punkt polityki irlandzkiej. Jedne z najniższych w Europie podatki od firm rzędu 12,5% zachęcały licznych inwestorów, także z USA, do lokowania tam swoich inwestycji i tworzenia miejsc pracy. To właśnie było prawdziwą przyczyną irlandzkiego cudu gospodarczego, a nie sam fakt obecności w strukturach europejskich. Stąd zakusy konkurencji z innych krajów UE, aby te irlandzkie "przywileje" znieść.

Biznes w Irlandii, w olbrzymiej większości, głosował na "nie", przerażony zapowiedziami czeskiego członka Komisji Europejskiej Vladimira Špidli, o konieczności harmonizacji podatkowej w UE. A przecież Irlandczycy pamiętają, że już za chwilę zacznie się prezydencja Francji w UE, a głową tego państwa jest? były minister finansów Nicolas Sarkozy, który kilka lat temu najgłośniej gardłował za europejską unifikacją podatkową. Wreszcie kwestia trzecia: tutaj nic się nie zmienia - Irlandia chce zachować swój katolicki charakter, podobnie zresztą, jak Polska czy Malta.

Zapewne Bruksela będzie chciała jednak na siłę uszczęśliwić Irlandczyków traktatem lizbońskim w drugim podejściu. To zły scenariusz, bo świadczący o tym, że zamysły europejskich elit ważniejsze są niż decyzje narodów.
A co z tego wynika dla Polski. Decyzja Irlandczyków jest - paradoksalnie! - korzystna dla Polski, bo może przedłużyć obowiązywanie traktatu nicejskiego, który daje nam bardzo silną pozycję w Radzie UE: Rzeczpospolita ma tam przecież 27 głosów w porównaniu z 29 głosami Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Dla naszego państwa korzystne jest teraz utrzymanie i maksymalne przedłużenie obowiązywania traktatu z Nicei. Nie powinniśmy więc dziś krytykować Irlandczyków, nie powinniśmy też ich zachęcać, żeby za rok czy dwa wchodzili pod stół i odszczekiwali swoją decyzję. Doprawdy nie ulegajmy eurohisterii.

***
Ryszard Czarnecki - były minister integracji europejskiej, dolnośląski eurodeputowany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska