Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jabłka zamiast chipsów w szkole

Krzysztof Sakowski
Kierowcy i motorniczy pojazdów MPK grożą strajkiem
Kierowcy i motorniczy pojazdów MPK grożą strajkiem fot. ludwik kostuś
Krakowscy uczniowie nie będą już kupować chipsów i coli w szkole i korzystać z tego że nie widzą tego rodzice. W sklepikach mają pojawić się za to jabłka, jogurty i soki. Bartłomiej Garda, radny PO postanowił wypowiedzieć wojnę niezdrowym produktom sprzedawanym w podstawówkach i gimnazjach.

Garda był zszokowany, gdy odwiedził szkoły pod Wawelem.- Zaobserwowałem, że dzieci kilogramami kupują wstrętne jedzenie - opowiada radny. - Efekty będą w przyszłości katastrofalne - prognozuje.

Przygotował uchwałę, która ograniczy uczniom dostęp do niezdrowego jedzenia.
- Ze szkolnych sklepików powinny zniknąć wysokokaloryczne, ale mało pożywne produkty jak chipsy, czy czekoladowe batony - wylicza radny.

Zgadza się z nim całkowicie dr Jadwiga Hamułka, z katedry Żywienia Człowieka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego z Warszawy, która uczestniczyła w projekcie "Czy wiesz co jesz". - Jeśli dziecko, które dobrze się odżywia, od czasu do czasu zje chipsy, czy też słodycze to nic złego mu się nie stanie - twierdzi. - Gorzej, jeśli pełnowartościowe posiłki
- np. drugie śniadanie - są stale zastępowane produktami o niskiej wartości odżywczej takimi jak np.: frytki, batony, cukierki oraz słodkie napoje gazowane. To może prowadzić do nieprawidłowego wzrostu i rozwoju organizmu zarówno pod względem fizycznym, jak
i umysłowym - przestrzega.

Niestety często tak się zdarza, że uczniowie objadają się na przerwach wyłącznie chipsami
i słodyczami. Z badań GUS wynika, że wśród krakowskich uczniów co czwarty ma problemy
z otyłością. W Szkole Podstawowej nr 88 dyrekcja dogadała się z dzierżawcą sklepiku.
- Można w nim kupić świeże owoce i soki, ale jeśli uczeń zechce zjeść chipsy zrobi to w zwykłym sklepie poza terenem szkoły - przyznaje Anna Mroczkowska, dyrektorka. Zapewnia, że nauczyciele cały czas przekonują najmłodszych, że lepiej schrupać jabłko zamiast batonika.

Pomysł zakazu sprzedażu chipsów nie podoba się za to uczniom. - Powinien być wybór
- ocenia Mikołaj, gimnazjalista. - Jak zechcę zjeść chipsy, albo napić się coli to i tak je kupię niekoniecznie w szkolnym slepiku - stwierdza.

Zdaniem Bartłomieja Gardy bardzo ważną kwestią jest rozpoczęcie edukacji wśród rodziców. - Przydałaby się akcja dla mam i ojców, żeby zamiast dać dziecku dwa złote
na coś do jedzenia, zrobili im kanapki - proponuje. - Uczniowie już od ósmej rano biegają potem po szkole z otwartą paczką chipsów.

Propozycja radnego podoba się Małgorzacie Dzwinel, dyrektorce Gimnazjum nr 6.
- W naszym sklepiku uczniowie mają możliwość zakupu zdrowego jedzenia - mówi.

- Rozmawiamy z rodzicami, a uczniów na godzinach wychowawczych inforumujemy co jest dla nich niezdrowe - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska