Odwiedził redakcję najpoczytniejszego tabloidu, gdzie na jeden dzień został "redaktorem naczelnym". Wydawało się wówczas, że ten gest pod adresem gazety uprawiającej dziennikarstwo populistyczne i wcześniej wspierającej raczej PiS, miał służyć wkupieniu się w jej łaski. Tytuł ten, choć prezentuje dziennikarstwo dalekie od rzetelności, jest bowiem na swój sposób opiniotwórczy i lepiej mieć go po swojej stronie, o czym dotkliwie przekonała się już niejedna z rodzimych celebrities.
Teraz skłonny jestem podejrzewać, że cel tamtej wizyty był zupełnie inny - premier pojechał podpatrywać sekrety prymitywnego manipulowania emocjami odbiorców. Bolesną nauczkę jak wiele zależy od opanowania tej umiejętności Tusk dostał trzy lata temu, przy okazji spotu z pustoszejącą lodówką i sprawy dziadka z Wehrmachtu. Wyciągnął wnioski i w rewanżu sam nie zawahał się siegnąć po mały pistolecik. Wielu uznało, że można mu to wybaczyć, bo cel był zbożny - odsunięcie Kaczyńskiego od władzy.
W polityce "mieć jaja" znaczy jednak co innego niż na stadionie Lechii
Dlaczego jednak teraz strzela z grubej rury do sędziego Howarda Webba? Żeby odrobić straty z Machu Picchu, a może żeby nie wyjść z wprawy w mówieniu rzeczy, które wydaje mu się, że wyborcy chcą usłyszeć? Czy to aby na pewno właściwa dla metoda dla szefa rządu? W polityce "mieć jaja" znaczy jednak co innego niż na stadionie Lechii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?