Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jubiler ograbiony

P. Czarniecki, M. Satała
podpis podpis podpis podpis podpis podpis podpis
podpis podpis podpis podpis podpis podpis podpis fot.
Zaledwie minutę trwał bandycki napad, do jakiego doszło w poniedziałek w Centrum Handlowym M1. Trzej zamaskowani bandyci zrabowali kosztowności, brylanty i wyroby ze złota o wartości 300 tys. zł. I przepadli bez śladu.

Godz. 9.00. __Właściciel otwiera sklep jubilerski Apart. Do przyjęcia pierwszych klientów przygotowują się trzy ekspedientki. Za chwilę tłum będzie przetaczał się przez całe Centrum Handlowe M1.

Godz. 9.15. __Wokół sklepu jubilera pojawiają się amatorzy wyśmienitej kawy z pobliskiej palarni Tchibo. Co chwilę ktoś zagląda do środka, ogląda pierścionki, drogie kolczyki.

Godz. 10.00.__ Nikt nie zwraca uwagi na kręcących się w pobliżu trzech mężczyzn
w zielonych kombinezonach. Na twarzach mają białe półmaski, takie, jakich używają malarze.

Godz. 10.20. __Mężczyźni w kombinezonach wpadają do sklepu jubilera, rozpylają gaz łzawiący, rozbijają młotkami gabloty. Dźwięk pękającego szkła przykuwa uwagę klientów M1.

Godz. 10.21.__ Nikt nie reaguje, gdy bandyci rabują kosztowności i głównym wejściem wybiegają ze sklepu. Ochroniarzy nie ma .

Godz. 10.30.__ Na miejscu pojawiają się pierwsze radiowozy, rozpoczyna się obława
na bandytów, którzy odjechali zielonym autem.

Godz. 10.40.__ Na miejscu są karetki pogotowia, które zabierają do szpitala dwie pracownice sklepu. Od gazu łzawiącego kobiety mają podrażnione spojówki oczu. Trzecia ekspedientka nie ucierpiała, była na zapleczu.

Godz. 12.30.__ Policja odnajduje w Nowej Hucie samochód napastników. Auto płonie.

Godz. 17.00.__ Właściciel sklepu szacuje straty na 300 tys. zł. Do wieczora trwa policyjna obława za bandytami.

- Wszystko stało się błyskawicznie - relacjonuje nam przebieg napadu zszokowana sprzedawczyni
z pobliskiego stoiska z męską konfekcją.

- Usłyszałam tylko dźwięk tłuczonego szkła, wcześniej - żadnego hałasu, żadnych krzyków - wyznaje ekspedientka ze stoiska spożywczego "U Jędrusia", stojącego ok. 20 metrów od sklepu jubilerskiego.

W M1 cały czas czuć smród gazu. Ludzie kaszlą, mają załzawione oczy. Już po zdarzeniu na bluzkach ekspedientek z Apartu widać było żółte plamy. To oznacza, że napastnicy pryskali gazem kobietom prosto w twarz. Świadkowie nie są pewni, czy w rękach bandytów widzieli gazowe pistolety koloru białego, czy popularne rozpylacze do kwiatów.

- Panie, obrobili jubilera w 30 sekund. Fachury - przyznaje jeden z klientów palarni kawy Tchibo. Słyszymy, że podobno ktoś zrobił ukradkiem zdjęcie napastnikom wykorzystując aparat w telefonie komórkowym, ale wszyscy milkną, pytani, kto to zrobił.

Ochroniarze Centrum szybko zabezpieczyli miejsce napadu, nie wpuszczali nikogo do środka. Ekipa śledczych przesłuchała świadków, wśród nich młodą dziewczynę i parę staruszków - każdego, kto mógł coś widzieć lub słyszeć.

- Analizujemy obecnie nagrania z monitoringu, który znajdował się na terenie Centrum Handlowego M1 - przyznaje Katarzyna Padło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Do chwili zamykania gazety napastnicy byli na wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska