Niespełna rok po dramatycznym wydarzeniu, szeroko opisywanym na łamach "Gazety Krakowskiej", sprawa, która wstrząsnęła całym regionem, czeka na sądowy finał. P
rzypuszczenie, jakie przyjęto na wstępie dochodzenia - że młody człowiek mógł spaść z mostku
- ostatecznie odrzucono. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Limanowej zakończyło się postawieniem zarzutów dwóm młodym mężczyznom z sąsiedniej miejscowości.
- Są oskarżeni o pobicie ze skutkiem śmiertelnym, nie udzielenie pomocy osobie znajdującej się
w sytuacji zagrożenia życia oraz o groźby karalne - powiedział nam wczoraj Bogdan Kijak, rzecznik sądeckiego sądu, w którym ma zapaść wyrok w sprawie fatalnej bójki.
Pierwsza rozprawa już się odbyła. Akta sprawy analizują w tej chwili biegli sądowi. Niebawem sprawcy tragedii znów staną przed Temidą.
Wydarzenia, które przywołują w zeznaniach świadkowie dramatu, rozegrały się w lipcu 2007 r. Stanisław K. wracał z niedzielnej dyskoteki w mszańskim klubie Ekwador. Znajomi podwieźli go samochodem niemal pod sam dom. Nie dotarł tam jednak. Zanim stało się nieszczęście, zdążył zadzwonić z telefonu komórkowego i powiedzieć, że dwóch mężczyzn goni go samochodem. Znał ich. Wymienił podobno ksywy swoich prześladowców.
Stanisława K. znaleziono pod mostkiem w potoku. Do domu zostało mu mniej więcej dwieście metrów. Na drodze leżał zniszczony telefon komórkowy.
Mieszkańcy Mszany Górnej od początku powątpiewali w teorię, według której przyczyną jego śmierci miał być nieszczęśliwy upadek z wysokości około dwóch metrów. Po okolicy rozniosła się wieść
o śmiertelnym finale nieoficjalnej wojny wsi - nie od dziś wiadomo, że górale z Lubomierza nie pałają sympatią do sąsiadów z Mszany Górnej.
Tuż po znalezieniu ciała, aresztowano Stanisława N. i Józefa N. z Lubomierza. Postawiono im zarzuty z art. 158 par. 3 i 162 par. 1 kodeksu karnego. Pierwszy dotyczy pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Sprawcom tego typu przestępstw grozi nawet do 10 lat więzienia. Drugi - w którym mowa o nieudzieleniu pomocy człowiekowi znajdującemu się w niebezpieczeństwie utraty życia - wiąże się
z perspektywą nawet 3-letniej odsiadki.
W dniu pogrzebu Stanisława K. wstrząsająca historia stała się tematem burzliwej dyskusji na sesji rady gminy Mszana Dolna. Radni zgodnie przyznali, że sprawą bezpieczeństwa trzeba się pilnie zająć.
- Wyciągnęliśmy wnioski z tej tragedii. W weekendy wysyłamy w miejsca, gdzie odbywają się wiejskie zabawy, patrole straży gminnej. W najbardziej niebezpiecznych miej- scach chcemy zainstalować monitoring - powiedział wójt Mszany Dolnej Tadeusz Patalita.
Wójt zarzeka się, że wojny wsi między Mszaną Górną, a Lubomierzem już nie ma.
- Te animozje ostygły, wyciszyły się. Ale zawsze może się zdarzyć, że alkohol uderzy komuś
do głowy zbyt mocno i tragedia gotowa. Nie naprawimy świata, choćbyśmy bardzo tego chcieli
- dodaje.
Iwona Kamieńska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?