Szybko rosnące ceny paliwa zaczynają dzielić koalicję

Redakcja
Wicepremier Pawlak oraz szef klubu PO Zbigniew Chlebowski opowiadają się za jak najszybszą obniżką akcyzy na paliwo. Tymczasem resort finansów wciąż mówi stanowczo nie. I wylicza, że obniżenie akcyzy o 10 groszy na litrze (obecnie za każdy litr płacimy 1,56 zł akcyzy), będzie kosztowało rocznie budżet 1 mld 580 mln zł.

A premier zapowiada, że zanim zapadnie jakakolwiek decyzja w tej sprawie, trzeba przeanalizować, co faktycznie składa się na cenę paliwa w Polsce.

- Bedę rozmawiał i z ministrem Rostowskim, i z ministrem Pawlakiem, a także z szefami największych w Polsce spółek paliwowych, żeby zastanowić się, jak skutecznie zatrzymać groźbę drożyzny paliwowej - powiedział Donald Tusk. - Nie chcę doprowadzić do tego, że kierowca będzie płacił tyle, ile płaci, w budżecie znajdzie się dużo mniej pieniędzy, a zarobią tylko firmy paliwowe. To nie wchodzi w rachubę - stwierdził.

Niespodziewanie w sukurs przyszedł Tuskowi przebywający wczoraj w Polsce premier Finlandii Matti Vanhaven, który skomentował sytuację w Polsce mówiąc, że obniżanie podatków na paliwo "to tylko nabijanie kasy producentom paliw".

Tymczasem ekonomiści alarmują, że rosnące ceny paliw grożą nie tylko szybszym wzrostem inflacji, ale i stagnacją gospodarki. Wprawdzie zdaniem byłego wiceministra finansów Stanisława Gomułki, obecna cena za baryłkę ropy, czyli prawie 135 dolarów, jeszcze nie oznacza zagrożenia recesją, ale już 180-200 dolarów stwarza takie zagrożenie. A nie jest to cena z sufitu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że ropa pójdzie jeszcze bardziej w górę. I że nie będzie to chwilowa zwyżka, lecz stały globalny trend.

Jak wylicza Rafał Antczak, niezależny ekonomista, niegdyś jeden z głównych twórców programu gospodarczego PO, olbrzymi popyt na samochody w szybko bogacących się krajach Azji musi zwiększyć zapotrzebowanie na paliwa.

- W ciągu najbliższych pięciu lat w Chinach i Indiach ma się pojawić co najmniej 80 milionów nowych samochodów, co oznacza ponad trzykrotny wzrost liczby pojazdów na co dzień konsumujących paliwo - mówi Antczak. - W tej sytuacji cena 200 dolarów za baryłkę nie powinna nikogo dziwić - podkreśla ekonomista.

Co oznacza taka cena dla polskiego konsumenta? Dużo wyższe niż dzisiaj rachunki na stacji. Nawet jeśli założyć, że jakimś cudem w najbliższych latach złoty utrzyma swą niezwykle silną pozycję w stosunku do dolara (za importowaną ropę płacimy właśnie w tej walucie), tak wysokie notowania surowca muszą się przełożyć na kieszenie polskich kierowców.

Jak wynika z wyliczeń firmy e-petrol, analizującej polski rynek paliwowy, podwyższenie ceny surowca z obecnego poziomu ok. 130 dolarów za baryłkę do 150, spowoduje wzrost cen paliwa w Polsce o ok. 35 groszy. Jeszcze gorzej będzie jeśli ropa poszybuje do 200 dolarów za baryłkę. Wtedy za litr benzyny bezołowiowej zapłacimy już 5,6 złotych. Taka drożyzna (i to przy założeniu, że kurs złotego do dolara, koszt transportu ropy, podatki i marża nie podlegają zmianie) będzie, jeśli rząd nie obniży akcyzy na benzynę.

Cięcie tego podaktu jest tym bardziej wskazane, że drożejąca benzyna nakręca i tak już wysoką inflację. W tak zwanym koszyku inflacyjnym ceny paliw stanowią 4,2 proc. Oznacza to, że ich wzrost zaledwie o 10 proc. przekłada się na wzrost inflacji o 0,42 pkt. proc. Czyli w przypadku skoku ceny baryłki ropy do 200 dolarów, nasza inflacja podniesie się o dodatkowy 1 pkt. proc. Tego rząd nie może lekceważyć.

Ekonomiści podkreślają, że drogie paliwo podwyższa inflację także w inny sposób. Jego ceny wpływają również bardzo mocno na koszty transportu, a te z kolei stanowią już ponad 8 proc. wysokości inflacji. A droższy transport to wyższe ceny produktów, które trzeba przewozić. Nawet jak ktoś jeździ tylko na rowerze i nie korzysta z komunikacji miejskiej, to i tak zapłaci za droższą benzynę, kupując chociażby bułki w sklepie czy za przeprowadzkę do nowego mieszkania. To wszystko nakręca spiralę inflacji. To oznacza droższe kredyty, większe żądania płacowe i w efekcie kryzys sam się nakręca.

W Stanach, gdzie prawo do taniej benzyny mieszkańcy uważają za równie nieodzowne jak prawo do noszenia broni, pojawiła się nawet sekta modląca się o obniżkę cen na stacjach. Jej przedstawiciele jeżdżą z miasta do miasta i odprawiają nabożeństwa w tej intencji. Nic dziwnego, bowiem zaledwie w przeciągu trzech lat koszt zatankowania auta w USA wzrósł aż trzykrotnie. Za napełnienie baka miejskiej terenówki typu SUV trzeba dziś wydać tam aż 100 dolarów.

W krajach Trzeciego Świata toczy toczy się autentyczny dramat milionów ludzi, dla których wciąż rosnące ceny paliw oznaczają często koniec dotychczasowego modelu życia. W marcu demonstracja taksówkarzy w Kamerunie, domagających się tańszego paliwa, przerodziła się manifestację przeciwko rosnącym lawinowo kosztom życia. W zamieszkach zginęło wtedy 100 osób.

Ale kierowcy protestują też w o wiele zamożniejszych krajach. Właściciele ciężarówek pojawili się na ulicach miast we Francji, Bulgarii czy Wielkiej Brytanii. W Islandii doszło nawet do starć z policją. Ciągle drożejąca ropa przestała być już tylko i wyłącznie problemem gospodarczym, bo coraz bardziej odczuwają ją zwykli konsumenci.

Stąd też ceny paliw stały się ostatnio modnym tematem politycznym. Do takiej kategorii można zaliczyć propozycję prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy'ego, który zaapelował o ogólnoeuropejskie obniżenie podatku VAT nakładanego na sprzedaż paliw. Rafał Antczak zwraca uwagę, że Sarkozy nie bez powodu wybrał właśnie VAT. - Jest to podatek, od którego wysokości zależą wpłaty krajów członkowskich do budżetu UE. Francja jest płatnikiem netto do unijnego budżetu, dlatego odgórnie zarządzone obniżenie tego akurat podatku jest dla tego kraju korzystne - tłumaczy Antczak, który sam jest zdecydowanym zwolennikiem obniżki akcyzy na paliwa.

Drugim powodem, dla którego prezydent Francji zasugerował taką akcję obniżania podatków jest to, że Francja od dawna chce ujednolicenia ich w Unii. Medialna akcja z VAT, podczas której ?w imię konsumenta" działa cała Unia, mogłaby być argumentem na rzecz podatkowych postulatów Francji.

Oby tylko politycy, prześcigając się w pomysłach na rozwiązanie kryzysu nie zapomnieli o konsumentach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl