Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012: Ukraińcy będą tłumaczyć się Polsce

Bartosz Karcz
Ukraina ma kolosalne problemy z przygotowaniami do piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku. Ostatni raport UEFA, o którym pisaliśmy wczoraj, nie pozostawia wątpliwości: nasi sąsiedzi kompletnie nie radzą sobie z budową stadionów, hoteli i dróg. W Kijowie panuje urzędowy optymizm, ale eksperci ostrzegają, że jeśli inwestycje nie przyspieszą, najpóźniej w 2010 r. Europejska Unia Piłkarska (UEFA) może zdecydować się na desperacki krok i odebrać Ukrainie prawo organizacji mistrzostw. Wtedy z Euro 2012 pożegna się także Polska.

Dlatego już dziś minister sportu Mirosław Drzewiecki będzie rozmawiał z Ukraińcami. W Warszawie będzie gościł przedstawicieli ukraińskiego ministerstwa sportu, a także spółki, która zajmuje się organizacją Euro po wschodniej stronie naszej granicy. Choć w Polsce na razie nikt nie chce oficjalnie krytykować partnera, to widać, że nad Dnieprem nie wszystko idzie zgodnie z planem, który zakładał m.in. równy podział miast organizatorów Euro po obu stronach granicy. Mecze miały odbywać się
w czterech miastach w Polsce i na Ukrainie. Coraz głośniej jednak mówi się, że większość spotkań może zostać rozegrana u nas, łącznie z finałem, który pierwotnie miał odbyć się w Kijowie.

- W najgorszym razie w Polsce będzie więcej spotkań - przyznaje minister sportu Mirosław Drzewiecki. - Właśnie po to przygotowujemy sześć miast, żeby mieć alternatywę w razie problemów strony ukraińskiej. Możemy zorganizować mecz otwarcia i finał u nas.

Tymczasem rząd Ukrainy nie chce nawet dopuszczać do siebie myśli, że ich kraj nie zdąży
z inwestycjami na czas. Ministrowie zarzekają się, że przejściowe problemy zostaną szybko zażegnane.

Na alarm biją jedynie media. - Rząd prezentuje optymizm w sprawie organizacji Euro - opowiada Joanna Dubrowska, Polka mieszkająca w stolicy Ukrainy. - Natomiast dziennikarze zwracają przede wszystkim uwagę na problemy z modernizacją stadionu w Kijowie.
Informacje o problemach Kijowa ze stadionem potwierdza Jurii Saj, dziennikarz sportowy gazety "Fakty i Komentarze".

- Kijów, gdzie ma się odbyć finałowy mecz Euro 2012, jest pod lupą władz UEFA, a tu sytuacja jest wyjątkowo zła. Kością niezgody jest sportowy kompleks "Olimpijskij" - mówi Saj.
Jego modernizacja ma zakończyć się do końca 2010 r. i kosztować 5 mld hrywien, czyli 3oo mln dolarów. Od roku gotowy jest projekt przebudowy. Przetarg na potężną inwestycję wygrała firma Archasia Design Group z Tajwanu. - Ale ciągle trwają przepychanki na ten temat między władzami Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej a komitetem powołanym do przygotowania Euro 2012. Nie wyobrażam sobie, żeby w ciągu dwóch lat udało się przebudować "Olimpijskij" - podkreśla Saj.
Podobne problemy ma Lwów, gdzie budowę stadionu paraliżuje spór pomiędzy samorządem a władzami centralnymi. Pochwalić się mogą jedynie Donieck i Dniepropietrowsk. W obu miastach nowe obiekty są już prawie ukończone. Tyle tylko, że ich budowa rozpoczęła się kilka lat przed przyznaniem Polsce i Ukrainie organizacji Euro. Są to klubowe stadiony wybudowane za pieniądze prywatnych przedsiębiorców. Organizatorzy mistrzostw w żaden sposób nie przyczynili się do ich powstania.
Zwykli Ukraińcy wcale nie zdziwiliby się, gdyby ich kraj stracił szansę goszczenia najlepszych piłkarskich drużyn Europy. - Zagrożenie jest realne - mówi z żalem mieszkaniec Lwowa Anatolij Klimowicz. - Nasi politycy nie mogą się porozumieć. Doskonałym przykładem jest problem z lwowskim stadionem. Decyzje o jego budowie zapadły ponad rok temu, a do tej pory nie rozpoczęły się żadne prace.

Artiom Garan z Kijowa uważa, że na Ukrainie w ciągu 14 miesięcy nie zrobiono niczego w sprawie Euro. - Zupełnie nie widać, żeby nasze miasto przygotowywało się do mistrzostw. W Kijowie są z tym same kłopoty, a nikt nie spieszy się, by je rozwiązywać.

Czy jeżeli Ukraina nie zdąży z budową stadionów i dróg, zagrożone będą również polskie inwestycje? Wszystko wskazuje na to, że na razie nie. Chociaż w Polsce jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, prace w naszych miastach przebiegają według ustalonych harmonogramów. Nawet jeśli UEFA dojdzie do wniosku, że nie będziemy w stanie wspólnie z Ukrainą przygotować Euro, to decyzję o odebraniu Polsce mistrzostw podejmie nie wcześniej niż w 2010 r. - po to, żeby kraj, który przejmie turniej, miał dwa lata na przygotowania. Do tego czasu powinniśmy się doczekać kilku stadionów
i kilkudziesięciu lub kilkuset kilometrów autostrad. Jest bardzo prawdopodobne, że w Krakowie będzie już wtedy stał zmodernizowany stadion Wisły. Nikt nam go nie zabierze, bez względu na to,
czy Polska zorganizuje ostatecznie Euro 2012, czy też nie.
Współpraca Anna Górska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska