Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filipovski zostaje w Turowie

Michał Lizak
Saso Filipovski
Saso Filipovski Paweł Relikowski
W czwartek Saso był blisko umowy z Ciboną. Od niedzieli zacznie się budowa zespołu.

W czwartek późnym wieczorem Saso Filipovski odesłał do swojego polskiego agenta podpisaną umowę z PGE Turowem. Wczoraj kontrakt podpisał prezes klubu Piotr Waśniewski i tym samym wszystko stało się jasne. Szkoleniowiec, który wywalczył z ekipą ze Zgorzelca dwa tytuły wicemistrza Polski, przez kolejny rok zostanie w przygranicznym klubie.
- To dla nas świetna wiadomość, bo od zakontraktowania świetnego trenera chcieliśmy rozpocząć budowę składu na nowy sezon. A Saso potwierdził, że jest szkoleniowcem z wysokiej półki - podkreślał szef klubu ze Zgorzelca.

Filipovski przedłużył kontrakt na jeden sezon. Już w niedzielę prezes Waśniewski wyjeżdża na Słowenię, gdzie przesz kilka dni będzie pracował - wraz z przebywającym w rodzinnych stronach szkoleniowcem - nad zbudowaniem nowego składu.
- Mamy na oku kilku ciekawych zawodników. Jeśli trener zdecyduje, że szukamy młodych, perspektywicznych graczy, tuż po karierze uniwersyteckiej, najprawdopodobniej polecimy wspólnie na ligę letnią do Las Vegas. Jeśli wygra koncepcja z doświadczonymi zawodnikami, ogranymi w Europie, zrezygnujemy z tego wyjazdu - zdradza najbliższe plany Piotr Waśniewski.
Przedłużenie kontraktu przez Saso Filipovskiego zapowiedzieliśmy już na początku tygodnia. Tymczasem w czwartek wieczorem stanęło ono pod wielkim znakiem zapytania.
Filipovski stał się bowiem jednym z dwóch najważniejszych kandydatów na trenera Cibony Zagrzeb. A z ofertą tego klubu trudno było Turowowi konkurować.

Początkowo listę życzeń Cibony otwierali Jasmin Repesa (niedawno rozstał się z Lotto-matiką Rzym, prowadzi też reprezentację Chorwacji), Neven Spahija (mistrz Hiszpanii z Tau, mimo złota... zwolniony z klubu) oraz Aleksander Petrović (mistrz Chorwacji z Zadarem). Gdy wszyscy wymienieni szkoleniowcy odmówili jednak klubowi z Zagrzebia (Repesa w środę wieczorem), na placu boju pozostali jedynie Vladimir Perasović oraz Saso Filipovski.
Perasović oczekiwał 400 tysięcy euro rocznie, klub oferował mu o 100 tysięcy mniej. I to właśnie Perasović był faworytem chorwackich dziennikarzy. Filipovski chwilę zwlekał z podpisaniem wynegocjowanego już kontraktu w Zgorzelcu, ale ostatecznie zostaje w Polsce!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska