Za łapówki załatwił on świadectwa bezpieczeństwa ekologicznego i certyfikaty zgodności urządzeń z normami kilkunastu producentom. Jak? Po prostu fałszował wyniki badań. Pewnie ten nielegalny interes kwitłby nadal, gdyby na jego ślad nie trafili policjanci z wydziału antykorupcyjnego śląskiej komendy.
58-letni inspektor niespecjalnie się cenił. Za przysługę brał - zdaniem śledczych - od 500 do 3500 zł. Akt oskarżenia, który lada dzień trafi do sądu z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, mówi o 15 zarzutach: łapówkach i potwierdzaniu nieprawdy w dokumentach. Grozi za to do 10 lat więzienia. Kwota o jaką inspektor miał się nielegalnie wzbogacić to zaledwie 21 tys. zł. Tyle przynajmniej udało się mu udowodnić.
- Certyfikaty bezpieczeństwa były potrzebne nabywcom urządzeń do ubiegania się o dofinansowanie zakupu z funduszy unijnych, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska oraz pieniędzy samorządowych - wyjaśnia podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik śląskiego garnizonu.
Łapówki dawali producenci kotłów c.o. z Bielska Białej, Głubczyc, Lublińca, Łazisk Górnych, Pleszewa, Płońska, Poznania, Strawczyna, Sławkowa i Ustronia. Zarzuty dotyczą lat 2003-2006. Inspektor już pół roku temu trafił do aresztu. Decyzję argumentowano wówczas zagrożeniem wysoką karą i obawą mataczenia. W końcu zwolniono go za kaucją wysokości 20 tys. zł i zakazano opuszczania kraju.
Do dziesięć lat więzienia grozi też producentom kotłów, którzy wręczali łapówki. To 14 osób z całego kraju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?