Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia ograła Budowlanych i puchar wrócił do Gdańska

Adam Suska
Na koniec sezonu gdańszczanie odnieśli sukces
Na koniec sezonu gdańszczanie odnieśli sukces Fot. Tomasz Bołt
Nie będzie już grającego trenera Janusza Urbanowicza. Pozostanie tylko trener rugbistów Lechii, który po sobotnim meczu z Budowlanymi Łódź zakończył czynną karierę zawodniczą.

Cała gdańska drużyna zagrała w tym meczu z ogromną determinacją. Gdańszczanie chcieli odzyskać Puchar Polski, by w ten sposób podziękować 42-letniemu Urbanowiczowi za 16 wspólnie spędzonych lat.

Walka była twarda, niektórzy okupili ją nawet kontuzjami, ale opłaciło się. Lechia wygrała 22:17 i na murawę polał się szampan, a z głośników popłynęła melodia "We Are The Champions". I tylko pucharów wręczyć nie było komu.

Władze Polskiego Związku Rugby postanowiły odegrać się na Lechii i na Urbanowiczu, którzy przed rokiem oddali Puchar Polski bez walki, na znak protestu przeciw decyzji o przyznaniu Folcowi AZS (bez losowania) prawa do zorganizowania finału. Odegrali się, narażając na szwank reputację, związku. Czy warto było?

Brak przedstawiciela władz w niczym nie umniejszył sukcesu gdańskich rugbistów, którym puchary (osobny na Janusza Urbanowicza) wręczył prezez RC Lechii Bogdan Jancen. A radość była ogromna, bowiem lechiści pokonali faworyzowany zespół z Łodzi, który przed tygodniem pechowo przegrał finał mistrzostw Polski z Folcem.

Budowlani chcieli w Gdańsku zrekompensować sobie tamto niepowodzenie i po 40 minutach gry zanosiło się, że im się to uda. Lechia do przerwy przegrywała 10:17. Na domiar złego w pierwszej połowie straciła dwóch zawodników. Daniel Jastrząb doznał kontuzji mięśnia czworogłowego, a zastępujący go Maciej Wojtkuński złamał kość strzałkową.

Druga połowa była już popisem Lechii, która po mistrzowsku potrafiła wykorzystać sprzyjający wiatr. Zepchnęła łodzian do głębokiej defensywy, a reszty dokonał Zurabi Zwiadadze, który trafiał piłką między słupy zarówno z rzutów karnych jak i z drop gola. Dopiero w końcówce łodzianom udało się przeprowadzić akcję ofensywną pod gdańskim polem punktowym. Nicoloza Magaldadze uderzył jednak Łukasza Doroszkiewicza i sędzia po konsultacji z liniowym wykluczył łódzkiego Gruzina z gry.

Lechia oddaliła niebezpieczeństwo i za chwilę mogła rozpocząć świętowanie zdobycia 11 w historii klubu i czwartego w ostatnich pięciu sezonach Pucharu Polski. Zaraz po końcowym gwizdku sędziego Janusz Urbanowicz został pochwycony przez kolegów, którzy skandując jego imię i nazwisko podrzucali go wysoko w górę.
- Nie żałuję niczego z tych 16 lat, które spędziłem na boiskach rugby.

Gdybym w wieku 26 lat nie zrezygnował z piłki nożnej, pewnie miałbym więcej pieniędzy, ale nigdy nie zagrałbym w reprezentacji Polski i nie zdobył tylu sukcesów z drużyną klubową - powiedział nam bohater Lechii, który teraz poświęci się tylko pracy trenerskiej.

Lechia - Budowlani 22:17 (10:17)

Punkty: Bakuri Zwiadadze 17, Tomasz Rokicki 5 - dla Lechii; Remus Lungu 7, Nikoloz Magaladze 5, Kamil Bobryk 5 - dla Budowlanych.

Lechia: Urbanowicz, Kwiatkowski, Witoszyński (63 Zieliński) - Sienkiewicz, Doroszkiewicz - Płonka, Jastrząb (3 Wojtkuński, 22 Wiktorski), Brażuk - Lenartowicz (67 Piszczek) - Zwiadadze, Michalak (55 Hedesz), Aszwetia, Czubinidze, Rokicki - Jurkowski.

Czerwona kartka: Magaladze (Budowlani).

Sędziował: Grzegorz Michalik (Warszawa). Widzów: 1500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki