Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzylatki walczą o miejsca

Agnieszka Magnuszewska
Maciek, syn Joanny i Michała Kalety nie dostał się do przedszkola, jak większość łódzkich trzylatków
Maciek, syn Joanny i Michała Kalety nie dostał się do przedszkola, jak większość łódzkich trzylatków FOT. Grzegorz Gałasiński
Ruszył drugi nabór do przedszkoli. To powtórka dla tysiąca maluchów, które nie dostały się do wybranych przez rodziców przedszkoli. Od wczoraj można szukać miejsca w mniej popularnych placówkach.

Chociaż trzeba będzie daleko dowozić dziecko albo korzystać z zajęć w niepełnym wymiarze godzin, rodzice łapią miejsca natychmiast. Jest ich tylko 431, więc już wiadomo, że miejsca nie znajdzie 549 dzieci.

Do wczorajszego południa większość wolnych miejsc dla trzylatków była już zajęta. Nic dziwnego, bo to głównie one zostały bez przedszkola. - Kryteria są na tyle niesprawiedliwe, że moje dziecko może nie rozpocząć edukacji przed szóstym rokiem życia, kiedy obejmie je obowiązek przygotowania szkolnego - podkreśla Joanna Kaleta, mama trzyletniego Maćka.

Sposobem na zwiększenie szans dziecka podczas przyszłorocznej rekrutacji jest posłanie go do żłobka. Dostaje za to jeden punkt dodatkowy, który "ratował" w tym roku trzylatki. - Jeżeli będzie duże zapotrzebowanie, to zrezygnujemy z wynajmowania naszych pomieszczeń i utworzymy w nich dodatkowe grupy - informuje Halina Mazur, dyrektorka Miejskiego Zespołu Żłobków. - Mogą powstać już na wiosnę.

Do żłobka mogą jednak uczęszczać tylko te 3-latki, które urodziły się między wrześniem a grudniem. To akurat kryterium, które spełnia Maciek Kaleta. Dlatego jego mama jest coraz bardziej przekonana do żłobka. Ma jednak wątpliwości, czy po raz kolejny wziąć udział w naborze do przedszkoli. Placówki, które mają wolne miejsca, znajdują się w odległych dzielnicach. - Nie ma sensu, żebym godzinę wiozła syna na Radogoszcz czy Olechów. Zwłaszcza że w tej ostatniej dzielnicy są tylko miejsca na tzw. podstawę programową (pięciogodzinny pobyt bez wyżywienia) - tłumaczy Joanna Kaleta z Retkini.

A na dodatkowe oddziały na Retkini nie ma co liczyć. - Chociaż to właśnie w tej dzielnicy jest największy problem z miejscami, nie mamy warunków lokalowych, żeby utworzyć tam dodatkowe grupy - wyjaśnia Dorota Szafran, zastępca dyrektora wydziału edukacji. - Zresztą dopiero pod koniec czerwca będziemy wiedzieć, czy warto tworzyć nowe oddziały.

Do tego czasu rodzice powinni nie tylko złożyć kartę w przedszkolu, ale również podpisać z nim umowę. Nie będą raczej zwlekać, bo wczoraj od samego rana ruszyli do walki o miejsca. - Do południa już ośmioro rodziców złożyło karty trzy- i czteroletnich dzieci - zaznacza Elżbieta Sadowska, dyrektorka przedszkola nr 224, które dysponuje 13 wolnymi miejscami.

Również przedszkole nr 33 postawiło na 3- i 4-latki. Na 10 wolnych miejsc wczoraj do godz. 12 zgłosiło się już 6 kandydatów. - Możemy przyjąć te najmłodsze dzieci, bo zgłosiło się do nas mało sześciolatków, a odeszło ich z przedszkola prawie czterdziestu - informuje Zdzisława Smak-Kierus, dyrektorka placówki.

967 sześciolatków, które do tej pory nie zalogowały się w systemie, może wybrać zerówki w przedszkolach. I wyprzeć z tych placówek 3 i 4-latki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki