Ich domy stoją w odległości zaledwie kilku metrów od nieczynnej stacji paliw. I choć oficjalnie wczoraj rozpoczęła się jej likwidacja, na co mieszkańcy czekali od lat, boją się, że zbiornik nadal pozostanie w ziemi.
Konflikt między właścicielami posesji przy ul. Tartakowej a pogotowiem ratunkowym, które ma działkę po sąsiedzku, trwa od lat. Odkąd zainstalowano tam stację paliw dla karetek i innych samochodów transportu sanitarnego.
- Najpierw nawet nie wiedzieliśmy, co nam postawili pod nosem. Sprawa wyszła na jaw, kiedy sprzątałam działkę i chciałam spalić śmieci - opowiada Helena Pokora, której posesja sąsiaduje ze stacją paliw. - Zapaliły się opary benzynowe!
Walka mieszkańców z uciążliwym sąsiadem doprowadziła do usunięcia w latach 90. zbiornika na benzynę. Pozostał jednak drugi magazynujący olej napędowy. Po kolejnych protestach mieszkańców pogotowie ratunkowe zrezygnowało z prowadzenia stacji.
- Kilka dni temu zdjęli dystrybutor, ale zamiast wyciągnąć z ziemi rury, to je zabetonowali. - Nadal pozostał też w ziemi potężny zbiornik na paliwo. Wciąż z niego cuchnie.
Mieszkańcy posesji przy ul. Tartakowej twierdzą, że ich ziemia jest przesiąknięta paliwem. Robili nawet na własny koszt ekspertyzy.
- Wykazały pięciokrotne przekroczenie normy zawartości ołowiu - mówi Helena Pokora. - Nie sadzimy żadnych warzyw na działce, bo strach byłoby je jeść. Wykopaliśmy wszystkie drzewa owocowe. Zlikwidowaliśmy cieplarnię.
Leszek Łyko, wicedyrektor częstochowskiej stacji pogotowia ratunkowego tłumaczy, że trwa już rozbiórka instalacji.
- Zdemontowaliśmy układ wydechowy. Wyczyściliśmy i wypłukaliśmy zbiornik na paliwo, a nieczystości przekazaliśmy do utylizacji - twierdzi. - Zbiornik zostanie wyciągnięty, a teren będzie zrekultywowany - obiecuje.
Maciej Zięba, dyrektor częstochowskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska twierdzi, że w maju tego roku w rejonie zbiornika pobrano próbki do badania.
- Nie stwierdzono w nich zanieczyszczeń - informuje. - Nie widzę rozwiązania tego konfliktu na drodze administracyjnej, bo nie stwierdzono negatywnego oddziaływania nieczynnej stacji na środowisko. Mieszkańcy mogą dochodzić swoich roszczeń wobec pogotowia ratunkowego na drodze sądowej, w cywilnym postępowaniu. Sprawa jest jednak skomplikowana. Muszą na własny koszt zrobić analizy i udowodnić negatywny wpływ sąsiedztwa. Ale po usunięciu zbiornika możemy zrobić badania, czy ziemia pod nim nie jest zanieczyszczona - zapewnia Zięba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?