"Farma" odcinek 8. Pościg, przesłuchanie i nagroda! Uczestnicy nie byli na to gotowi!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe telewizji Polsat
fot. materiały prasowe telewizji Polsat
Za nami 8. odcinek programu "Farma". Seria niespodziewanych zdarzeń, na które mieszkańcy nie byli przygotowani. Zaliczenie Zadania Tygodnia miało swoją kontynuację w postaci nietypowej konkurencji łapania kur, krowa Balbina uciekła z obory, a wieczorna niespodzianka od Marceliny Zawadzkiej wywołała konsternację jednych i śmiech drugich. Monice natomiast przydały się umiejętności wyniesione z pracy w Wydziale Kryminalnym Policji.

"Farma" odcinek 8. - co się wydarzyło?

"Farma"

Gdy w gospodarstwie zjawia się Ilona Krawczyńska, wiadomo, że będzie się działo! Prowadząca zaprosiła Monikę na wieczorną Radę Farmy - inną niż zwykle. Dzień wcześniej liderka grupy nie usłyszała odpowiedzi na pytania: kto najmniej integruje się z grupą, kto jest egoistą, czy jest osoba, do której straciliście zaufanie, kto najmniej przykłada się do pracy i źle ją wykonuje? - Zadamy te pytania jeszcze raz, sam na sam - oznajmiła Ilona.

Dla Moniki takie rozmowy to nie pierwszyzna. W końcu kto poradzi sobie z przesłuchaniem lepiej niż emerytowana policjantka z Wydziału Kryminalnego? Podczas spotkania twarzą w twarz uczestnicy rzeczywiście byli wylewni. Pytani o to, kto najmniej przykłada się do pracy, większość bez wahania wskazała Karola. - To mąciwoda - stwierdziła Marta. - Przemiły, przefajny, ale jakby dać mu cięższą robotę, to nie wiem, czy by sobie poradził - ocenił „Zima”. Także Farmerka Tygodnia wskazała trenera personalnego z Krakowa jako osobę, której chciałaby się pozbyć.

Monika zyskała bezcenną wiedzę i szybko postanowiła ją wykorzystać. Zasugerowała Izie, żeby spróbowała nieco łagodniej porozumiewać się z pozostałymi. - Twój sposób komunikowania się, dla niektórych może być zbyt ostry - wzniosła się na wyżyny dyplomacji. Czy „Ruda” zmieni swoje podejście do grupy? Być może nie zdąży, bo wśród młodszych uczestników natychmiast pojawiła się teoria, że Farmerka Tygodnia wspiera koleżankę z kuchni i Izę trzeba jak najszybciej usunąć z programu. - Myślę, że raczej nie będzie rozejmu, a taka cicha wojna - przyznał Karol „Lolek”.

Nie tylko jednak na Izę spadła fala krytyki. Karol Da Costa wciąż starał się być wszędzie, a pozostali uznali, że nadal nic z tego nie wynika. - Zwykłe leserstwo i pozerstwo - skwitował starania kolegi przy budowie kurnika „Zima”. Pozostali panowie pracowali za to w pocie czoła. Pomimo tego na ostatniej prostej przydało się wsparcie wszystkich uczestników. Początkujący farmerzy na chwilę porzucili spiskowania oraz plotki i ramię w ramię zasuwali przy przygotowaniu ogrodzenia kurnika.

Po pracy krótkie chwile relaksu przerwała Marcelina Zawadzka. - Od razu dzień jest lepszy, jak widzę Marcelinkę - zauważył Kuba. Prowadząca nie przyjechała jednak do gospodarstwa, żeby flirtować z uczestnikami. Razem z Szymonem Karasiem przywiozła obiecane zwierzęta i pierwsze jajko na zachętę. Na tym jednak przyjemności się skończyły. Mieszkańcy dowiedzieli się bowiem, że wypuszczone z klatek kury muszą sami złapać i umieścić w kurniku. A żeby było ciekawiej, zostali dobrani w pary i związani ze sobą sznurkiem.

Marcelina Zawadzka obiecała, że na duet, która złapie najwięcej kur, wieczorem czekać będzie nagroda. Najbardziej zmotywowało to Kubę i Karola. - Kury same się poddawały, jak widziały dwóch wielkich przystojnych chłopów. Nawet kogut zmienił orientację i też się poddał - wyjaśnił tajemnicę sukcesu „Wojna”. - Z rozpędu już mieliśmy prowadzącą łapać i wsadzać do klatki - dodał Karol. Panowie, podobnie jak pozostali uczestnicy, nieco stracili humor, gdy dowiedzieli się, że związani w parach pozostaną do odwołania!

Być może gdyby zamiast spędzać czas na spiskowaniu, farmerzy zajęli się pracą, zorientowaliby się, że nieuważna opieka nad zwierzętami nie wróży niczego dobrego. Balbinka wykorzystała niedomkniętą bramkę i wesoło zwiedzała farmę. - Jak za nudno jest, to musi się coś dziać - śmiał się Kuba. Chwilę później do śmiechu nie było już nikomu. Mieszkańcy nadal byli związani w parach i pościg za krową w takich warunkach okazał się sporym utrudnieniem. - To była bardzo poważna sytuacja - ocenił Tomek. „Corrida” miała jednak szczęśliwy finał. Ostatecznie Balbina wróciła do zagrody, a zmęczeni pościgiem uczestnicy mogli usiąść do kolacji. Posiłek udało się przygotować nawet pomimo trwającego protestu Izy i Marty. Pytanie, czy dziewczyny nie pokazały tym samym, że na farmie każdego da się zastąpić...

Wieczorem Kuba i Karol nie mogli doczekać się obiecanej przez Marcelinę Zawadzką niespodzianki. Ich cierpliwość została wynagrodzona w sposób, którego zdecydowanie się nie spodziewali. Wanna, gąbeczki, olejki do masażu - na co dzień na farmie takich luksusów nie ma. Tylko jak dwóch facetów ma się wykąpać, kiedy nadal łączy ich krótki i mocny sznur? Grunt to dobre nastawienie. - Jak już utopisz w tej wannie resztki godności, to jest przez chwilę przyjemnie - podsumował Karol.

Pozostali mieszkańcy do snu szykowali się w mniej komfortowych warunkach. Co więcej, także w nocy musieli poradzić sobie związani. Powody do radości miał „Zima”, którego sznur połączył z Moniką. Farmerka Tygodnia musiała zatem podzielić się z nim szerokim łóżkiem w osobnej sypialni. - Będziemy to wspominać do końca życia - ocenili.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn