"Król Artur: Legenda miecza". Zawadiaka z burdelu bawi się mieczem i leje po mordach [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Warner
fot. materiały prasowe dystrybutora Warner
„Król Artur: Legenda miecza” został wręcz zmiażdżony przez światową krytykę i poniósł kinową klęskę, więc wszystko wskazuje na to, że Guy Ritchie nie opowie kolejnych części historii Króla Artura. Szkoda, bo potencjał tej opowieści był ogromny.

Zaczyna się od jednego wielkiego łubudu, po którym przyjdzie jeszcze większe uderzenie. Gdy wydaje się, że sytuacja na zamku Camelot została opanowana przez króla Uthera (Eric Bana), zdradziecki cios nadchodzi ze strony jego brata, Vortigerna (Jude Law), który morduje najbliższych i przejmuje władzę. Udaje się ocalić tylko małego Artura, który trafia do burdelu, co okaże się dla niego szkołą życia.

Brzmi dobrze? I wygląda jeszcze lepiej; sekwencja dorastania młodego Artura, pokazująca jak raz po raz dostawał po mordzie, przez co hartował się na jeszcze większego twardziela, opowiedziana w iście w ekspresowym tempie, przy akompaniamencie energetyzującej muzyki, to jeden z najlepszych momentów nowego „Króla Artura”. Brak w tym sztampy, a zamiast tego pojawiła się świeżość oraz dynamizm.

Po takiej przeprawie Artur (doskonały Charlie Hunnam) musiał wyrosnąć na charakterniaka, który wie, jak walczyć o swoje i nie zawaha się odpłacić pięknym za nadobne za skrzywdzenie najbliższych. Twardy watażka i zawadiaka, jednak gdy przyjdzie zmierzyć mu się z mocą Excalibura, a co za tym idzie – także z samym sobą – już nie będzie łatwo. Demony przeszłości powrócą i najtrudniejsza walka, jaką stoczy Artur, rozegra się w jego głowie.

Guy Ritchie umie w kino rozrywkowe, co już niejednokrotnie udowadniał. Być może niektórym się to nie spodoba, ale Brytyjczyk nie uznaje świętości i odchodzi od tradycyjnego, nudnego opowiadania legend arturiańskich. Ma zupełnie inny pomysł na tę opowieść, którą traktuje jako normalne kino gangsterskie. No dobra, pojawiają się jeszcze magowie i inne elementy fantasy, ale brytyjskiego autora najbardziej interesuje ta realistyczna warstwa „Króla Artura”, gdzie czuć krew oraz słychać łamane kości.

„Król Artur: Legenda miecza” sprawdza się jako gangsterska opowieść o komediowym sznycie, gdzie wspólnie pracują na siebie dynamika narracji, teledyskowy montaż oraz celne i kąśliwe dialogi, jednak widać, że Guy Ritchie gubi się, gdy do gry wkraczają elementy fantasy. Wszelkie efekty specjalne są bez polotu i ta fantastyczna część tej historii gryzie się z całością. Gdzieś tam biegają olbrzymie słonie, przeciwnicy są rozczłonkowywani pod wpływem cudownym mocy, a oczy świecą dziwnymi kolorami – no nie, po prostu nie.

Szkoda, że to zawodzi, bo przecież na ekranie oglądamy solidną ekipę, między którą jest chemia. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowych zawodników, a każdy z bohaterów jest jakiś. Jedynie Jude Law prezentuje się jakby znalazł się na planie innego filmu, ale przecież drużyna pod wodzą Hunnama, w skład której wchodzą m.in. Aidan Gillen, Djimon Hounsou, Kingsley Ben-Adir, Neil Maskell czy Tom Wu to banda rzezimieszków i jednocześnie przesympatycznych mordeczek, z którymi aż chciałoby się zasiąść do wieczerzy przy okrągłym stole.

„Król Artur: Legenda miecza” to film, w którym nie wszystko się udało. Szczególnie końcowy akt to jedna wielka popisówka w rytm kiepskiego CGI, gdzie już zaczynałem zerkać na zegarek, ale wszelkie pozbawione elementów fantasy części tej opowieści ogląda się już naprawdę dobrze. Guy Ritchie wygrał tę historię współczesnym podejściem, traktując całość jako kolejną komedię kryminalną w swoim dorobku i to się opłaciło. Dlatego ogromnie żałuję, że prawdopodobnie nie obejrzymy kolejnych części „Króla Artura” w tym wydaniu. Żal zwłaszcza Charliego Hunnama, chętnie bym zobaczył, jak leje po ryjach kolejnych przeciwników.

Ocena: 6/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"KRÓL ARTUR: LEGENDA MIECZA" W KINACH OD 16 CZERWCA

Recenzja została pierwotnie opublikowana 16 czerwca 2017 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn