Profesor Ewa Łętowska wysiudała Irenę Dziedzic z TVP? „Żelazna dama” nie kryła swojej antypatii do pierwszej Rzecznik Praw Obywatelskich

Irena Dziedzic była nazywana w swojej karierze „żelazną damą” telewizji nie bez przyczyny. Jej pozycja przez wiele lat była nie do ruszenia, a ona sama słynęła z profesjonalizmu ocierającego się niemal o obsesję. Gdy odeszła z telewizji, wielu zastanawiało się, czy aby na pewno powodem było jedynie osiągnięcie wieku emerytalnego. Sama Dziedzic na sprawę rzuciła nieco inne światło sugerując, że... została wysiudana.

Multimedia

Profesor Ewa Łętowska była odpowiedzialna za wysiudanie Ireny Dziedzic z TVP?

Irena Dziedzic jeszcze za życia stała się legendą ekranu, którą z czasem zaczęto nazywać „żelazną damę”. Powodów było kilka - słynęła z bezwzględnego profesjonalizmu i ponoć trzęsła tak telewizją, jak i jej prezesami. O jej trudnym charakterze i obsesyjnej niechęci do konkurencji krążyły legendy!

Jeśli coś jej się nie podobało, to po prostu musiało zniknąć - wspomniał Jerzy Połomski autorowi książki „Kultowy PeeReL”, któremu kazała przykryć łysinę tupecikiem.

Podobną opinię o Dziedzic miał Witold Filler. - Przejawiała chorobliwą ambicję, by samej dyrygować swoim studyjnym gospodarstwem - napisał w „Tele-dynastii”. Dziennikarka w trakcie 30-letniej kariery przetrwała rządy 10 prezesów i zmianę ustrojową, jaka nastąpiła w kraju po 1989 roku. Odeszła dopiero dwa lata po upadku PRL-u.

Oto najbardziej znane telewizyjne prezenterki. Codziennie oglądały je miliony widzówZobacz więcej

Gdy Dziedzic żegnała się ze stacją, wielu było tym faktem szczerze zaskoczonym. Tymczasem Irena Dziedzic za to, że podziękowano jej za współpracę obwiniła profesor Ewę Łętowską, pierwszego w historii wolnej Polski Rzecznika Praw Obywatelskich. O konflikcie obu pań, które spotykały się w telewizyjnym studio przez trzy lata, aby tworzyć cykl „Rozmów z prof. Ewą Łętowską”, było dość głośno. - Była to piekielna robota - wspominała Dziedzic na łamach swojej książki „Teraz ja. 99 pytań do mistrzyni telewizyjnego wywiadu”, cytowaną m.in. przez serwis Pomponik. Dziedzic była wówczas świadoma, że rozmawia z, nomen omen, przeciwnikiem.

Plan był taki, żeby moje wywiady zniknęły z anteny. Rozwój wydarzeń wskazywał na to, że pani profesor nie był on, ten plan, nieznany. Potwierdziła to brutalność i bezwzględność jej działania. Czekała na pretekst. Dostarczyłam go i w sierpniu 1991 roku pozbyto się mnie z telewizji... telefonicznie, posługując się jedną z redakcyjnych funkcyjnych - wspominała w książce.

Do jednego ze starć doszło na początku lat 90. - W marcu '91 zerwała program na 12 godzin przed nagraniem, po czym oświadczyła, że to z mego powodu, a na koniec powiedziała o to jedno zdanie za dużo: „Mnie już dwa lata temu mówiono, żebym z panią nie pracowała...”. Trzy lata! - wspominała w autobiografii dziennikarka. Program „przejął” ówczesny wiceprezes Radiokomitetu Marek Markiewicz.

Zobacz galerię

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

Komentarze

Skomentuj
  • Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

Dodając komentarz, akceptujesz regulamin.

Hity dnia

Wszystkie hity »


Logowanie

Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się.

×