Zmartwychwstania miało nie być

Polska 2011

Historia śmierci 10-letniego Sebastiana z Boguszowa pod Wałbrzychem. Chłopiec został zamordowany przez trenera wschodnich sztuk walki.

Reżyseria:Patryk Yoka

Czas trwania:53 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Zmartwychwstania miało nie być w telewizji

  • Patryk Yoka

    Reżyseria

  • Jolanta Krysowata

    Reżyseria

  • Jaromir Krajewski

    Zdjęcia

  • Wojciech Todorow

    Zdjęcia

  • Piotr Sędzikowski

    Zdjęcia

  • Aleksander Stefański

    Montaż

Opis programu

Boże Ciałko leżało pod darnią. Płytko. Pod górkę, na prawo od stacji V Drogi Krzyżowej "Uczynek Szymona". Między stacją IV "Miłość Matki" a VI "Chusta Weroniki". Zanim Ciałko stało się Boże, było zwyczajne, ludzkie. Miało mamę, tatę, starszą siostrę, prawie 10 lat i imię: Sebastian. Zmiany makrospołeczne i makroekonomiczne, nieuniknione w momencie transformacji ustrojowej, trwają. Nie zamknęły się po blisko 20 latach, jakimś wynikiem (pozytywnym lub negatywnym), który można byłoby oceniać poprzez statystyki i wskaźniki. Wciąż mają swoją dynamikę, równie dyskretną, co nieubłaganą. Można je pokazać najpełniej i najbardziej dramatycznie przez to, co dzieje się z rodziną. Przez równolegle toczące się losy dwóch konkretnych rodzin, tzw. dobrej i złej, oraz rodzin stanowiących tło, czyli tych, które jakkolwiek poradziły sobie z rzeczywistością, ale przez to, a może dzięki temu, pozostały obojętne na innych. Miejscem, w którym takie problemy, zjawiska i procesy ogniskują się, są do bólu wyraźne, namacalne, łatwe do opisania, jest prowincjonalne miasteczko pod Wałbrzychem na Dolnym Śląsku, Boguszów. Tu, już na początku lat 90. zamknięto kopalnię. Była to sytuacja na tyle wyjątkowa, że była to pierwsza likwidowana z przyczyn ekonomicznych kopalnia w Polsce. Nie była to kopalnia węgla, ale jedyna w Polsce kopalnia barytu (rzadkie kruszywo zawierające siarczan baru i srebro). W efekcie pojawiło się bezrobocie strukturalne (z dnia na dzień wyniosło 30%), nie było jeszcze żadnych przepisów regulujących zwolnienia grupowe górników, osłon, wcześniejszych emerytur, wydłużonych zasiłków, przekwalifikowania, a przede wszystkim nie było nowych miejsc pracy. Najbliższe duże miasto, Wałbrzych, czekała likwidacja kopalń węglowych, co stało się faktem w ciągu 3 kolejnych lat. Stąd likwidacja kopalni barytu nie była tylko krzywdą subiektywną, dla górników i ich rodzin, dla wszystkich, którzy żyli, bo w pobliżu była kopalnia (od szewca, sklepikarza, po murarza i kafelkarza), ale krzywdą obiektywną. Niejako eksperymentalnie mała gmina została próbnie rzucona na pożarcie zasadom wolnego rynku. Co z tego wynikło? To, co musiało. Demoralizacja, upadek wszelkich zasad, obojętność na drugiego człowieka, pragnienie przetrwania za wszelką cenę. Zbrodnia. I to nie jedna zresztą. Ale ta, o której chcemy opowiedzieć, jest najokrutniejsza ze względu na ofiarę, rodzaj czynu, osobę sprawcy i reakcję środowiska. Między upadkiem kopalni, bezrobociem i demoralizacją a późniejszą zbrodnią, nie ma bezpośredniego, fizycznego, prostego związku przyczynowo - skutkowego. Można ten związek, bardzo subtelny, wykazać na planie dwóch rodzin głównych i tych z tła. Ich historia rozgrywa się na tle tego małego lokalnego środowiska pogórniczego miasteczka Boguszów, którego demoralizacja jest faktem i pozostaje prawdziwą przyczyną zbrodni.