"Stranger Things 2". Lepiej i mroczniej niż poprzednio [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Ten serial musi mieć w sobie to COŚ! Inaczej dorośli ludzie (w tym pisząca te słowa) nie zarywaliby nocy, żeby go dokończyć. Veeeeery Strange Things!

W życiu nie przypuszczałabym ze serial, w którym nastolatki walczą z potworami wciągnie mnie tak, że omijam czołówki i napisy końcowe, żeby jak najszybciej obejrzeć, co będzie dalej. Na czym polega tajemnica tego serialu? Po pierwsze i najważniejsze – na szacunku do widzów, którzy pokochali przygody bohaterów z Jedynki i chcieli ponownego powrotu do przeszłości, ale na takich samych warunkach, jakie im zaproponowano. Twórcy Dwójki, będącej logiczną kontynuacja Jedynki kultywują tę podróż w czasie, ale na wyższym poziomie. Zachowano podobną narrację i efektowny montaż, podobnie rewelacyjne i rozpoznawalne nawiązania do dzieł popkultury lat 80 i podobnie znakomite zilustrowanie muzyczne serialu.

Ta część jest efektowniejsza, jeśli chodzi o rozmach (również gabaryty potwora z piekła rodem) i mroczniejsza niż pierwsza i jak w życiu, więcej w niej zła: umierają bohaterowie, których polubiliśmy, inni walczą w demonami, które mają w sobie jak to się dzieje z Willem, innych bierze we władanie bezlitosna zemsta (postać Kali), inni znów okazują się pełni przemocy i okrucieństwa (Billy).

Akcja na początku rozgrywa się powoli pozwalając nam poznać zarówno nowych bohaterów (tych wymienionych powyżej) jak i zobaczyć jak wyewoluowali „starzy”. Ten zabieg pozwala na takie zżycie się z postaciami, że gdy dzieje im się coś złego, uruchamiają nam się o wiele głębsze pokłady emocji, niż w przypadku postaci papierowych. Bo u braci Matta i Rosa Dufferów (nawiasem mówiąc bardzo sympatycznych i odjechanych bliźniaków) wszystko jest mocno przemyślane, również to, że wydarzenia drugiej części mają miejsce rok po tym, jak zakończyła się Jedynka.

Will, będący wciąż pod opieką pracowników laboratorium miewa dziwne ataki, w czasie, których widzi dziwne burze, czy stwory unoszące się nad miastem. Mike przekonany, że Nastkę porwał potwór nie może przestać o niej myśleć, tymczasem dziewczynkę ukrywa w swej chacie Hopper, który chce trzymać ją z dala od agentów wykorzystujących jej zdolności parapsychiczne. W mieście pojawia się też dziwne rodzeństwo: twardziel Billy i jego i rudowłosa siostra Max, która imponuje Dustinowi i Lucasowi po cichu rywalizującymi o jej względy. Nancy, która wróciła do Steve’a ma poczucie winy z powodu śmierci swej przyjaciółki Barbary, jednak ona, jaki i inni wmieszani w sprawy sprzed roku mają zakaz zdradzenia jakichkolwiek szczegółów dotyczących eksperymentów z innym wymiarem. Pewnego wieczoru Dustin znajduje w śmieciach dziwną kijankę…

Fakt, że minęło tyle czasu dało bohaterom okazję do zmiany. Podobnie jak w przypadku Harry’ego Pottera, bohaterowie „Stranger Things 2” są o rok starsi, dojrzewają, mają już inne problemy i zmieniają się ich charaktery. Zmienił się zwłaszcza będący teraz samotnikiem Mike, który przeżył stratę Nastki i noszący w sobie Zło Will, który otarł się o śmierć. Obaj nie są już tymi samymi chłopcami, jakimi ich pożegnaliśmy i dlatego bardziej zbliżają się do siebie niż dwaj inni, Dusin i Lucas, którym w głowie… amory. Zmienia się też mocno Eleven, zwana Nastką. W Jedynce wystylizowana na nieco kosmiczną, jak z innego wymiaru, tutaj jest już bardzo ludzka. Przejawia się to w zachowaniu typowym dla nastolatków w jej wieku – w buncie. To bunt, któremu się nie dziwimy i który z ciekawością obserwujemy, bo pyskówki między opiekunem, a nastolatką przy jej możliwościach bywają cokolwiek wybuchowe i kończą się w najlepszym wypadku praniem odzieży, w gorszym – rozpierduchą w domu! Relacja między Nastką i Hopperem, który się nią opiekuje przypomina relacje między ojcem, a buntująca się córką. Miesiące w zamknięciu, ze świadomością, że jej przyjaciele (zwłaszcza Mike) nie wiedzą że żyje, wywołują zrozumiałą frustrację, tym bardziej, że dziewczyna nie pojmuje, jakimi pobudkami kieruje się Hopper. Pięknie i bardzo delikatnie w serialu pokazane są ludzkie wady, z pełnym zrozumieniem dla bohaterów. Hopper, który nie miał okazji cieszyć się tacierzyństwem, wobec Nastki jest momentami rozczulająco nieporadny (scena z cukierkami), a momentami zachowuje się jak słoń w składzie porcelany w swej nadopiekuńczości. Sam nie zdaje sobie sprawy skąd wypływa lęk przez tym, że Nastka… musi dorosnąć. Choć nie jest jej ojcem, chciałby aby nigdy nie dorosła. Nastka z kolei po latach zamknięcia w laboratorium, chce wiedzieć kim jest, czuć i żyć! Dlatego wyrusza w podróż.

I tu się na chwile zatrzymamy, bo nie bez przyczyny twórcy poświecili tej podróży cały odcinek. Może to za daleko posunięta analogia, ale w każdej kulturze obecny jest taki motyw odejścia (na pustynię, medytacji pod drzewem) po, by wejrzeć w siebie i nabrać mocy. Nastka w swej podróży po pierwsze odkrywa swoje korzenie - nie tylko nie jest sierotą, ale ma matkę, która poświeciła dla niej życie, po drugie od swej „parapsychologicznej siostry” uczy się tego, co sprawi, że będzie mogła stanąć do walki w potworem zagrażającym życiu jej przyjaciół. Kali, posiadająca moc manipulacji ludzkim postrzeganiem, będzie jej przewodniczką i choć nie zidentyfikuje się z filozofią zemsty, jaką tamta wyznaje, przekonuje się, że można stworzyć rodzinę z ludźmi, których się wybrało. Podróż do matki i siostry, staje się tak naprawdę podrożą do własnego wnętrza, po to by przekonać się, jakim jest się człowiekiem i co jest najważniejsze w życiu.

Grupa punków, do których należy Kali tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że właściwie wszyscy bohaterowie tego filmu mają wspólny mianownik: są outsiderami, dziwakami i oryginałami. Cudownie przekonuje się w serialu co do tego, że nie trzeba, wręcz nie wolno, należeć do większości kosztem własnej duszy. To charakterystyczne, ale to, reprezentuje w obu sezonach „Stranger Things” ludzka większość to zazwyczaj nic ciekawego: wyglądający jak swe własne klony zblazowane nastolatki, ograniczeni umysłowo, spędzający czas na oglądaniu telewizyjnej sieczki dorośli i sługusy polityków uwikłanych w konflikty zbrojeniowe. Każdy, kto się z tej masy przeciętniaków wyróżnia jest ciekawym człowiekiem! To usiłuje bratu gnębionemu przez prześmiewców powiedzieć Jonathan – bycie jak cała reszta, wcale nie jest lepsze! Dzięki temu z bohaterami „Stranger Things” , mogą zidentyfikować się wszystkie dzieciaki prześladowane w necie i dyskryminowane w realu przez rówieśników za bycie… innym niż reszta.

Następną mądrą rzeczą, którą pięknie twórcy przemycili dzięki nowym postaciom Max i Billy'emu jest wątek, który nazwalałbym przemoc rodzi przemoc. Oto Billy, przystojny chojrak, uwielbiający życie na krawędzi i nieliczący się z życiem innych (scena na drodze, kiedy o mało nie rozjechał trójki chłopców, masakrowanie twarzy Steve’a) wyżywa się na swej siostrze Max, obrażając ją, zastraszając i stosując przemoc psychiczną. W pewnym momencie jednak jesteśmy świadkami sceny lustrzanej. Oto Billy staje twarzą twarz ze swym przemocowym ojcem, który robi dokładnie to samo tylko wobec niego. Ten jakże oczywisty w swej prostocie schemat wyjaśnia socjopatyczne zapędy chłopaka, którego boją się inni, bo on sam boi się kogoś i jest wobec tego uczucia bezradny. To najlepszy przepis na socjopatę!

Nową postacią w serialu i strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o jej całokształt jest Bob, chłopak Joyce. Dobroduszny, gamoniowaty, z lekką nadwagą i hmmm mocno obciachowy gość, uwielbiający głupie komedie i przewidywalny do bólu, potrafi się nie tylko zaangażować w coś czego nie rozumie, ale i zadziwi wszystkich swą przenikliwością, intuicją Sherlocka Holmesa i… umiejętnościami komputerowymi, które ratują im tyłki! To taki cichy bohater, po którym nikt nie spodziewa się fajerwerków i może dlatego w Boba wcielił się znany z roli Samwise’a („Władca Pierścieni”) Sean Astin, którego rola na początku miała być jedynie epizodem, ale jego rewelacyjna gra i osobowość sprawiły, że na szczęście się rozrosła. To ewidentnie najciekawsza postać serialowej Dwójki, ucząca że nie możemy sądzić kogoś jedynie po pozorach.

Ale „Stranger Things 2” to nie tylko genialnie zarysowane postaci i drobiazgowo odtworzona atmosfera lat 80. Mroczny klimat, napięcie i strach jaki generuje ta opowieść ma swoje źródła w klasyce gatunku, tak zwanym horrorze lovecraftowskim, który zaowocował takimi filmami jak „Carrie”, „Coś” czy „Halloween”. W „Stranger Things 2” największym źródłem grozy jest to, co dzieje się z Willem, jego dziwna więź z potworem, który manipuluje jego umysłem, pasożytuje na jego ciele, karze mu okłamywać najbliższych i wysysa z niego siły. Tylko Will widzi alternatywną rzeczywistość, spód tej, którą widzą normalni ludzie. Jego wizje, o których nie może mówić, ale którymi daje ujście w rysunkach pokrywają ściany domu tworząc przerażającą mozaikę wszechobecnych macek potwora. Will wydaje się być opętany i choć tą siłą nie jest szatan, zniszczenie potwora, z którym jest związany może przypłacić życiem. Zwłaszcza Joyce musi się zmierzyć z dylematami matki jak ratować syna wbrew niemu samemu i temu, co w nim bytuje. Finałowa sekwencja batalii o zniszczenie potwora dziejąca się, by tak rzec na trzech frontach przyprawia o palpitację serca!

No i na końcu to, co w „Stranger Things” gra koncertowało, czyli nawiązania do filmów z lat 80. Zabawa jest, bo mamy i „Terminatora” (zbliżenie na buty wkraczającej do oblężonym domu Nastki przypomina wejścia Terminatora), i „Obcego – ósmy pasażer Nostromo” (koncepcja pół-galaretowatej koncepcji wyglądu potwora) i „Obcego – decydujące starcie” (udział czarnego charakteru filmu Burke’a czyli Paula Reisera grającego doktora opiekującego się Willem, sposób ataku demopsów na laboratorium) i „Egzorcystę” (wyrzucanie potwora z ciała Willa) i „Ghostbusters” (przebranie halloweenowe) i „Gwiezdne wojny”, a zwłaszcza „Imperium kontratakuje”. Nauki, jakie daje Yoda Lukowi, dojrzewaniem Luke’a do powołania i więź Luke’a z ojcem przypomina elementy „dojrzewania” Nastki do bycia wojowniczką. To tylko kilka przykładów, tych najbardziej rzucających się w oczy i dowodzących, że twórcy potrafią bawić się historią kina (kolejny raz) w najlepszym tego słowa znaczeniu. Zalążek następnego sezonu jest, więc mam nadzieję, że wkrótce znów pobawimy się w podobną zgadywankę z sezonem trzecim.

Nasza ocena: 9/10

Beata Cielecka

5 ciekawostek o serialu Netflixa. Wiedzieliście o wszystkim?

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn